wtorek, 27 lipca 2021

OTO JEST NASZ DZIEŃ CODZIENNY

 


Wtorek, 27 lipca 2021r. To już tradycja, że rozpoczynam dzień Eucharystią. Dziś przyjechałem do kościoła św. Jadwigi znacznie wcześniej, prawie godzinę (tak często robię) przed rozpoczęciem mszy św. Lubię tak wcześniej przyjść aby w ciszy odmówić różaniec zanim rozpocznie się msza św. W autobusie spotkałem moją sąsiadkę z pierwszego piętra, co mieszka pode mną.  Oświadczyła , że zalałem jej łazienkę. Zaskoczyło mnie to. Owszem, w poprzedni piątek prałem w łazience i wylało mi się na łazienkę prawie wiadro wody. Starałem  jak najszybciej się pozbierać rozlaną wodę. Jednak chyba nie wszystko zebrałem i część przesiąkła przez łazienkową podłogę i jakiś ślad zrobiła na suficie sąsiadki. Pod pralką jest odpływ  na wodę ale chyba skorodował i pozostałości wody nie spłynęły ale przesiąkły na sufit. Przygotowuję się na wyjazd za granicę. Dawno nie wyjeżdżałem więc trudno wybrać, co najbardziej potrzebne. Na razie  zapakowałem sześć koszu i piżamę. Martwi mnie   ta wiadomość o zalanej łazience. Co powie moja niezastąpiona? Zapewne „-jak żeś narozrabiał to trzeba naprawić”. -No trzeba...

Parafrazuję K.I. Gałczyńskiego

Oto jest nasz dzień codzienny

codzienność nasza, zatroskanie

nasze małe budowanie

niedziela, 25 lipca 2021

WIECZORNE REFLEKSJE

 


Niedziela, 25 lipca 2021 r.18: 42: 40 Przeczytałem o ślubowaniu małżonków na krzyż według tradycji chorwackiej / przesłała mi Agn. /. Piękne to. W polskiej tradycji ślubujemy też ślubujemy przed Najwyższym Stwórcą wierność i uczciwość małżeńską. Potem życie weryfikuje nasze postanowienia. Nasza wierność zachwiewa się, kiedy zabraknie uczciwości względem drugiej osoby. On nie musi wiedzieć, co ja robię, z kim i o czym rozmawiam z moim tatą, mamą. Lub inaczej- ona nie musi wiedzieć wszystko, co robię.

Nie pomogą ślubowania na krzyż, na Stwórcę Wszechmocnego, jeżeli zabraknie uczciwości wobec najbliższej osoby, której ślubowałeś/ślubowałaś.

wtorek, 29 czerwca 2021

WAMPIR ENERGETYCZNY


 

 Taka osoba na ogół jest dobrze ułożona, miła, często nawet bardzo pobożna. Na wszystko ma dobrze wyrobione zdanie, surowo ocenia innych. Pewna swoich racji nie pozwoli na jakąkolwiek uwagę. Jeżeli jest coś nie tak winą obciąża drugą najbliższą osobę. Nigdy nie interesuje ją uczucia drugiej, czasem najbliższej osoby. Zawsze widzi jakąś niedoskonałość.
 Z błahych powodów potrafią  wzniecić scysję a nawet awanturę. A kiedy druga osoba jest rozdrażniona, wpada w depresję przechodzi do innych spraw jak gdyby nic nie wydarzyło się. Twierdzi- przecież ja jestem w porządku, to wina jej /jego/ . Ją to nie interesuje, że ta druga osoba czuje się źle.  Ona czuje się dobrze, nie ma nic  sobie do zarzucenia. Nawet może nieświadomie ale jej organizm żywi się cudzą energią. Przy dłuższym przebywaniu z wampirem energetycznym osoba traci siły witalne, popada w depresje, w niektórych przypadkach przejawia się to ciężkimi schorzeniami. Jak się zabezpieczyć? I tu jest problem,  wampir energetyczny za swoje ofiary ma osoby najbliższe, czasem z rodziny, skazane na przebywanie z nią. Popularnie je nazywamy „toksycznymi”, które wykorzystują.  Można tylko wtedy zabezpieczyć się gdy się stwierdzi, że ta osoba wyglądająca na bardzo dobrze ułożoną w rzeczywistości jest wampirem, który żywi się twoją energią.

   

poniedziałek, 28 czerwca 2021

MÓJ DZIEŃ

 

Niedziela, 27 czerwca 2021 r. Słoneczny poranek. Przez uchylone okno dobiega radosny trel ptaków, dobiega odgłos bicia dzwonów z sąsiedniej parafii. Za chwilę donioślejsze bicie dzwonów z pobliskiego kościoła naszej parafii. Jak zwykle idę na pierwszą mszę św., tj. na godz. 7. Śniadanie po przyjściu z kościoła.  Nie ma zbyt wielkiego upału.  Jadę więc autobusem do Parku Śląskiego. Idę od żyrafy przez sporą część parku obok kanału i jeziora, skansenu do parku Redena. Po drodze w jednej z budek gastronomicznych chcę kupić suchego gofra. Pani na stoisku mówi, że kosztuje 10 zł. Zrezygnowałem. Ta pandemia niektórym uderza do głowy. Zresztą bynajmniej nie jestem głodny. Chciałem tylko wypróbować smaki.   Z rynku już podjechałem kawałem do domu. Ta cała wyprawa zabrała mi  prawie trzy godziny. Pod wieczór odwiedził mnie Piotr. Ma ciężki stan nerwicy.

Z powodowało to, że przyplątały się inne choroby. Opowiedział o wszystkich problemach. Nie wiele mogłem pomóc. Wysłuchałem oraz zaproponowałem, że zawsze może przyjść. Jeżeli będę mógł w czymś pomóc.  Piotr uspokojony poszedł do domu.

W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że jego obecne problemy są bardzo podobne do tych, które przeżywałem będąc w jego wieku, może nawet większe.

Zbliża się dzień moich 70 urodzin. Czas aby zrobić analizę przeżytych lat- wzlotów i upadków, zrobić rachunek  sumienia. 

 

*****

Ludzie trzeciego tysiąclecia

kulturalni, wykształceni

żyją według schematów

ram ściśle określonych

w klatce swoich racji

nie zobaczą potrzeb drugiego.

środa, 26 maja 2021

POMNIK OFIAROM TOTALITARYZMU.


We wtorek 25 maja 2021r. na skwerze  u zbiegu ulic Stefana Batorego i Jubileuszowej w Chorzowie Batorym, miejscu gdzie podczas II wojny światowej znajdował się niemiecki podobóz przymusowej pracy Bismarckhűtte został odsłonięty monumentalny pomnik- dłoń związana drutem kolczastym- rzeźba Tomasza Wenklara. Pomnik poświęcony ofiarom okupacji niemieckiej oraz totalitaryzmu komunistycznego. Tego dnia w 1954 roku z rąk bezpieki komunistycznej został zamordowany Witold Pilecki – rotmistrz kawalerii Wojska Polskiego, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, żołnierz Armii Krajowej. Pomnik ufundowany przez Urząd Miasta Chorzów oraz Instytut Pamięci Narodowej. W uroczystości wzięli udział władze Miasta Chorzowa z Prezydentem Andrzejem Kotala na czele, przedstawiciele woj. Śląskiego, dyrektorzy szkół, urzędów, muzeów, pracownicy instytucji kulturalnych, oświatowych, harcerze chorągwi chorzowskiej oraz weterani Armii Krajowej Przybył Dyrektor katowickiego Oddziału IPN Andrzej Sznajder. Odsłonięcia dokonał syn Witolda, Pan Andrzej Pilecki. Podczas uroczystości przypomniano życiorys Rotmistrza Witolda. Obecni na uroczystości kapłani kościoła katolickiego, ewangelickiego, wyznania żydowskiego  odmówili modlitwę o pokój i jedność. Na zakończenie dr Jacek Kurek      w podsumowaniu uroczystości  zwrócił uwagę, że dzisiejszy deszcz w sposób niezwykły wpisuje się w tę uroczystość.  Deszcz-nadmiar deszczu jest zagrożeniem życia. Ale deszcz jest życiodajny bo bez deszczu nie ma życia.  Potrzebna jest harmonia.

Uroczystości towarzyszyła wystawa fotografii Macieja Niesłonego. W tych fotografiach mówi  prawdę o człowieku. Zbiór zdjęć pokazuje osoby, które przeżyły obozy niemieckie oraz represje systemu komunistycznego.








piątek, 7 maja 2021

SPOTKANIE ZARZĄDU STOWARZYSZENIA SENIORÓW DLA CHORZOWA I ŚLĄSKA.

                                        

W środę 5 maja 2021 r. w siedzibie Zarządu spotkali się członkowie Zarządu Stowarzyszenia Seniorów dla Chorzowa i Śląska  celem omówienia oraz ustalenia harmonogramu gościny seniorów przybyłych z Włoch oraz Litwy, którzy w ramach programu Erasmus+ odwiedzą nasze stowarzyszenie w dniach  29 maja do 5 czerwca 2021 r.  Omówiono miejsca i obiekty zabytkowe na  Śląsku zasługujące na szczególna uwagę, które zostaną pokazane naszym miłym gościom.

sobota, 1 maja 2021

SETNA ROCZNICA III POWSTANIA ŚLĄSKIEGO

                     

Sobota, Święto Józefa Robotnika 2021r, 100 rocznica III Powstania Śląskiego. Nie ma już weteranów. Śpią wiecznym snem sprawiedliwych. Pozostali wnukowie i prawnukowie oraz ci, którym droga śląska mała Ojczyzna. W Katowicach Bogucicach niedaleko Sanktuarium Matki Bożej Boguckiej znajduje się obelisk poświęcony poległym bohaterom powstań śląskich w latach 1919, 1 920, 1921 Powstańców Śląskich oraz 1939-1945 oraz ofiar II Wojny Światowej- Żołnierzom Wyklętym. Po wyświęceniu podczas uroczystej Mszy św. w Sanktuarium M.B. Boguckiej poczet sztandarowy przeszedł przed obelisk oddać hołd poległym oraz zapalono znicze.









sobota, 24 kwietnia 2021

JĘK DUSZY

 Psalm27 :

4 O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza!» 
Szukam, o Panie, Twojego oblicza; 
swego oblicza nie zakrywaj przede mną, 

*****

Jakże ja mały człowieczek mogę tak mówić

Kiedy oblicze moje zasłaniam.....

przed Tobą Panie

Ty znasz każdego po imieniu.

 

Wiem- przenikasz wszelkie zasłony

choćbym się schował najgłębiej

osłonił murem największym.

Ty Panie  dostrzeżesz mnie.

 

Ale dałeś wolą wolę

abym stał przed Tobą w prawdzie.

Trzeba  abym przed Tobą
Panie odsłonił swoją twarz.

 

Panie! Co mam czynić?

Rządzący każą twarz zasłaniać

Hierarchowie wtórują

Trzeba tak dla dobra ogółu.

 

Epidemia się nie zmniejsza

tylko czasem więcej, czasem mniej

jak fale na morzu lub piasek na pustyni

ludzkich serc.

 

Panie nie zasłaniaj

Swojej Twarzy

zobacz udrękę, szaty potargane.

 

Pan mi odpowie

Znam Twoje imię

każdego znam imię

twoje oblicze mówi o twoim imieniu.


Każdy ma inne oblicze

wszyscy zasłoniliście swoje twarze

jesteście sobie podobni.

 

Kto ma odwagę – swoją twarz odsłoni

sercem skruszonym przyzna do swojej małości

wysłucham, z prochu podniosę

dam nową szatę.

                                                 Jan Mieńciuk

Sobota, 24 kwietnia 2021 r. 19:27:02

 

piątek, 16 kwietnia 2021

PANDEMIA

 


Każdego prawie dnia słyszymy o nowych zakażeniach  szalejącej epidemii koronawirusa, o konieczności przestrzegania zasad restrykcji, zasłanianiu twarzy, maskowania się.  Niestety, żadne ograniczenia, lockdown, nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, wręcz odwrotnie...

Należy zadać pytanie: czy rzeczywiście te wszystkie ograniczenia mają jakiś sens?... Media „grzmią” te lewicowe i te prawicowe jednym głosem, że tylko maseczki i odstęp pomogą. Owszem, w ten właśnie sposób wyrabia się w społeczeństwie postawy egotyczne  „JA jestem lepszy, przestrzegam zasad podanych w mediach”... Tymczasem pandemia dobrze się ma, z każdym dniem  coraz lepiej...Czy jest jakieś wyjście? Poszukałem (tylko trochę)
w archiwach internetowych - okazuje się, że takie epidemie co pewien czas nawiedzały nie tylko nasz kraj. Skupiłem się tylko na znanych epidemiach w naszej Ojczyźnie oraz pielgrzymkach wotywnych do miejsc uświęconych modlitwą. To nie przypadek, że epidemie, zarazy wygasały gdy wierni z całkowitym zawierzeniem zwracali się do Opatrzności Bożej,
do Matki Syna Jezusa o wstawiennictwo.

Przytaczam kilka fragmentów opisu pielgrzymek wotywnych opisanych na stronach www.

 

Wykład online: Zaraza ustąpiła. O epidemii z 1676 roku w Tarnowskich Górach i pielgrzymce ślubowanej do Piekar

19 lipca 2020, 18:00–19:30

Najbardziej znaną epidemią w dziejach Tarnowskie Góry wciąż pozostaje ta, która wybuchła w 1676 r. Nie była jednak ani pierwszą, ani ostatnią. Trudno nawet stwierdzić czy była najgroźniejszą ze wszystkich, które na przestrzeni dziejów nawiedziły miasto. Pozostała w pamięci ze względu na towarzyszącą jej tradycję pielgrzymkową. Ustąpienie epidemii wiązano bowiem z procesją błagalną, którą tarnogórzanie odbyli za namową miejscowych jezuitów do Piekar. Pielgrzymki dziękczynne zobowiązano się powtarzać co roku i zwyczaj ten – co zasługuje na szczególną uwagę – przetrwał do czasów współczesnych. Zjawisko to jawi się jeszcze ciekawiej, gdy spojrzy się na jego genezę na tle sytuacji wyznaniowej na Górnym Śląsku w XVII w., a był to czas konfesyjnych sporów i rywalizacji katolików z protestantami, ale także konfliktów wewnętrznych w samym Kościele katolickim.

Dzieje pielgrzymki sięgają 1676r., kiedy to w Tarnowskich Górach wybuchła groźna, dziesiątkująca ludność, zaraza. Obecni w mieście jezuici, kiedy zawiodły różne metody leczenia, nakłonili mieszkańców do błagalnej pielgrzymki do Piekar, gdzie znajdował się słynący cudami obraz Matki Bożej.

 ***   ***  ***  ***  ***  ***   ***  ***  ***  ***  ***   ***  ***  ***  ***

 Początki pieszej pielgrzymki warszawskiej. 
 
Kroniki  podają, że gdy w Warszawie i w całym kraju szalała zaraza jednemu z mieszczan warszawskich ukazał się św. Paweł I Pustelnik i zalecił podjęcie pokuty, podobnie jak kiedyś w Niniwie poszczono przez 40 dni. Wielu dzięki pokucie ocalało przed niebezpieczeństwem zarazy. 

W 1711 r. w środowisku Arcybractwa Pięciorańskiego przy warszawskim klasztorze ojców paulinów i kościele pod wezwaniem Ducha Świętego powstała myśl udania się z pielgrzymką na Jasną Górę w nadziei uproszenia u Boga odwrócenia epidemii w Warszawie. 


Zachowało się na Jasnej Górze złożone przy tej okazji wielkie wotum miasta Warszawy z datą 2 VII 1711 r. wpisane do księgi rejestrującej wota na Jasnej Górze pod datą 14 VII 1711 r. 

Można powiedzieć więcej że ten akt religijny z 1711 roku, stał się początkiem nie tylko kultu, ale w pewnym sensie również instytucji religijnej określanej dziś jako Piesza Pielgrzymka Warszawska na Jasną Górę. Obecne, coroczne pielgrzymki zarówno w programach organizatorów /a jest to ciągle kościół Paulinów w Warszawie/ jak i w świadomości uczestników, stanowią nie tylko kontynuację i wypełnienie tamtego pierwszego zbiorowego pielgrzymowania w imieniu Warszawy, lecz stapiają się i identyfikują z nim....

Więcej na stronie:

http://jasnagora.com/wydarzenie-3027 - Początki pieszej pielgrzymki warszawskiej. 

 ***   ***   ***   ***   ***   ***   ***  ***   ***   ***   ***   ***   ***   ***

Oto mamy XXI Wiek. Człowiek uwierzył w logikę swojego rozumu. Tworzy sztuczną inteligencję, buduje statki międzygwiezdne. Logicznie wszystko wytłumaczył. Wytłumaczył, że Bóg nie jest potrzebny do szczęścia, dekalog przeszkadza w rozwoju, postępie nauki. Tymczasem nie potrafi się uchronić przed nanocząstką. Szuka winnych zarazie, ratunek widzi w maseczkach, izolacji od innych, myśleniu tylko o sobie.

A gdyby tak wzorem naszych praojców wyjść ze swoich domów do miejsc uświęconych modlitwą i ofiarą – Częstochowa, Piekary, Ludźmierz, Zebrzydowice. Niechaj  hierarchowie wyjdą ze swoich apartamentów, proboszczowie z kościołów. Niech wyjdą w jednym czasie, godzinie i minucie, niech nie boją się trudu, ośmieszenia. Już tyle było „mądrych” kazań o potrzebie nawrócenia, tylko nic z tego nie wynika, ciągle brak świadectwa.

Jan Mieńciuk

 

„Idźcie już stąd na ulice

na place waszych miast ”

 

https://www.youtube.com/watch?v=oRu4uaGr6OA

 

 

 

 


 


piątek, 2 kwietnia 2021

WIELKI TYDZIEŃ



Wielki Piątek 2 kwietnia 2021r. Męka Pana Jezusa, Droga Krzyżowa, ukrzyżowanie i złożenie do grobu. Do tego dnia  Jezus przygotowywał swoich uczniów przez cały czas nauczania, przemienieniu się na Górze Tabor.  Co z tego wynikło? Uczeń, który miał się troszczyć o sprawy materialne przy pierwsze nadarzającej się okazji zdradził. Ten, którego Jezus nazwał Skałą przy pierwszej okazji zaparł się Mistrza. Reszta rozpierzchła się jak myszy. W najtrudniejszej chwili bolesnych zmagań pozostał sam. Tylko niewiasta przedarła się przez tłum nienawistny, aby otrzeć twarz Jezusowi. Tylko Matka wiernie towarzyszyła za orszakiem skazańców dźwigających krzyż. Ile wieków już minęło, wciąż powtarza się historia tak samo. Człowiek wie wszystko o Chrystusie-  żyje jakby go nie było.

Dziś dostałem pocztą miły prezent – książkę ks. Antoniego  Balcerzaka „ Spotkanie 
z Jezusem na Drodze Krzyżowej”- rozważania Ewangeliczne. Dziś ma już 85 lat. Kiedyś  chodziliśmy pielgrzymką z Kętrzyna do Ostrej Bramy( lata 2007 – 2012). Nazwałem najpiękniejszymi  „Rekolekcjami w drodze”.  Nauczył mnie jak zawierzać wszystko Panu Bogu, jak się modlić- gdy trzeba iść w spiekocie dnia 35 km

czwartek, 1 kwietnia 2021

CHRYSTUS WCIĄŻ NA NOWO UMYWA NOGI

WIELKI CZWARTEK, 1 kwietnia 2021 r. Dziś dla tych co nie przyjdą na uroczystości Wielkiego Czwartku w kościele św. Jadwigi o godz. 8 ks. Proboszcz   udzielił św. Komunii. Znowu rekord zachorowań na koronawirusa, bo aż ponad 35 295 stwierdzonych przypadków, w tym na Śląsku 5997. Coraz częściej słyszę wypowiedzi, że oto żyjemy w czasach Wielkiej Apokalipsy. Tylko autorzy katastroficznych filmów pokazują pękanie ziemi, rozlanie się wulkanów, otchłań ziejącą ogniem na wzór opowieści science fiction. Ale przecież nie musi tak koniecznie wyglądać. A może to właśnie czas aby zatrzymać się na chwilę, stanąć w prawdzie, zobaczyć, że tam gdzie  technika wyprzedza etykę prowadzi do katastrofy. Można mnożyć przykłady ... ale po co?

Przeżywamy uroczystość Wielkiego Czwartku. Dziś Chrystus w Wieczerniku umył wszystkim nogi. Nie tylko wiernym swoim uczniom, ale i zdrajcy. To właśnie ten, w Ogrójcu pocałunkiem wydał swojego nauczyciela.

Trzecie Tysiąclecie – Chrystus wciąż na nowo umywa nogi nie tylko tym, którzy poświęcili swoje życie i wiernie trwają przy Mistrzu, ale i tym, którzy głośno się modlą mając wzniesione ręce wysoko, a jednocześnie  myślą tylko o swoich korzyściach.

 

 

 

 

 

Ciąg dalszy nastąpi

środa, 31 marca 2021

NATURALNA SELEKCJA ?


Wielka Środa, 31 marca 2021 r. Wielki Tydzień trwa od Niedzieli Palmowej, którą wyjątkowo przeżyłem w Piekarach. W piątek ubiegłego tygodnia Alicja ze swoim „groźnym zwierzem” wyjechała do domu. Jest cisza i nie ma żadnych przykrych aromatów. Obrażona, że zrobiłem zdjęcie z kupami jej psa zamknęła swój pokój. No cóż  panna ma prawo się obrażać. Może ta scysja zmobilizuje ją do szukania nowego mieszkania do kupienia.... Chociaż nie bardzo to widzę. Widząc jej zapał nie bardzo wierzę.... Może jednak się uda. Wyjdzie to wszystkim na dobre.

Wielka  Środa jest wyjątkowo słonecznym i ciepłym dniem. Byłem umówiony telefonicznie na wizytę u dr reumatolog w Świętochłowicach. Gdy przyszedłem (trochę wcześniej) okazało się, że nie ma mnie w rejestrze osób zapisanych (nie zabrałem notatki z nr telefonu i daty kiedy dzwoniłem). Zaproponowano  inny termin, zaraz po świętach. Wiedząc, że nic nie wskóram zgodziłem się. Wracałem przez Skałkę. Prawie tłumy młodych ludzi na spacerze, młodych rodziców z dziećmi. Więcej niż połowa bez maseczek. Tymczasem nowych zachorowań na koronawirusa 32874 - zdiagnozowane nowe przypadki, w tym na Śląsku 6092. A swoją drogą chciałbym wiedzieć – ile bakterii mieści się  w maseczce po jednym dniu noszenia. W przypadku drugiego i trzeciego dnia zapewne do potęgi  n-tej.

Pomału, systematycznie wszyscy przechorujemy. Słabsze organizmy umrą, bez względu na wiek. Czy to naturalna selekcja ? 

wtorek, 30 marca 2021

GROŹNY OBROŃCA ALISI

 

Żadne prośby i uwagi do Alicji, że mieszkając w takim psim odorze, ubranie nasiąknie tymi „perfumami” niestety nie skutkowały. Znowu Jacek usłyszał szczekanie, a po krótkim czasie poczuł okropny odór. Więc otworzył drzwi i zobaczył, że ponownie pies  załatwił się na podłogę. Tym razem z progu pokoju zrobił zdjęcie (2021-03-12) oraz posłał na priv Fb. Niestety nic nie poskutkowało, a nawet odwrotnie. Wyznała, że musi  mieć pieska przy sobie bo się boi gdyż jestem niebezpiecznym „seksistą” i ten „rottweiler” będzie ją bronił. No rzeczywiście przy każdej okazji robi sporo hałasu, a jeszcze więcej smrodu. Na pytanie to po coś przyjechała?  Przecież twoja mama zna mnie od wielu lat i dla Twojego dobra by ostrzegła. Najbardziej wstrząsającą była odpowiedź Alicji- jest tu po to, aby za mnie się modlić. Ale ja nie potrzebuję aby jakieś baby za mnie albo nade mną się modliły. Wystarczy, gdy wszystkie troski i radości złożę na ołtarzu Pana podczas Eucharystii. Przypomniało mi się spotkanie modlitewne, które odbyło się wcześniej. Otóż  w piątek, 27 listopada 2020 r. po mszy wieczornej odwiedziła mnie grupa modlitewna z Bukowna. Przy zapalonych świecach uwielbialiśmy Ojca Stworzyciela wszelkiego dobra, Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata zrodzonego z najczystszej Dziewicy Maryi i Ducha Świętego, Który Jest. Wszystko transmitowała z komórki na swoją stronę Fb. Po pewnym czasie modlitw lider zasugerował, że będzie modlić się nad każdym obecnym na modlitwie. Odmówiłem, wyjaśniając (później) że taką modlitwę z nałożeniem rąk może prowadzić tylko egzorcysta i w szczególnych sytuacjach kapłan ( w wersji uproszczonej opisałem w poście z dnia 27 listopada 2020 r. ).

Odczułem jakiś wielki niepokój...  Ten piesek, wprawdzie mały ale groźnie warczący, wydzielający okropną woń zaczyna mi się z czymś kojarzyć... Tylko w filmowych horrorach czarny brytan jako uosobienie demona. W rzeczywistości szatan jest o wiele bardziej przebiegły i może przywdziać każdą skórę....

 

Ludzie nad brzegiem wielkiego jeziora

ubrani w togi dostojeństw

czekali

z głębin wypłynie ogromne monstrum

tymczasem kilka metrów dalej

na piasku wygrzewał się młodziutki

niewinnie wyglądający smok.

 

 

 

Ciąg dalszy nastąpi

poniedziałek, 29 marca 2021

LOKATORKA

 Gdy wrócił Jacek z sanatorium w listopadzie, lokatorka Alicja mieszkała w swoim pokoiku z  swoją psiną. Ponieważ był zajęty szeregiem spraw na początku nie zwracał szczególnej uwagi na jakieś niemiłe zapachy z jej pokoju. Potem, w połowie grudnia wyjechał w poznańskie do rodziny. Wrócił do domu na początku stycznia.  Znowu odczuł odór z pokoju lokatorki. Alicja wprawdzie przed zamieszkaniem wspomniała, że chce  mieszkać ze swoją pupilką –pekińczykiem- suczką Gagą i tylko ona będzie opiekować się  nią i wychodzić na spacer. Jacek widział  tego rodzaju pieska u sąsiadów o piętro niżej- taka bardzo miła pieścioszka i lizuska. W mieszkaniu nie było czuć żadnych niemiłych zapachów. Nie miał więc żadnych przeciwwskazań.  Tymczasem Alicja z pieskiem swoim na spacer wychodzi o  6 rano i o godz. 16, gdy wraca z pracy. Pies przez 10 godz. musi siedzieć w pokoju sam. W umowie Jacek nie zaznaczył żadnych warunków dobrego współmieszkania. Przecież oboje chodzą do kościoła, wierzą w tego samego Boga, Chrystusa, więc współdzielenie mieszkania miało być bez żadnych problemów. Rzeczywistość jednak okazała się zupełnie inna. Jacek kilka razy zwracał uwagę lokatorce, że z jej pokoju strasznie jedzie odorem. Alicja wciąż twierdziła, że nic nie czuje. Pewnego razu gdy pies szczekał a z pokoju szedł wyjątkowo silny odór otwarł drzwi jej pokoju. Na podłodze zobaczył psie odchody i mocz. Pannie lokatorce ten odór nie przeszkadzał. Odchody posprzątała i była szczęśliwa.

Ciąg dalszy nastąpi

niedziela, 28 marca 2021

W DOMU

  

Stosuj środki ostrożności

wobec wielkich pobożności

Jacek wrócił ze sanatorium, do domu już około godz. 16. Przed domem pożegnał się z Frankiem. Nie zapraszał na kawę do mieszkania, co zwykle czyni. Ale po trzytygodniowej nieobecności w domu był ciekaw jak to mieszkanie wygląda – pod opieką lokatorki Alicji.

Właściwie nic się nie zmieniło.  Na stole przykrytym obrusem przybyła dodatkowo serwetka ze wzorem adwentowym. Alicji nie było w mieszkaniu. Przyszła z mamą Beatą. Były na mszy w naszym kościele na godz. 16. Beata pochwaliła się, że poprosiła proboszcza o zgodę, aby czytać liturgię Słowa. Zaskoczyło to Jacka ogromnie- taka niecodzienna inicjatywa. Czy nie za bardzo pcha się zaraz na piedestał?  Zwłaszcza, że jak później wyznała, ponoć rozmawiała z proboszczem o zainicjowaniu grupy modlitewnej.

To już całkiem niezrozumiałe... Przyjechały baby z Bukowna ewangelizować Chorzów?
Jacek wiedział, że Beata lubi być na świeczniku i gdzie tylko da „się wpychać”. Ale żeby aż tak...  Ale umowa już była podpisana i Alicja zameldowana na pobyt czasowy –do sierpnia.  W domu były takie, takie pobożne..., że aż strach. Jacek też jest pobożny, ale zawsze boi się, aby jego wiara nie była tylko na pokaz.  Najbardziej krzyżują Chrystusa właśnie ludzie, których pobożność na pokaz.

To przecież najbardziej pobożni faryzeusze i uczeni w piśmie wydali wyrok na Jezusa. Pobożnym żydom zgromadzonym przed Piłatem nakazali, aby krzyczeli „-Ukrzyżuj ...”.

Nic, albo całkiem nie wiele od tamtego czasu się zmieniło....

 

 

Ciąg dalszy nastąpi

czwartek, 18 marca 2021

NIEZWYKŁY TURNUS

Jesienny wiatr ostatnie liście zrywa z drzew. Kończy się turnus sanatoryjny. W  Polsce wzmaga się ilość zakażeń koronawirusem. To był ostatni turnus. Od listopada wszystkie sanatoria wstrzymują przyjęcie kuracjuszy. Jeszcze tylko kilka spacerków po okolicach zrobi Jacek. Przyjdzie do  Kościoła Chrystusa Króla.  Tutaj wieczorna msza jest sprawowana o godz.16. Ksiądz po przeczytaniu Ewangelii nie prawi kazań, a w zamian jest rozbudowana modlitwa wiernych. Eucharystia jest tak dopasowana aby kuracjusze mogli zdążyć przed kolacją. 
Czas aby zrobić posumowania pobytu w tutejszym uzdrowisku.  To niezwykłe – okazuje się, że czas spędzony w izolatce nie wyrządził Jackowi szkody, ale pomógł nauczyć się jak organizować pożytecznie czas. I to, że  szybko zareagował po otrzymaniu SMS-u od księdza o dodatnim wyniku testu na COVID 19, pokazał lekarzowi przysporzyło mu serdecznych ludzi. Ostatni dzień –wyjątkowo słoneczna niedziela. Tradycyjnie rano msza św. w kościele. Jeszcze krótki spacer, zrobienie kilku zdjęć. Po obiedzie jedziemy grupką do domu. Był to pobyt zupełnie inny od wszystkich turnusów.  Najbardziej niezwykły turnus nie tylko dla Jacka ale też dla wszystkich kuracjuszy – jedyny turnus podczas którego nie było żadnych imprez, spotkań w kawiarni, wycieczek krajoznawczych.

 






Ciąg dalszy nastąpi

środa, 17 marca 2021

JESIEŃ W SANATORIUM.

 

Od 27 października Jacek  może w pełni uczestniczyć w życiu sanatoryjnym.  Rano śniadanie, potem szereg zabiegów. Jackowi przepadło trochę zabiegów z czasu kwarantanny. Pozostały tylko dwa tygodnie. Nie wiele jednak przejmuje się  tym. Najważniejsze było, że może ze wszystkimi jeść posiłki- śniadania, obiady, kolacje.  Do obiadu czas wypełniony zabiegami. Po obiedzie jest więcej wolnego , właściwie tylko 3 godziny, bo o 17 kolacja. Nie bardzo jest jednak gdzie iść. Tylko na spacer do pobliskich uroczysk. Wszystkie kawiarnie zamknięte, w sklepach obowiązuje przepisowa odległość między osobami. Na ulicy, na spacerze  wszyscy zamaskowani, tylko niektórzy  noszą przeźroczyste przyłbice. Najnowsza wiadomość głosi, że to ostatni turnus dla kuracjuszy. Od listopada wszystkie sanatoria  mają być zamknięte ze względu na pandemię COVID 19. Więc Jacek chodzi tylko najbliższymi ścieżkami po okolicy. Nie ma takich butów aby wyjść na grząskie jesienne szlaki np. do Równicy.  Miejsca są jednak bardzo piękne. Na każde wyjście zabiera aparat. Zawsze jest coś do utrwalenia w okiem obiektywu. Wystarczy kilka metrów od głównej drogi a już jest piękne uroczysko. Można się zatrzymać i zachwycać się pięknem polskiej jesieni, widokiem spadających, żółtych liści, oddychać zapachem jesieni.






Ciąg dalszy nastąpi

wtorek, 16 marca 2021

OSTATNI DZIEŃ NA KWARANTANNIE


 


Poniedziałek, 26 października 2020r.  

Jacek niecierpliwie ale z nadzieja czeka na wynik testu

 

06,15-wstanie ( trochę za późno)

06,20- krótki pacierz

06,25 – gimnastyka

06,50 – nowenna

07,00 – Msza św.  (transmisja internetowa z Częstochowy)

07,40 – Jutrznia

07,50 – pobranie wymazu ( laborantka pobrała wymaz w pokoju)

08,10 – śniadanie

09,00 – czeka na wynik testu

            Jaki będzie- ujemny?

            A co jak dodatni?

            Będę dalej kochał Ciebie Jezu

            A minuty, godziny tak się dłużą

            Odmówię różaniec

            Pod Płaszcz Maryi się schowam

09,10 - różaniec, trzy części (pompejanka)

10,10 – czytanie książki, drzemka

10,45 – Telefoniada

12,00 – obiad

12, 50 – czekanie z zaciśniętymi zębami

15, 10 – wynik testu ujemny. HURRA!!!

JESTEM CZYSTY

 17,00 – kolacja na wspólnej jadalni

17,20  warsztaty poetyckie   online

18,30 – nieszpory/  kompleta.

Już nie będzie musiał oglądać barwy jesieni przez okno

       

Ciąg dalszy nastąpi

poniedziałek, 15 marca 2021

SANATORIUM

Pięć dni przed terminem wyjazdu do sanatorium Jacek musiał zrobić test na obecność patogenu koronawirusa. W piątek otrzymał telefon z sanatorium z wiadomością, że ma wynik ujemny i w poniedziałek 19 października powinien przyjechać do sanatorium „MALWA” w Ustroniu. Uradowany szybko spakował walizkę i czekał na termin wyjazdu. W sobotę zadzwonił zaprzyjaźniony ksiądz Marian /imię zmienione/ z zapytaniem czy zechciałbym przyjechać do jego kościoła, aby zrobić zdjęcia podczas mszy św. w intencji chorych. Jacek nawet  bardzo ucieszył się z takiej propozycji. W niedzielę nie miał żadnych zajęć a ponadto lubił brać udział w takich mszach. Jest to wielka Łaska i dar. Po mszy wracali razem z nabożeństwa. Marian  zgodnie z  zaleceniami w maseczce, Jacek w przyłbicy.

W poniedziałek rano jego przyjaciele zawieźli przed sanatorium.  Otrzymał pokój –dwójka  studyjna, czyli dwa pokoje po dwie osoby i jeden wspólny pokój tzw. kawowy. Pięknie, widok z okna na ukochane góry Jacka z widokiem na Równicę, do tego miłe towarzystwo.

Krótka wizyta u lekarza oraz zlecenie zabiegi na cały turnus już od następnego dnia.

Po kolacji jeszcze przez jakiś czas Jacek jakiś czas rozmawiał z Adamem, Frankiem, Kazikiem. . Wyluzowany położył się spać około 22 godz., nagle, gdy już zasypiał, coś go szarpnęło jakby impuls prądu o wysokim napięciu tak, że z wielkim krzykiem obudził się . Był cały drżący jak skatowany. Wstał, więc z łóżka odmówił krótka modlitwę i znowu się położył. Po jakimś czasie znowu „ktoś” szarpnął Jackiem, że z głośnym krzykiem „wyskoczył” z łóżka budząc Adama. Tym razem dłuższy czas siedział na krawędzi łóżka aż się dobrze rozbudził. Ukląkł i odmówił dziesiątkę różańca i jeszcze „Aniele Boży...” Znowu położył się spać. We wtorek obudził się jak po jakiejś bitwie. Po śniadaniu poszedł na pierwszy zabieg – masaże  kręgosłupa. Czekając na swoją kolej do gabinetu kilka minut przed wejściem otrzymał SMSem wiadomość, że ksiądz Marian, z którym wracał z kościoła do domu ma dodatni wynik koronawirusa. Grom z jasnego nieba! Co robić? Czuje się na ogół dobrze. No, ale jechał razem z tym księdzem samochodem. Co robić? Mieszka z trzema osobami, wspólna łazienka. Już się otwierały drzwi do masażysty, ale Jacek  poszedł do dyżurki pielęgniarskiej, aby powiadomić, że otrzymał takiego SMSa.

Efekt natychmiastowy. Jacka odseparowali do osobnego pokoju z łazienką na czas tygodniowej kwarantanny. Nie wolno mu wychodzić z pokoju, kontakty tylko przez telefon.

Całe szczęście, że z domu na czas pobytu w sanatorium zabrał laptop. Zamierzał, bowiem robić zdjęcia górskim, potem opracowywać i wysyłać do znajomych. Teraz będzie robił widoki górskim krajobrazom tylko z okna. Resztę czasu poświęci na czytanie książki, czytanie wiadomości internetowych i słuchanie ulubionego Beethovena i Kilara.        

 

 

 

Ciąg dalszy nastąpi

niedziela, 14 marca 2021

KORONKA CIERNIEM ZNACZONA

 

PROLOG

Najbardziej niebezpieczni

 ludzie bardzo pobożni.

Nie wolno nic im powiedzieć

bo się obrażą

zdołują, zniszczą .

Z Chrystusem też tak postąpili
winien śmierci – orzekli

najbardziej pobożni żydzi.

 

 

Już wspomniałem na jednym z wpisów swojego blogu, że od października 2020 r. mieszka
u mnie lokatorka Alicja / imię zmienione/ . Jest córką koleżanki, z którą kiedyś pracowałem na kolei oraz należeliśmy do Katolickiego Stowarzyszenia Kolejarzy Polskich. Beata /imię zmienione/ jeszcze pracuje na kolei, a ja jestem na emeryturze.

Stosunkowo dawno nie mieliśmy kontaktów, zapomniałem więc, że  ma skłonności dyktatorskie, w każdej sytuacji lubi być dominującą.

Pewnego dnia końca lata  zadzwoniła do mnie z zapytaniem- czy mogłaby u mnie zamieszkać jej córka jako lokatorka. Znalazła bowiem w Chorzowie pracę, w szkole specjalnej.

Nie widziałem, żadnych przeszkód aby wynająć pokój, do którego wejście  jest wprost z przedpokoju. Ponadto Alicja udziela się podobno we wspólnocie „Wielbimy Pana”.

Tak więc bez żadnych uprzedzeń spisałem najprostszą umowę o najem pokoju.  Nie wpisywałem żadnych warunków, obostrzeń. Przecież znamy się ze wspólnoty, spotkań modlitewnych.

Podczas jednego z pierwszych spotkań z jej mamą i babcią dowiedziałem się, że zamierza w Chorzowie kupić kawalerkę. Mama dodała :” - a może znajdzie męża”. Chciała ponoć najpierw iść do zakonu ale Pan wybrał dla niej inną drogę, hmm, ciekawe jaką?   

wyraziłem też zgodę, że będzie miała tutaj przy sobie małego pieska – pekińczyka.

Taki mały pupilek jest u sąsiadki o piętro niżej-bardzo miły pieścioch i lizus. Ten z kolei agresywny, szczekający.

Nigdy nie miałem psa więc nie zdawałem sobie  sprawy, że pies ma znacznie szybszy metabolizm. Wyprowadzanie zaś na „spacer” rano o godz. 6 i o godz. 16. Niestety kilka razy załatwiał się w pokoju, z którego mimo drzwi zamkniętych ciągnął straszny odór- jak to zwykle psie odchody.  Kilka razy mówiłem, że pies nie może tak długo być zamknięty w pokoju. Ale to do niej nie przemawiało. Stwierdziła, że to tylko pies więc nie musi się martwić. Owszem, ale te odchody śmierdzą.  

Szczęśliwie tak złożyło, że na początku października Jacek musiał pojechać do sanatorium.

Ciąg dalszy nastąpi

niedziela, 21 lutego 2021

DOBROBYT KORONAWIRUSA

  

Niedziela, 21 lutego 2021 r. Miłe spotkanie wieczorne. Odwiedziła mnie Dana z przyjaciółmi. Kilka miłych rozmów, ciekawych spostrzeżeń. Otóż obecnie nikt nie choruje na grypę oraz na grypopodobne. Jak chorują to tylko na koronawirusa.  Ten COVID 19 dobrze się ma.

Tylko w niektórych kościołach w dozownikach jest woda święcona.  Natomiast w  większości kościołów przy wejściu są dozowniki z alkoholowym płynem zamiast wody święconej. Diabeł lubi myć łapki w alkoholu. Bardzo boi się wody święconej

 

środa, 10 lutego 2021

CUDU NIE BĘDZIE

 

Środa, 10 lutego 2021r. Przesłała mi przyjaciółka, dziennikarka w jednej z tyskich gazet  zabawne zdjęcie jak śnieżne bałwanki stoją w kolejce do szczepienia się przeciwko pandemii CVID 19. Zabawnie to wyglądało, z dużym poczuciem humoru. Skopiowałem więc obrazek i wkleiłem na swoją stronę Fb. Okazało się, że oto włożyłem w kij w mrowisko „ludzkich emocji”. No i rozpoczęła się burza w ”szklance wody”.

Pierwszym, który poczuł się „obrażony” zdjęciem oraz  zareagował był Maciej Kucera, szybko skomentował zdjęcie: „Dość łatwo przychodzi Ci etykietkowanie ludzi....”.

Rzekomo obrażam ludzi wykształconych, naukowców.

Znalazło się wiele osób, którzy poparli, przyznali rację Maciejowi. Należałoby jednak dodać, że to właśnie naukowcy przyczynili się do „wybuchu” pandemii koronawirusa. Niektórzy twierdzą, że to jest zamierzone działanie pewnych organizacji mające na celu ograniczenie populacji ludzkości. Może to tylko fake newsy. W każdej plotce zawsze coś może być .... 

 



... Wklejam tylko swoje wpisy. Wypowiedzi respondentów na stronie Fb....

 

Ludzie Wieku XXI

wykształceni kulturalni

pobożni poprawni politycznie

odziani w sztywne ramki

z kagańcem na twarzy

czekają na wielkie buum

 

Jan M

2021-02-10 14:54

.....

Nie zawsze swoje „mądrości” wypowiadam.

Chętnie inne przytaczam:
„... Nie pomogą żadne maski

       bez Jezusa łaski...”

2021-02-10 15:35

 

Też szczepionki nie pomogą

wirusy chodzą swoją drogą

 

>>>> Bardzo ładnie.
Osobiście noszę przyłbicę(tę do połowy twarzy) inaczej nic przez zaparowane okulary nie widzę.

.....

Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu

wszystko jest na swoim / św. Augustyn/


Gdy rozum logiką tłumaczy
szatan zawsze przeinaczy

>>>> 

to nie kara Boga

pandemią wirusa.

To człowiek

udowadnia swoje EGO

 

 Nasz „dialog „ skomentowała  Teresa Robinson

„Poczytaj trochę ilu ludzi zmarlo po sczczepieniu ,chcesz to sie zasczep twoj wybor”..

wtorek, 2 lutego 2021

ODESZŁA NA WIECZNĄ SŁUŻBĘ W DOMU PANA

 


Wtorek, 2 lutego 2021 r., święto Matki Bożej Gromnicznej – Ofiarowanie Pańskie. W ten niezwykły dzień, odbył się pogrzeb śp. Renaty Kukowki. Zmarła była  wieloletnią siostrą Franciszkańskiego Zakonu Świeckich oraz zelatorką Żywego Różańca, przy parafii św. Floriana  w Chorzowie. Siostra przez kilka lat była przełożoną FZŚ.  Przez długie lata służyła oraz czynnie uczestniczyła w życiu kościoła. Zapamiętam Ją, jako najbardziej skromną franciszkankę oraz zelatorkę. Przez całe życie, dopóki sił starczało służyła potrzebującym.  Przeżyła 81 lat.  Pogrzeb  miała – według życzenia najbliższej rodziny w kościele św. Józefa w Katowicach - Załężu. Aby odprowadzić śp. Renatę, ostatnią ziemską drogą, przyjechali członkowie FZŚ oraz  Żywego Różańca. Mszę św., przy trumnie śp. siostry Renaty, odprawiali w koncelebrze księża proboszczowie, parafii św. Józefa w Katowicach
i św. Floriana w Chorzowie.

 

Wieczny odpoczynek

Racz Jej dać Panie

W Twoim Królestwie

Radości i Chwały.     

Jan Mieńciuk

poniedziałek, 18 stycznia 2021

WIZJA PRZSZYSZŁOŚCI

 

Michał Wałach



Michał Wałach

System domknięty [OPOWIADANIE]

Wyjeżdżając na rodzinny urlop – tym razem spędzany na Dolnym Śląsku – Wojciech nie przypuszczał, że sprawy przybiorą taki obrót.

 

To miał być zwykły, typowy urlop – jak co roku. Mąż i żona, dzieci, samochód wypełniony po brzegi bagażami i palący przez to więcej niż zwykle, nocleg w agrogospodarstwie i codzienne wypady do interesujących miejsc znajdujących się maksymalnie godzinę drogi od miejsca pobytu. Wyjątkiem w tym standardowym planie miała być kolacja, na jaką Wojciech planował zabrać Basię. No ale dziesiąta rocznica ślubu zdarza się tylko raz – można więc pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa i zjeść w dobrej restauracji na wrocławskim rynku. Szczególnie, że małżonkowie mieli się z czego cieszyć. I chodzi zarówno o bardzo dobre relacje między nimi (ktoś z duszą romantyka rzekłby, że miłość kwitnie), dopisujące zdrowie i stabilną sytuację materialną (kredyt wręcz sam się spłacał), jak i fakt, że wspominane tego wieczora ich wesele było nie lada wydarzeniem i odbyło się w jednym z ostatnich terminów przed pandemią koronawirusa. Gdyby zdecydowali się na tę większą, ładniejszą salę, musieliby czekać blisko rok dłużej, a wiosną roku 2020 sytuacja była przecież zupełnie inna od tej z lata 2019. Gdyby czekali, to standardowe wesele – nie mówiąc już o góralskim, jakie często odbywały się na Sądecczyźnie, skąd pochodzi Barbara – nie wchodziłoby w grę. Im się jednak udało, co wielu znajomych przez kilka lat wspominało z pewną nutą zazdrości.

 

Jak więc nie świętować? Idąc tym tropem, Wojciech i Basia – zostawiając dzieci pod opieką Ewy, jej siostry mieszkającej w stolicy Dolnego Śląska – poszli na romantyczną kolację we dwoje i kosztowali owoce morza bez oglądania się na ceny. Kalmary, krewetki, przegrzebki, ośmiorniczki, homary. Wszystko to, co lubią, ale na co zwykle szkoda wydawać im pieniędzy.

 

Gdy wydawało się, że ów kończący się wieczór będzie można ostatecznie uznać za bardzo udany i wspominać niezwykłą kolację przez najbliższe tygodnie, płacący za dania Wojciech usłyszał od kelnera – pierwszy raz w życiu – groźnie brzmiące słowa: przykro mi, transakcja odrzucona.

 

– To pewnie jakiś problem techniczny, spróbujmy jeszcze raz – odrzekł z pewnym niepokojem w głosie Wojciech.

 

– Oczywiście, spróbujmy, ale komunikat na terminalu sugeruje, że ma pan zablokowane konto – odpowiedział grzecznie kelner.

 

– Nie rozumiem. Co to za komunikat? – zapytał coraz bardziej przerażony Wojciech.

 

– E14, czyli konto zablokowane z powodu złamania regulaminu jednej z sieci społecznościowych. Ale spróbujmy, bo może faktycznie terminal coś źle odczytał, takie rzeczy rzadziej niż kiedyś, ale jednak nadal się zdarzają. Proszę przyłożyć, PIN i zielony – powiedział spokojnym głosem uprzejmy do granic absurdu pracownik restauracji. – Przykro mi, jednak E14 – dodał po chwili.

 

– I co teraz? – zapytała zagubiona Barbara.

 

– Możecie państwo zapłacić gotówką – stwierdził kelner.

 

– Pan żartuje? Gotówki nie widziałem od kiedy zakazali – stwierdził wzburzony całą sytuacją Wojciech. W rzeczywistości jednak gotówki nikt w Polsce nie zakazał, jednak społeczeństwo w taki sposób, w dużym myślowym skrócie, określało zmiany legislacyjne nakładające na przedsiębiorców uciążliwą konieczność „spisywania z dowodu” osób płacących gotówką kwoty wyższe niż 20 złotych. Rząd tłumaczył przepisy walką z „praniem brudnych pieniędzy”, jednak nieoficjalnie wiadomo było, że to cios w szarą strefę i – przede wszystkim – osoby unikające aktywności w tak zwanym „systemie domkniętym”. W praktyce zmiana doprowadziła do porzucenia przez większość ludzi posługiwania się banknotami i monetami, szczególnie, że po latach funkcjonowania programu „Polska bezgotówkowa” terminale mieli nawet sprzedawcy obwarzanków na krakowskich ulicach i miejscowe kwiaciarki.

 

POBIERZ E-BOOK

 

Oni mieli terminale, natomiast Wojciech miał problem. Był bez gotówki i karty w obcym mieście z kilkusetzłotowym długiem wobec restauracji. Nie mógł ani wejść w telefonie na aplikację swojego banku, ani na żaden portal społecznościowy, nie mógł też nigdzie zadzwonić. Ani przelew, ani poproszenie kogoś o pomoc nie wchodziło w grę. Sprawy nie mogła rozwiązać także karta czy telefon Basi, gdyż ze względu na „powiązanie kont” w serwisach społecznościowych blokada obejmowała również i ją.

 

Owe ścisłe powiązanie mediów społecznościowych i innych dziedzin życia stanowiło konsekwencję działań globalnych gigantów z branży IT, którzy – w ramach walki z, jak to nazywali, terroryzmem i prawicowym ekstremizmem – zawarli kilka lat temu (zdaje się że niedługo po przegranej Donalda Trumpa i absurdalnym, na kilometr śmierdzącym „szturmie na Kapitol”) sojusz mający oficjalnie na celu odcięcie od świata cyfrowego wszystkich fundamentalistów, zaś w praktyce po prostu ludzi o poglądach innych niż lewicowe. Oczywiście w imię postępu, równości, wolności i tolerancji. A że w trzeciej dekadzie XXI wieku informatyzacja społeczeństw świata zachodniego się rozwinęła, to trudno było wskazać choć jedną dziedzinę życia niekorzystającą z najnowszych technologii, algorytmów i danych w chmurze analizowanych przez sztuczną inteligencję. Blokada prawicy miała być zaś szczelna, więc nie było mowy o odpuszczeniu bliskim blokowanych delikwentów.

 

Wojciech owe mechanizmy znał – choć „znał” to może zbyt wielkie słowo. Słyszał o nich. Bywało, że w prywatnych rozmowach ludzie wspominali o surowym ramieniu cyfrowej „sprawiedliwości społecznej”, wobec której „wyroków” trudno było o odwołanie, a o prawie do obrony mogłeś człowieku zapomnieć. Po co jednak komuś prawo do obrony, skoro sztuczna inteligencja wydawała wyroki w oparciu o najwyższe standardy i była wolna od osobistych uprzedzeń i interesów – tłumaczyli entuzjaści oddawania coraz większych kompetencji bezosobowym algorytmom.

 

Zresztą liczba osób przyznających się do sceptycyzmu wobec nowego modelu życia społeczno-gospodarczego konsekwentnie malała, gdyż wszystkich malkontentów „system domknięty” banował, a więc blokował im dostęp do wszystkiego. Skoro człowieku ci się nie podoba, to się wynoś – brzmiała nieoficjalna dewiza korporacji tworzących ów reżim. A nietrudno było podpaść systemowi głośno go krytykując, gdyż w ostatnich latach do perfekcji opanowano i mocno spopularyzowano mechanizm zarządzania urządzeniami przy pomocy głosu, co przy okazji oznaczało „słuchanie” ludzi w ich własnych domach przez algorytmy.

 

Wojciech, jako architekt projektujący wnętrza, wiedział o tym doskonale, gdyż klienci masowo zamawiali u niego mieszkania naszpikowane mikrofonami i elektroniką powiązaną z „systemem domkniętym”. Kilkanaście małych, nieokablowanych rejestratorów podpiętych do sieci i voilà, gotowe. Teraz np. nie trzeba programować pralki. Wystarczy powiedzieć: 40, bawełna. Proszek i płyn do płukania dozują się same. Niesamowita wygoda. Aż trudno sobie wyobrazić jak ludzie żyli jeszcze 10, 20 lat temu.

 

Niby były obawy o prywatność, ale przecież przez lata funkcjonowania systemu żadne osobiste dane czy rozmowy nie wyciekły, a że prawicowcy mieli problem… to był ich problem. Wojciech przecież do nich nie należał. Nie wiedział więc skąd ban. Sprawę trzeba było wyjaśnić, ale najpierw ta restauracja.

 

Szczęśliwie Basia pamiętała numer telefonu swojej siostry – Ewy. Przyszła, zapłaciła, problem z głowy – choć ile się wstydu najedli w tę swoją dziesiątą rocznicę…

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

WSPIERAM

Mimo wyjścia obronną ręką z opresji małżonkowie nadal mieli nie lada problem. Zablokowane konto w banku, zablokowane telefony, zablokowany mobilny internet, a więc brak jakiejkolwiek komunikacji, a do tego zerowe zapasy gotówki (i tak przecież traktowanej w społeczeństwie z podejrzliwością i bardzo niepraktycznej za sprawą konieczności uzupełniania kilku dokumentów przy każdej płatności powyżej 20 zł).

 

Ban – zgodnie z logiką „systemu domkniętego” – musiał być powszechny i masowy. Wszyscy przedsiębiorcy godzili się jednak na warunki narzucane przez monopolistę (bo de facto te kilkanaście globalnych korporacji współpracowało tak ściśle, że nie sposób nazwać ich podmiotami konkurującymi ze sobą). Warunki nie były jednak złe. Operatorzy „systemu domkniętego” oferowali wszystko i to za darmo. I tak bank nie musiał tworzyć własnej infrastruktury cyfrowej czy aplikacji mobilnej. Wszystko, czego potrzeba, oferowały największe korporacje. Tak więc każdy posiadacz konta korzystał z tej samej strony – ściśle zintegrowanej z mejlem czy kontem na profilu społecznościowym.

 

Podobnież z usług gigantów korzystało państwo: od infrastruktury umożliwiającej istnienie cyfrowej administracji po dziennik elektroniczny w szkołach – on także został dostarczony w ramach „systemu domkniętego”. Nie trzeba było więc odpalać osobnej strony czy aplikacji, żeby sprawdzić oceny dziecka. O wszystkim poinformował nas system albo przez powiadomienie w telefonie czy mejlu, albo udzielając odpowiedzi na pytanie zadane na głos w domu.

 

Państwa, firmy duże i małe, osoby prywatne. Zalet systemu było tak wiele, że nikt poważny nie miał ochoty szukać dziury w całym. Wojciech jednak musiał, bo cały dorobek jego życia został z nieznanego mu powodu zablokowany i nawet gdyby w jakiś sposób dostał się do ich mieszkania w jego rodzinnym Płocku, to miałby problem z otworzeniem drzwi, gdyż skanujący siatkówkę oka zamek także był zintegrowany z „systemem domkniętym”.

 

Na szczęście we Wrocławiu, w którym tego dnia nocowali wraz z rodziną, była siedziba jednej z firm tworzących cały globalny system administracyjno-usługowy. A jak firma, to i nakazany prawem punkt konsultacyjny, który – wbrew nazwie – stanowił tak naprawdę miejsce składania odwołań od decyzji o blokadzie. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że otrzymanie informacji o powodach zablokowania dostępu praktycznie do wszystkiego stanowiło proste zadanie.

 

„Złamanie standardów społeczności” – najczęściej na takim zdawkowym komunikacie poprzestawały firmy blokujące osobom dostęp nie tylko do swoich, ale i wszelkich innych usług oferowanych przez potentatów, którzy wspólnie zdominowali rynek. I najczęściej po kilku dniach następowało zniesienie bana, gdyż twórcy „systemu domkniętego” uznawali, że jeśli ktoś zgłasza się do nich z wyjaśnieniem, to najpewniej nie jest prawicowym fanatykiem, a po prostu „się zapomniał” (o błędach algorytmu firmy mówiły niezwykle rzadko, chcąc chronić doskonałą opinię swojego nieomylnego – zdaniem wielu – „dziecka”).

 

Sprawa Wojciecha była jednak bardziej skomplikowana, co z jednej strony uniemożliwiało natychmiastowe odblokowanie dostępu do sieci, bankowości czy nawet domu, z drugiej jednak pozwalało mu uzyskać informacje o swojej „winie”. Musiał w tym celu udać się na… policję, gdyż w związku z jego „czynami” sztuczna inteligencja „systemu domkniętego” – i to na podstawie kilku „dowodów” – złożyła doniesienie o możliwości popełnienia przezeń przestępstwa.

 

Na komisariacie przy ulicy Podwale Wojciech poznał „prawdę”. Blokada została nałożona bezterminowo, a jej zdjęcie jest w zasadzie niemożliwe i ewentualnie (co wcale nie było pewne) mogło nastąpić po uznaniu go przez sąd za niewinnego zarzucanych czynów propagowania systemu nazistowskiego.

 

Ale zaraz, zaraz. Jaki nazizm? Czy w tej historii pominięto istotny element zaangażowania Wojciecha w jakąś neohitlerowską bojówkę? Nic z tych rzeczy.

 

Wojciech był jednak dla „systemu domkniętego” podejrzany już od dłuższego czasu. Co prawda nie należał do żadnej partii ani nawet niezbyt angażował się politycznie, jednak będąc studentem, udostępnił w mediach społecznościowych zdjęcie z Marszu Niepodległości, na którym był wtedy pierwszy i zarazem ostatni raz w życiu. Ponadto miał „polubionych” kilku publicystów i polityków, którzy mimo podważania politycznej poprawności jakimś cudem jak dotąd uniknęli bana (być może zostawiono ich dla zachowania pozorów pluralizmu). Do tego system – dzięki zaoferowaniu państwu elektronicznego dziennika – wiedział, że najstarsze dziecko Wojtka i Basi, chodząca już do szkoły podstawowej Zosia, uczęszcza na lekcje religii, zaś cała rodzina co niedzielę odbiera i nadaje swoimi telefonami sygnał z lokalizacji: kościół. Oczywiście zgodnie z regulaminem nie była to podstawa do blokady, ale system wiedział swoje i cierpliwie czekał na potknięcie się Wojciecha.

 

Nastąpiło ono kilka godzin przed odwiedzinami we wrocławskiej restauracji. Cała rodzina bowiem, nie myśląc w ogóle o systemowych konsekwencjach, od samego rana przemierzała malownicze Góry Sowie, co skrzętnie rejestrował smartfonowy system lokalizacji. Po południu zaś wszyscy uczestniczyli w zupełnie legalnej, komercyjnej wycieczce po tunelach kompleksu Rzeczka w Walimiu, zaś wyznaczanie w nawigacji trasy do tej atrakcji nie pozostało bez śladu. To nic nielegalnego i nawet „system domknięty” zasadniczo nie miałby z tym problemu, jednak Wojciech był na cenzurowanym, a jego zachowania badano znacznie dokładniej i wystarczyła jedna, nawet legalna „wpadka”, by zostać zidentyfikowanym jako potencjalne zagrożenie. Tymczasem kompleks Rzeczka, jak i wiele innych podziemnych konstrukcji w Górach Sowich, to element nieukończonego nazistowskiego projektu budowlanego Riese. Sprawę przesądziło szukanie w sieci przez Wojciecha zdjęć niemieckiej broni z czasów II wojny światowej, którą chciał pokazać swojemu synkowi Filipowi – siedmiolatek zainteresował się tematem, gdy przewodnik prezentował karabiny. Jego tata zaś nieopatrznie, żeby nie powiedzieć: głupio, z ciekawości zerknął na ogłoszenie dotyczące sprzedaży replik starych pistoletów. Nic nie kupił, bo po co mu to, a interesowała go tylko cena takich „zabawek”, ale jednak fakt jest faktem – sprawdzał.

 

Na tej podstawie algorytm ułożył w całość „obraz” osobowości Wojciecha: za młodu Marsz Niepodległości, potem nielewicowa publicystyka, dziecko na lekcji religii, udział w mszach, a wszystko zakończone wizytą w obiekcie górniczo-architektonicznym wzniesionym niewolniczą pracą więźniów nazistów i wyszukiwanie broni. Dla „systemu domkniętego” wszystko było jasne. Czy podobną decyzję podejmie sąd? To pokaże przyszłość. Na razie zaś cała rodzina mieszka we Wrocławiu u siostry Basi, żyjąc w obawie o przyszłość. Sądy bowiem zwykle potwierdzają donosy sztucznej inteligencji. System jest wszak niezależny, obiektywny, nie ma osobistych sympatii i antypatii. Podejmuje decyzje w oparciu o fakty. Te zaś nie pozostawiły złudzeń.

 

 

Michał Wałach

POBIERZ E-BOOK

 

Czytaj także:

 

Szef Parlera i jego rodzina muszą się ukrywać. Powodem groźby dotyczące śmierci

Parler miał być alternatywą dla Twittera, który w ramach walki o polityczną poprawność zostawia coraz mniej miejsca na swobodną wymianę myśli i opinie inne niż lewicowe. Serwis zyskujący popularność na początku stycznia roku 2021 napotkał jednak na kłody rzucane mu pod nogi przez gigantów z branży IT – Amazona, Apple i Googla. Następnie szef Parlera otrzymał pogróżki. Teraz John Matze wraz z rodziną muszą się ukrywać.