List od pani Małgorzaty Todd - Moda na głupotę
Szanowni
Państwo!
Obwieszczenie końca komunizmu w 1989 roku było nie tyle
przedwczesne, co całkowicie błędne. To właśnie był początek nowej ery -
eurokomunizmu. Z poczwarki terroru, czy zamordyzmu, przeistoczył się w motyla rozmaitej
destrukcji. Przejawia się to między innymi modą na głupotę i brzydotę. Z modą,
jak wiadomo, dyskutować się nie da. Można ją jedynie przyjąć, lub odrzucić.
Taki wybór istnieje zawsze. To fragment demokracji nie do ruszenia, ale można
mimo to o nią powalczyć na leżąco, waląc nogami w metalowe osłony policyjne. W
PRL-u dziewczyny usiłowały wyglądać powabnie, mimo „braków na rynku”
wszystkiego, co mogłoby dodawać elegancji. Głupota płynąca z mediów była
rekompensowana inteligencją na polu prywatnym. Triumfy święcił bridż, bo
wymagał pomyślunku, którego byle aparatczyk wykrzesać nie mógł.
Komunizm jakimś cudem jednak zwyciężył i
moda na głupotę oraz brzydotę zatriumfowała. W zaawansowanym stadium możemy ją
oglądać w wykonaniu wszelkich osobników KOD-omito podobnych. Totalna opozycja
szczególnie ich hołubi. Głupki bywają różnej maści. Przemądrzały, elokwentny, a
właściwie cierpiący na bezmózgowy słowotok, głupek oczywiście wie i rozumie
wszystko, a jak czegoś nie kuma, to to coś, a nie on, musi być głupie. Zgoła
odmienne zdanie ma „poczciwiec”. Nie wysila się, żeby cokolwiek rozumieć, a jak
przypadkiem usłyszy coś, co rozumie, to od razu traci zaufanie do źródła takiej
wiedzy, bo co to za autorytet, który jest zrozumiały nawet dla niego!
Jest jeszcze nadzwyczajna kasta, do
której zaliczają się w pierwszej kolejności unijni dygnitarze. Oni wszystko
wiedzą najlepiej i z nikim swej wiedzy konsultować nie muszą. Jeśli bredzą coś
sprzecznego z faktami, to tylko gorzej dla faktów.
Pozdrawiam i do
następnej soboty
Małgorzata Todd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz