wtorek, 19 kwietnia 2016

Danuta Wencel- Pomnik na Wilkowyjach (wydrukowany w ECHO)



17 kwietnia obok kościoła Matki Bożej Królowej Aniołów w Tychach -Wilkowyjach został odsłonięty pomnik upamiętniający tragedię Górnośląską. Tylko z tej dzielnicy Sowieci przy pomocy milicji obywatelskiej wywieźli na Wschód na początku 1945 roku 29 mężczyzn i 4 kobiety. Niewolnicza praca w Donbasie, Kazachstanie, Turkmenistanie i pod Murmańskiem, głód i tragiczne warunki sanitarne zabiły połowę z nich. Ci, którzy wrócili w ciągu następnych kilku lat do rodzinnych Wilkowyj, byli tak wycieńczeni, że często nie poznawały ich własne dzieci.
Uroczystości rozpoczęła msza święta pod przewodnictwem ks. arcybiskupa Wiktora Skworca, którą celebrował razem z ks. proboszczem Michałem Macherzyńskim, budowniczym kościoła ks. Jerzym Chrobokiem oraz  proboszczami sąsiednich parafii. Chcemy się modlić za ofiary wywózek z 1945 roku do Rosji sowieckiej i ich rodziny i o pokój, który jest zagrożony - rozpoczął Eucharystię metropolita śląski, a w homilii podziękował wszystkim, a przede wszystkim dr Wojciechowi Schäferowi, historykowi, kustoszowi Muzeum Archidiecezjalnego, inicjatorowi wzniesienia pomnika za zapisanie karty naszej bolesnej historii . Na Wschód wywieziono wielotysięczne rzesze naszych braci, a wśród nich mieszkańców Wilkowyj. Najczęściej pracowali w kopalniach i w tajdze. Deportacja w 1945 roku była jedną z największych tragedii naszego regionu. Pozostawiła głębokie rany. Oficjalne milczano, ale w rodzinach głośno o tym mówiono. Przypomniał swoją wizytę z delegacją ze Śląska w Doniecku w kościele św. Józefa w 2013 roku, której celem było uczczenie tragedii górnośląskiej. Szukali grobów. W odpowiedzi usłyszeli: „Szukacie grobów? Pamiętajcie, że tamten system nie szanował żywych, tym bardziej nie szanował zmarłych”. Pobraliśmy ziemię spod kopalni, która na pewno zawiera prochy wywiezionych. Do tych miejsc pamięci dołączyły Tychy i wyprzedziły Katowice. Pomnik sfinansowało miasto Tychy. Odsłonił go prezydent Andrzej Dziuba w obecności wiceprezydent Darii Szczepańskiej i przewodniczącego Rady Miasta Macieja Gramatyki. Wykonał go rzeźbiarz Tomasz Wenklar we współpracy z kamieniarzem Arkadiuszem Królem. Dzieło nawiązuje kształtem jednocześnie do krzyża i torów kolejowych. Główną ideę stanowi poprzeczna belka tego krzyża- odlew z brązu, symbol wywózki, przypominająca spękany podkład kolejowy. Korona na górze to korona cierniowa oprawców, którą założyli na głowy Ślązaków. Na górze  widnieje napis: „Pamięci ofiar Tragedii Górnośląskiej, wywiezionych z Wilkowyj oraz innych dzielnic miasta Tychy do katorżniczej pracy na terenie Związku Sowieckiego, a także tych, którym rok 1945 przyniósł grabieże, gwałty, osierocenie i śmierć - mieszkańcy Tychów”. Po poświęceniu pomnika przez arcybiskupa Wiktora Skworca do specjalnie przygotowanego pojemnika ziemię przywiezioną z Doniecka wsypali syn ofiary wywózki Artur Badeja z wnukiem Ryszardem, noszącym imię dziadka. Następnie złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze. W wypełnionej po brzegi salce parafialnej odbyła się prelekcja dr Wojciecha Schäfera na temat deportacji do ZSRS.  Z tą tzw. tragedią górnośląską spotkał się 15 lat temu, a w 2011 roku udało mu się dotrzeć do wnuczki jednej z deportowanych osób. Szykany wobec mieszkańców Wilkowyj ze strony Niemców i wywózki do obozów koncentracyjnych były sporadyczne. Po wkroczeniu Armii Czerwonej na teren Śląska rozpoczęły się mordy, gwałty( ks. Paweł Kontny z Paprocan zginął w Lędzinach w wieku 29 lat w obronie dziewcząt, które miały być zgwałcone), grabieże, represje, osadzanie w obozach internowania, deportacje do obozów pracy w ZSRS i katorżnicza praca. W czasach PRL nikt nie był zainteresowany, aby zająć się tą tematyką. Dopiero po 1989 roku rozpoczęło się przywracanie pamięci.  Przedstawił listę osób deportowanych sporządzoną przez córkę jednej z 33 wywiezionych osób. Aresztowań dokonywali żołnierze I Frontu Ukraińskiego, przedstawiciele NKWD i żołnierze kontrwywiadu  z grupy SMIERSZ (Specjalne metody wykrywania szpiegów) na ulicach, w miejscach pracy, w budynku gminy i siedzibie NKWD. Aresztowano ich za pełnienie funkcji w administracji, przynależność do Armii Krajowej, służbę w Wehrmachcie lub bez oficjalnego powodu. Pierwszymi wywiezionym w wieku od 15 do 61 lat byli rolnicy, górnicy, robotnicy, pracownicy kolei, żona kołodzieja i krawcowa. Przewieziono ich do Knurowa, stamtąd do Brześcia Litewskiego, a stamtąd do Kandałakszy koło Murmańska, Stalina koło Doniecka, Krasnowodzka nad Morzem Kaspijskim w Turkmenistanie i Karagandy w Kazachstanie. 54% zmarło w obozach z powodu mrozu. Ci, co wrócili  trafiali czasem do obozów w Polsce. Po prelekcji odbyła się dyskusja przy posiłku przygotowanym przez rodziny ofiar „wyzwolicieli”. Ważne jest przekazywanie prawdy o naszej historii, nawet tej najbardziej bolesnej.
Tekst- Danuta Wencel
zdjęcia- Jan Mieńciuk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz