W piątkowy wieczór, 29 maja 2025 roku, sala kameralna Teatru Śląskiego w Katowicach wypełniła się po brzegi miłośnikami twórczości Barbary Gruszki-Zych – poetki śląskiej, dziennikarki i redaktorki Gościa Niedzielnego. Spotkanie prowadziła znakomita dziennikarka Radia Katowice, Ewa Niewiadomska.
Okazją do wydarzenia była promocja najnowszego
tomiku wierszy pt. Całuj ten świat, wydanego przez Wydawnictwo Naukowe
Śląsk.
Rozmowy toczyły się nie tylko wokół
poezji autorki. Dużo miejsca poświęcono też ludziom, których spotkała na swojej
drodze – i którym dedykowała książki: Moi ważni – portrety prywatne, Życie
rodzinne Zanussich, Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara. Wspominano podróże, inspirujące spotkania, rozmowy
z osobami o wysokim poziomie kultury i etyki.
Wszystkich bohaterów łączyły trzy cechy: autentyczna
wiara, pokora i skromność. To one przewijały się w spotkaniach z takimi
postaciami jak Czesław Miłosz, Wojciech Kilar czy Krzysztof Zanussi.
Barbara wróciła też pamięcią do czasów młodości.
Opowiedziała historię dziadka, który w wieku 60 lat wskoczył do sadzawki, by
uratować tonące dzieci. Zapytany przez dziennikarza, dlaczego to zrobił,
odpowiedział krótko: – Bo kocham życie.
Wspomniała również złotnika, który całe życie
zbierał z fartucha drobiny – tzw. złoty kurz. Przechowywał je skrzętnie w
pudełeczku. Po jego śmierci okazało się, że zgromadził prawdziwy majątek.
To właśnie dzieciństwo i młodość – jak zaznaczano –
zostawiają w nas trwały ślad. Ich wpływ sięga daleko, często kształtując całe
dorosłe życie.
Najważniejsze – jak wielokrotnie podkreślano – to
umieć przyjąć drugiego człowieka takim, jakim jest.
Szczęściem jest być wśród ludzi, którzy kochają
piękno i dobro. Którzy potrafią mówić prosto i życzliwie. Bo słowa mają moc –
mogą budować i pomnażać dobro.
Prawdziwe szczęście? To bycie wśród tych, którzy
kochają piękno.
Wszystko przeminie,
pozostanie tylko
muzyka i poezja.
Zostanie słowo,
które miało sens.
Nie to, co modne, głośne,
ale to, co ciche,
a w środku prawdziwe.
Zostanie obraz twarzy,
którą spotkałem raz,
a pamiętam całe życie.
Zostanie cisza z rozmowy,
która więcej znaczyła niż krzyk.
Zostanie uścisk ręki,
który nie był interesem,
tylko obecnością.
Zostanie modlitwa,
którą wypowiedziałem bez słów,
a Bóg i tak zrozumiał.
Wszystko inne przeminie:
komentarze, tytuły, wybory,
internetowe naparzanki.
Zostanie to, co było z miłością.
To, co nie potrzebowało reklamy.
Poezja —
prawda w wersie.
Muzyka —
dusza w dźwięku.
I człowiek —
który nie musi być doskonały.
Wystarczy, że kocha.
Tekst, filmik, zdjęcia p-Jan
Mieńciuk