W okresie wielkiego postu w wielu rodzinach, w środy i
piątki, posiłki składały się ze suchego chleba i wody. W Wielki Piątek ojciec furmanką jechał do
Lebiediewa, aby dla mieszkańców wsi i okolic poświęcić pokarmy. Tam u
zaprzyjaźnionej rodziny nocował. Po poświęceniu przyjeżdżał do wsi po południu
w Wielką Sobotę. Należy dodać, że konie brał –„wypożyczał” z kołchozu pod
pretekstem do prac przy zwożeniu lasu.
Pierwszy dzień Wielkanocy –w języku białoruskim „Wialikdzień”, czyli Wielki Dzień -od
śniadania do kolacji trzeba było być świątecznie ubranym i wolno było tylko
czytać. Nawet patyk strugać albo ołówek ostrzyć uznawano za niepotrzebną pracę
. Tylko obrządek przy bydle należało zrobić. Zresztą na okres świąteczny
wcześniej były przygotowane pasze, siano itd. Jak zwykle na wsi chowa się dużo
drobiu, szczególnie kur. Więc nigdy nie zabrakło jajek, Były specjalnie
przygotowywane potrawy świąteczne. Niejednokrotnie w okresie przedświątecznym
było świniobicie a więc były świeże wyroby mięsne.
W drugim dniu Wielkanocy już po śniadaniu dzieci chodzili do
sąsiednich domów wsi z życzeniami – tak zwani „żacy” często z polskimi
wierszykami. Domownicy zwykle obdzielali każdego malowanym jajkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz