To zdarzyło się dawno, kilkadziesiąt lat temu. W latach
osiemdziesiątych jako młody człowiek
często wędrowałem z plecakiem po szlakach beskidzkich. Pewnego razu przechodząc
przez jedną ze wsi w Beskidzie Śląskim,
chyba to była Brenna wstąpiłem do niedużej tutaj znajdującej się księgarni. Nie
tyle aby coś kupić ale pooglądać wyłożone książki, przy okazji zrobić krótki
odpoczynek przed wejściem na Błatnię. Zresztą nie miałem pieniędzy na dodatkowy
zakup. Przypadkowo wzrok trafił na maleńką książeczkę niby notes kieszonkowy.
Były to wiersze miejscowej poetki ludowej. Książeczka była niedroga, więc
kupiłem. Przeczytałem kilka wierszy. Były bardzo ładne „ ... Jestem maleńka
mrówka/ swoją główkę podnoszę/ chcę zobaczyć Ciebie Boże... /.
Następnego dnia pożyczyłem koleżance. Niestety koleżanka
pożyczyła innej koleżance a książeczka już
nie wróciła. W pamięci mojej pozostał fragment jednego wiersza, który często
powtarzam:
„... Nie buntuj się serce, siedź
Nie wszystko możesz dostać
Choć ci wolno chcieć
Opatrzności Bożej miej pełne zaufanie
Nic złego tobie się nie stanie...”
Nie pamiętam brzmienia całego wiersza. Tylko ten fragment
często powtarzam.
Pomaga zgodzić się z
przeciwnościami losu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz