(wieczorne zamyślenia – 26.07.2025)
Urodziłem się na Wileńszczyźnie –
rok 1951,
panował sowiecki reżim.
Kołchozy, propaganda, dyktatura –
znam z autopsji.
Do Pierwszej Komunii jechaliśmy
sześćdziesiąt kilometrów –
wbrew wszystkiemu.
Czytając Stary Testament,
widzę: wojny, morderstwa, zdrady –
nieprzerwane.
Lecz najczęściej ginęli ci,
którzy Boże Prawo
odrzucili z pychą.
Nawet Izraelici –
ten sam Bóg,
a walczyli między sobą.
Tam, gdzie „ja” staje się bogiem,
Dekalog traci znaczenie.
XXI wiek.
Putin udowadnia swoją rację,
Trump – słuszność własnych działań.
Chiny testują nowe technologie.
Wyścig zbrojeń trwa.
Niezmiennie.
A przecież wszyscy – wierzący.
Putin wznosi cerkwie
dla Chrystusa i Bogarodzicy.
Trump broni wartości
– przynajmniej w słowach.
(O Chinach – nie wiem).
Nasz parlament?
Wierzący – ponoć.
Ale walczą, plują,
obrzucają się błotem.
Palą świece chanukowe
w świetle kamer.
Co z tego wynika?
Gdy własne „ja”
stawia się ponad wszystko –
dla Boga
nie ma miejsca.
Dekalog się nie mieści.
Ze wszystkich istot
szatan jest najbardziej przebiegły.
Nie krzyczy.
Zniewala cicho –
umysły inteligentów,
profesorów,
teologów.
I tylko ci, którzy słuchają sercem,
wiedzą,
kiedy zaczyna się ciemność.
Jan Mieńciuk
Chorzów 26.07.2025 20:37
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz