poniedziałek, 12 sierpnia 2013

XII PIESZA PIELGRZYMKA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO - NIE TRAĆMY NADZIEI




czyli  rekolekcje w drodze


Sobota po święcie Bożego Ciała. 1 czerwca, po mszy św.  w kaplicy cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej,  250 - osobowa grupa pątników z ks. Mariuszem Berndysiem oraz ks. Michałem Dłutowskim rozpoczyna pielgrzymowanie do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie -  Łagiewnikach.
Jacek bardzo bał się  wyruszyć na tę pielgrzymkę. Doktor kardiolog ostrzegła, że stan zdrowia, serce może nie znieść takiego wysiłku. Chciał przejść przynajmniej jeden etap pielgrzymki i wrócić do domu.
Pierwszy dzień jest  deszczowy, ale to nie przeszkadza. Jest to bowiem Pielgrzymka Zawierzenia Sercu Jezusowemu naszej Ojczyzny. Nie wystarczy mówić, że w Polsce dzieje się wiele zła, zniewoleń. Największym zniewoleniem jest  paraliż dobrej woli. Jest wielu, którzy pragną żyć inaczej, uczciwie - niestety, są tak uwikłani, uzależnieni od sytuacji, od innych ludzi,  że nie mają sił by cokolwiek zmienić. Grzech ma wielką moc zniewolenia, uzależnia. Pielgrzymi idą bez względu na pogodę i we wspólnej modlitwie szturmują niebo. W drodze odmawiają  różaniec, rozważają drogę krzyżową. Pierwszy odcinek do Olsztyna tylko 18 km  - wyjątkowo krótki. Nocleg na karimatach w miejscowej szkole.
Drugi dzień pielgrzymowania -  niedziela. Trzeba "wdrapać się" na Górę Zamkową. Tutaj
w XII wieku była nieduża, drewniana warownia, która w latach 1349 - 1359 z inicjatywy Kazimierza Wielkiego została rozbudowana na silny  kamienny zamek. Obecnie są tylko monumentalne, piękne ruiny. Na najwyższym punkcie znajduje się krzyż, na wzór krzyża  na Giewoncie.  Górę tę  nazywa się często małym Giewontem znajdującym się między Jasną Górą a Łagiewnikami, na osi naszej pielgrzymki. Trzeba się natrudzić, aby dostać się na górę. To jednak nikomu nie przeszkadza. Teresa, która ze względu na paraliż nóg nie może chodzić i  cały czas jedzie na wózku, jest na tym majestatycznym wzgórzu. Bracia i siostry wspólnymi siłami potrafią uczynić wszystko.
Niezwykłe, przez cały czas trwania Eucharystii na niebie ani jednej chmurki. Kapłan mówi
o zwyciężającej tajemnicy krzyża. Jacek w cichości modli się: "- Ty, Panie masz moc dać
mi siły, bym doszedł do Sanktuarium  Twego Miłosierdzia". Po mszy niebo zachmurzyło się, nad nami płyną ołowiane chmury, ale deszcz nie pada. Teresa przebyła chorobę Heinego-Medina, potem wiele operacji. Chociaż kiedyś była wysportowaną, pełną życia kobietą, obecnie mieszka z chorym na serce mężem, który został w domu pod opieką wolontariuszy.  Ich dzieci wyjechały za granicę,  za chlebem.   Kiedyś odbywała pielgrzymki rowerowe, teraz pielgrzymuje na wózku. Zdecydowała się ponieść trudy za swoje dzieci, za młodych ludzi aby nie musieli zostawiać Ojczyzny dla chleba.
Wieczorem pielgrzymka dochodzi do Leśniowa. Nocleg ponownie w tutejszej szkole,
na karimatach. Jacek nie ma sił, aby pójść na apel do Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskiej - Opiekunki Rodzin. Spróbuje jednak iść jeszcze jutro.
Poniedziałek, pobudka już o godz. 5:00. Niektórzy wstają wcześniej. Pada deszcz. Msza
w Sanktuarium o godz. 6:00.  Po mszy św. i szybkim śniadaniu pielgrzymi wyruszają w drogę. Tego dnia do przebycia 35 km. Deszcz nasilił się. Pątnicy w drodze  odmawiają różaniec, rozważają drogę krzyżową, księża głoszą konferencje o zawierzeniu.  Prościej jest wierzyć i dziękować Bogu, kiedy wszystko jest w porządku i po naszej myśli, ale kiedy wszystko układa się zupełnie inaczej, trzeba zawierzyć  jak  św. Faustyna, jak Kardynał Stefan Wyszyński.
Kolejny dzień  pielgrzymowania również w strugach deszczu. Nikt nie narzeka, pielgrzymi przygotowani na każdą ewentualność. Niejednokrotnie trzeba iść po spływającej
z pól wodzie, na drodze tworzą się małe potoki.  Jest to chyba jedyna pielgrzymka, podczas której pielgrzymi cały czas niosą  obraz Jezusa Miłosiernego, Matki Bożej Częstochowskiej, biało-czerwone flagi, chorągiew Orła  Białego z koroną i krzyżem. Jacek , który tak bał się wyruszyć na szlak, teraz cały czas idzie na przedzie grupy, robi wiele zdjęć - stara się utrwalić każdy szczegół pątniczego szlaku. Nie ma czasu na myślenie o słabości, chorobach. Jest

to czas zawierzenia Miłosierdziu Bożemu naszej Ojczyzny. Należy jednak wszystko zacząć od siebie. Ks. Mariusz podczas konferencji przytacza przykłady  z życia św.  Faustyny, przez którą Jezus Chrystus ogłosił niezgłębione Miłosierdzie do każdego człowieka i świata całego, w drodze na podstawie przykładów (sprawuje posługę kapłańską w warszawskim szpitalu 
na Banacha ) opowiada o  wielkim dobru jakie w życie człowieka  wnosi modlitwa
wstawiennicza.  Ta pielgrzymka jest czasem rekolekcji w drodze - prościej bowiem jest wysłuchać konferencji siedząc w wygodnych fotelach sali wykładowej - tutaj salą wykładową jest droga między polami. To nic, że deszcz, że zmęczenie. Pielgrzymka idzie  Jurą Krakowsko – Częstochowską. Wokół tyle piękna, mimo deszczu.
Dzień szósty - szlak pielgrzymi prowadzi przez wyjątkowo urokliwe miejsca w Ojcowskim Parku Narodowym. Dobrze, że już nie pada  i potok wody zmniejszył się. Miejscami jednak trzeba brnąć po rozmytej drodze, po wodzie.

Utrudzeni i radośni dochodzimy do pierwszego na świecie  SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO - największego daru dla świata i dla każdego człowieka
od błogosławionego Jana Pawła II.
Piątek - 7 czerwca, Uroczystość Najświętszego Serca Jezusa Chrystusa. Pielgrzymi gromadzą się na mszy świętej w Sanktuarium, aby podziękować za Dar i Łaskę otrzymaną podczas pielgrzymowania. Jacek łzą dziękuje Bogu za Łaskę dojścia do tego cudownego miejsca. Pielgrzymi proszą już nie za siebie, ale za udręczoną  herezjami Polskę.

ZAWIERZAMY SERCU JEZUSOWEMU NASZĄ OJCZYZNĘ.
Jan Mieńciuk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz