poniedziałek, 23 marca 2020

PANDEMIA KORONAWIRUS 2020


Poniedziałek, 23 marca 2020 r. Już kolejny tydzień pandemii koronawirusa. Początek był w Chinach w już w grudniu 2019 r. Rozprzestrzenił się szybko. W lutym już zabił kilkadziesiąt osób. Rozprzestrzenia się po wszystkich krajach Świata. Do Polski dotarł  w końcu lutego. Najpierw było kilka osób zakażonych. Niedługo potem kilkadziesiąt i kilka zgonów. Na dzień dzisiejszy jest prawie 700 osób. Większość to przyjezdni z Włoch i innych krajów oraz osoby, które miały bezpośredni kontakt z „turystami”. W tym 8 osób zmarło. Mimo wszystko w Polsce jest najmniej zarażonych.  Minister zdrowia ma niestety pesymistyczne prognozy:- Włochy 6078 zakażonych i 602 zgony, we Francji 16 tysięcy. W Europie 350 tys. zakażonych a 15 tys. zmarło, w USA 9 tys. zakażonych. Jutro będą zupełnie inne Liczby- na pewno nie mniejsze. W niedługim czasie można spodziewać się gwałtownego wzrostu zachorowań na koronawirusa. Co dalej?
Oto czas wielkiej próby. Czas wielkich doświadczeń. Już jutro może wszystko się zmienić.

Na swoją stronę Fb skopiowałem artykuł ks. Piotra Glasa. Warto przeczytać cały.
Poniżej zamieściłem tylko niektóre, min zdaniem- najważniejsze fragmenty. 

Ks. Piotr. Glas: gdzie są ci wszyscy stadionowi uzdrowiciele, dlaczego dzisiaj nie przekazują na chusteczkach swojego „uzdrowicielskiego oddechu”?

.... Kolejną tragedią dla nas, wierzących są informacje, że po raz pierwszy od stuleci, a może i po raz pierwszy w historii nie odbędą się publiczne celebracje Triduum Paschalnego, szczególnie tam na Watykanie, w sercu chrześcijaństwa, gdzie tak niedawno królowała Pachamama, bożek Ziemi. Teraz ta sama Bazylika Świętego Piotra zieje pustką. Czy to nie jest dla nas wymowny znak?
Może więc Pan Bóg w końcu powiedział: „Dość!”?
Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt trwającej sytuacji. Religia katolicka dla wielu również jest czymś magicznym, a Pan Bóg to jedynie ktoś, kto ma za zadanie wyłącznie spełniać ludzkie zachcianki. Mało tego, wiele osób wychodzi z przekonania, że „odklepie sobie paciorek”, bo jeśli „dobra Bozia” naprawdę jest, to na pewno ich natychmiast wysłucha, a jeśli nie, to znaczy, że nie istnieje.
Prawda jest taka, że przez wieki plagi, zarazy, klęski żywiołowe i inne kataklizmy były, są i będą. Jednak przez wieki w takich sytuacjach ludzie się modlili, bili w pierś i przepraszali Boga za swoją podłość i niegodziwość. Dzisiaj większość duchownych – ekspertów od życia duchowego – potrafi jedyne powiedzieć, że Pan Bóg płacze razem z nami i tak naprawdę On nie chce, żeby tak się działo. Współczuje nam i też walczy u naszego boku z zarazą. Czyli co? Pan Bóg nie jest wszechmocny? Przyjdzie do nas jakaś choroba z kosmosu i Pan Bóg jedynie uroni łzę?
Można więc powiedzieć, że łatwo być katolikiem, kiedy wszystko jest w porządku. W związku z tym chciałbym zapytać: jak radzić sobie duchowo z sytuacją, której doświadczamy?
Pierwsza i podstawowa rzecz: musimy żyć w łasce uświęcającej.


Jedyna nadzieja i ratunek jedyny w Jezusie Chrystusie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz