17 kwietnia obok kościoła Matki Bożej Królowej Aniołów w
Tychach -Wilkowyjach został odsłonięty pomnik upamiętniający tragedię
Górnośląską. Tylko z tej dzielnicy Sowieci przy pomocy milicji obywatelskiej
wywieźli na Wschód na początku 1945 roku 29 mężczyzn i 4 kobiety. Niewolnicza
praca w Donbasie, Kazachstanie, Turkmenistanie i pod Murmańskiem, głód i
tragiczne warunki sanitarne zabiły połowę z nich. Ci, którzy wrócili w ciągu
następnych kilku lat do rodzinnych Wilkowyj, byli tak wycieńczeni, że często
nie poznawały ich własne dzieci.
Uroczystości rozpoczęła msza święta pod przewodnictwem ks.
arcybiskupa Wiktora Skworca, którą celebrował razem z ks. proboszczem Michałem
Macherzyńskim, budowniczym kościoła ks. Jerzym Chrobokiem oraz proboszczami sąsiednich parafii. Chcemy się
modlić za ofiary wywózek z 1945 roku do Rosji sowieckiej i ich rodziny i o
pokój, który jest zagrożony - rozpoczął Eucharystię metropolita śląski, a w
homilii podziękował wszystkim, a przede wszystkim dr Wojciechowi Schäferowi, historykowi, kustoszowi
Muzeum Archidiecezjalnego, inicjatorowi wzniesienia pomnika za zapisanie karty
naszej bolesnej historii . Na Wschód wywieziono wielotysięczne rzesze naszych
braci, a wśród nich mieszkańców Wilkowyj. Najczęściej pracowali w kopalniach i
w tajdze. Deportacja w 1945 roku była jedną z największych tragedii naszego
regionu. Pozostawiła głębokie rany. Oficjalne milczano, ale w rodzinach głośno
o tym mówiono. Przypomniał swoją wizytę z delegacją ze Śląska w Doniecku w
kościele św. Józefa w 2013 roku, której celem było uczczenie tragedii
górnośląskiej. Szukali grobów. W odpowiedzi usłyszeli: „Szukacie grobów?
Pamiętajcie, że tamten system nie szanował żywych, tym bardziej nie szanował
zmarłych”. Pobraliśmy ziemię spod kopalni, która na pewno zawiera prochy
wywiezionych. Do tych miejsc pamięci dołączyły Tychy i wyprzedziły Katowice.
Pomnik sfinansowało miasto Tychy. Odsłonił go prezydent Andrzej Dziuba w
obecności wiceprezydent Darii Szczepańskiej i przewodniczącego Rady Miasta Macieja
Gramatyki. Wykonał go rzeźbiarz Tomasz Wenklar we współpracy z kamieniarzem
Arkadiuszem Królem. Dzieło nawiązuje kształtem jednocześnie do krzyża i torów
kolejowych. Główną ideę stanowi poprzeczna belka tego krzyża- odlew z brązu,
symbol wywózki, przypominająca spękany podkład kolejowy. Korona na górze to
korona cierniowa oprawców, którą założyli na głowy Ślązaków. Na górze widnieje napis: „Pamięci ofiar Tragedii
Górnośląskiej, wywiezionych z Wilkowyj oraz innych dzielnic miasta Tychy do
katorżniczej pracy na terenie Związku Sowieckiego, a także tych, którym rok
1945 przyniósł grabieże, gwałty, osierocenie i śmierć - mieszkańcy Tychów”. Po
poświęceniu pomnika przez arcybiskupa Wiktora Skworca do specjalnie
przygotowanego pojemnika ziemię przywiezioną z Doniecka wsypali syn ofiary
wywózki Artur Badeja z wnukiem Ryszardem, noszącym imię dziadka. Następnie
złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze. W wypełnionej po brzegi salce parafialnej odbyła się
prelekcja dr Wojciecha Schäfera na
temat deportacji do ZSRS. Z tą tzw. tragedią górnośląską spotkał się 15
lat temu, a w 2011 roku udało mu się dotrzeć do wnuczki jednej z deportowanych
osób. Szykany wobec mieszkańców Wilkowyj ze strony Niemców i wywózki do obozów
koncentracyjnych były sporadyczne. Po wkroczeniu Armii Czerwonej na teren
Śląska rozpoczęły się mordy, gwałty( ks. Paweł Kontny z Paprocan zginął w
Lędzinach w wieku 29 lat w obronie dziewcząt, które miały być zgwałcone),
grabieże, represje, osadzanie w obozach internowania, deportacje do obozów pracy
w ZSRS i katorżnicza praca. W czasach PRL nikt nie był zainteresowany, aby
zająć się tą tematyką. Dopiero po 1989 roku rozpoczęło się przywracanie
pamięci. Przedstawił listę osób deportowanych sporządzoną
przez córkę jednej z 33 wywiezionych osób. Aresztowań dokonywali żołnierze I
Frontu Ukraińskiego, przedstawiciele NKWD i żołnierze kontrwywiadu z grupy SMIERSZ (Specjalne metody wykrywania
szpiegów) na ulicach, w miejscach pracy, w budynku gminy i siedzibie NKWD.
Aresztowano ich za pełnienie funkcji w administracji, przynależność do Armii
Krajowej, służbę w Wehrmachcie lub bez oficjalnego powodu. Pierwszymi
wywiezionym w wieku od 15 do 61 lat byli rolnicy, górnicy, robotnicy,
pracownicy kolei, żona kołodzieja i krawcowa. Przewieziono ich do Knurowa, stamtąd
do Brześcia Litewskiego, a stamtąd do Kandałakszy koło Murmańska, Stalina koło
Doniecka, Krasnowodzka nad Morzem Kaspijskim w Turkmenistanie i Karagandy w Kazachstanie. 54% zmarło w
obozach z powodu mrozu. Ci, co wrócili
trafiali czasem do obozów w Polsce. Po prelekcji odbyła się
dyskusja przy posiłku przygotowanym przez rodziny ofiar „wyzwolicieli”. Ważne
jest przekazywanie prawdy o naszej historii, nawet tej najbardziej bolesnej.
Tekst- Danuta Wencel
zdjęcia- Jan Mieńciuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz