POKŁOSIE W dniach 16 - 17 listopada 2012r. w Częstochowie, w Domu Jana Pawła II odbyło się XX Ogólnopolskie Sympozjum Duszpasterzy Katolickich Ośrodków i Wspólnot pomagających Ludziom Uzależnionym. Otwarcia Sympozjum dokonał ks. bp prof. dr hab. Antoni Długosz. To już od 20 lat spotykają się uczestnicy Sympozjum, aby wymienić doświadczenia pracy w swoich ośrodkach, dokształcić się, aby móc lepiej pomagać osobom w wyzwoleniu się z uzależnień. "Nikt nie jest samotną wyspą" Jesteśmy istotami społecznymi, które z natury rzeczy dla prawidłowego rozwoju potrzebują kontaktów z drugą osobą. Niestety coraz więcej ludzi doświadcza samotności, osamotnienia - jest to bardzo częstą przyczyną popadania w różnego rodzaju uzależnienia - alkohol, narkotyki. Pierwszy prelegent - ks. dr Krzysztof Grzywocz omówił problem człowieka samotnego Samotność jest zjawiskiem wielowymiarowym, ma poniekąd dwa oblicza - negatywne powstałe na skutek przykrych doznań - smutek, niepokój, żal, agresja. Samotność ma również pozytywne cechy - prowadzi do zebrania, koncentracji myśli, eksperymentowania, badania zjawisk psychologicznych, bywa twórcza. Człowiek nie może do końca przekazać swoich odczuć, przeżyć, potrzebuje drugiej osoby, osoby, która go może zrozumieć, która będzie jemu towarzyszyć. Jest rodzaj samotności fizycznej tzw. "chcianej" - pustelnicy, samotni podróżnicy - taka samotność pozwala na rozwój duchowy, intelektualny, natomiast niechciana prowadzi do samotności negatywnej tzw. osamotnienia. Każdy człowiek ten stan przeżywa inaczej - osamotnienie zasadniczo wynika z niewłaściwych kontaktów z innymi ludźmi, często prowadzi do wypaczeń, szczególnie samotność moralna która skutkuje brakiem sensu życia, której konsekwencją jest uzależnienia od narkotyków, alkoholizmu... Rozwijając dalej temat " Samotność jako przyczyna uzależnień" stwierdził, że "samotność" z wyboru, czasem bywa bardzo twórcza. Natomiast osamotnienie spowodowane brakiem więzi w rodzinie szczególnie ludzi młodych często jest przyczyną szukania kontaktów, akceptacji w środowiskach patologicznych, sięgania po używki łącznie z narkotykami. Dr Karolina Kmiecik - Jusięga omówiła temat "Budowanie tożsamości grupowej osoby uzależnionej w kontekście problematyki samotności. Na przykładzie grupy młodzieży hipisowskiej, którą opiekuje się Salezjanin ks. Andrzej Szpak, Szpakowisko podała jako przykład grupy wspierającej". Zdefiniowała tożsamość jako "bycie kimś, kto zachowuje taką samą ciągłość i spójność w obrazie samego siebie". Kryzys tożsamości jest przerwaniem tożsamości w tym obrazie. Dla młodego człowieka często ważniejsze jest to co myślą o nas inni, niż co sami o sobie myślimy. Kiedy okazuje się, że inni inaczej nas oceniają niż my myślimy o sobie szukamy środowiska, środowiska gdzie będziemy doceniani, rozumiani- szukamy tożsamości grupowej. Tożsamość grupowa jest określana jako pochodna tożsamości osobistej, jako społeczna - za pomocą, której określamy siebie w zbiorowości innych ludzi, przyjmujemy zasady bycia w grupie, przyjmujemy normy tej grupy, społeczności. Jednak człowiek uzależniony, szczególnie od narkotyków ze swoją chorobą musi niestety zmagać się sam. Nie pomogą bowiem wysiłki najbardziej profesjonalnych terapeutów, jeżeli nie wyjdzie na przeciw, nie będzie współpracował. To ból samotności / osamotnienia, którego początków nie dostrzegają najbliżsi - rodzice, katecheci, szkoła jest powodem wielu uzależnień, szczególnie narkomanii. Podczas wywiadu w latach osiemdziesiątych ks. Andrzej Szpak postulował, aby w każdej parafii była przynajmniej jedna osoba, która zajmowałaby się osobami uzależnionymi - alkoholikami, narkomanami, młodzieżą trudną. Te osoby potrzebują więcej opieki, poświęcenia czasu niż pozostałe. Do tej pory, przez 30 lat nic się nie zmieniło. Zachodzi pilna konieczność, aby powstało stowarzyszenie, które spowoduje aby przynajmniej w niektórych parafiach był specjalista w dziedzinie resocjalizacji, który będzie wiedział jak pracować z osobami wymagającymi pomocy. Definicje samotności: 1. Stan deficytu, deprawacji, braku psychicznego, dyskomfort psychiczny z powodu braku prawidłowych relacji osobowych, która szuka bliskości, również bliskości fizycznej. 2. Względnie trwałe dyspozycje fizyczne, psychiczne czyli takie, które bardzo trudno zmienić, a które powodują stan izolacji społecznej, ale też izolację wewnętrzną - brak związku z samym sobą - nie akceptowanie siebie samego. 3. Zbiór różnych stanów psychicznych i zachowań społecznych, które powodują stan izolacji społecznej. Należy zaznaczyć, że samotność nie pojawia się w żadnej klasyfikacji chorób i zaburzeń psychicznych, pojawiają się stany uzależnień, natomiast nie pojawia się samotność. Tożsamość jest samotnością osoby uzależnionej Kształtowanie tożsamości osoby uzależnionej najczęściej zaczyna się w dzieciństwie. Największy wpływ mają rodzice. Jeżeli relacje dziecka z rodzicami są pozytywne to nawet najgorsze zdarzenia w środowisku, poza domem nie będą miały większego znaczenia, nawet grupa destrukcyjna nie ma takiej siły, aby więzy rodzinne przerwać. Ciekawostką jest to, że samotność osoby uzależnionej zaczyna się nie tylko w dzieciństwie, ale czasem już w łonie matki, która nie potrafi wzbudzić pozytywnych uczuć i kochać swojego dziecka będącego jeszcze pod sercem. W tej sytuacji dziecko nie rozumie, ale odczuwa brak akceptacji matki, w konsekwencji już na samym początku jest samotne. Bardzo szkodliwe jest ograniczanie kontaktu fizycznego dzieciom szczególnie do 6 roku życia - kiedy kształtuje się ich świadomość. Dziecko nie przytulane, w przyszłości staje się samotnikiem. Drugą przyczyną mogą być postawy wychowawcze rodziców jak autokratyzm, despotyzm. Rodzice stawiają nieadekwatne dla rozwoju dziecka wymagania - są bardziej skłonni do karania za najmniejsze przewinienia, nie udzielania pochwał, nie mając zwyczaju nagradzania, częste poniżanie, używanie przymiotników jak: niezdarne, leniwe, głupie itd. wywołuje zupełnie odwrotny od zamierzonego skutek. W tych okolicznościach dom rodzinny niejednokrotnie staje się miejscem psychicznych tortur co powoduje, że osoba z każdym dniem staje się coraz bardziej samotna. Tożsamość dziecka uzależnionego kształtuje destrukcja rodziny, jak rozwód, separacja, którzy nie mogą dać właściwego wzoru, patologiczny stan życia rodziny. Samotność osoby uzależnionej charakteryzuje się w trzech wymiarach - 1. Psychologiczno-emocjonalny: osoba potrzebuje więcej uwagi niż otoczenie może dać, które nie potrafi rozpoznać potrzeby tej osoby. 2. Społeczny: przeżywanie izolacji, marginalizacji, nie identyfikuje się z jakąkolwiek grupą przeżywa samotność fizyczną czyli obiektywną. Może to być spowodowane nieśmiałością, brakiem poczucia własnej wartości, osoba wybiera styl życia w samotności, ogranicza, kontakty z innymi ludźmi. 3. Moralno- egzystencjonalny: brak identyfikacji z celami, wartościami życia, współżycia z innymi ludźmi, polega na braku łączności z tym czym żyją inni. Niejednokrotnie młodzi, uzależnieni ludzie właśnie w dzieciństwie nie otrzymali od rodziców kręgosłupa moralnego. Powodowało to, że ich wartości, wiara były chwiejne. Nie umieli znaleźć celu, sensu swojego życia. Bardzo często właśnie te osoby, które w dzieciństwie nie otrzymały podstaw moralnych, czułości od rodziców przyjeżdżały i... dalej przyjeżdżają na tzw. "Szpakowisko" do ks. Andrzeja Szpaka. Właśnie dzięki jego postawie, u niego znajdowali oparcie. Ks. A. Szpak nie narzucał nikomu sposobu bycia, zachowania ale każdego akceptował, obdarzał szczerą przyjaźnią, serdecznością, miłością. Każdy, kto przebywał z ks. Andrzejem czuł się kochany. Szpakowisko - powstało na gruncie zlotów hipisowskich, które od początku miały charakter religijno-kulturowy. Do tej grupy mógł należeć każdy, nie było tu norm wartości, jest to bardzo różnorodna grupa, tworzy niezwykłą mozaikę osobowości - mają jedną wspólną cechę - potrzebują oparcia, ostoi. Tą ostoją jest ks. Szpak. Od 1977 r. Szpakowisko stało się systematycznymi, ekumenicznymi spotkaniami o charakterze religijno kulturowym, które przerodziły się w pielgrzymki, które prowadzi ks. Szpak. Pielgrzymka jest czymś pomiędzy zlotem a życiem w drodze. Najważniejszym celem Szpakowiska jest przyjacielskie spotkanie. Ks. Szpak będąc dla wielu ostoją przekazuje wartości swoim sposobem bycia, pośrednio kreuje tożsamość młodych ludzi. "Szpakowisko" istnieje już 35 lat, przez ten okres przewinęło się tysiące osób. Ludzie z zewnątrz zwykle dostrzegają zło, samowolę, negatywne zachowania młodzieży, nie dostrzegają innych wartości. Młodzież musi czuć się kochana, odczuć sacrum w grupie- trzeba aby młody człowiek był przekonany, że ideałem wszystkich religii jest Jezus - tylko wtedy możliwy jest prawidłowy rozwój. Połączenie strony duchowej i cielesnej jest niezmiernie ważne szczególnie w leczeniu uzależnień. W ośrodkach świeckich na ogół rzadko leczy się sferę duchową - leczenie pracą i modlitwą, gdzie główny nacisk jest skierowany na leczenie duchowe daje najbardziej pożądany skutek. Jednostki nieprzystosowane przyjmując tożsamość grupową maskują albo kompensują niedobór tożsamości osobistej, potrzebuje akceptacji grupy, utożsamiając się z grupą utożsamia się ze samym sobą. Sposoby wychowania pozytywnej tożsamości grupowej na przykładzie szpakowisk - grupy wsparcia, której członkowie mają podobne problemy, historie życia, spotykają się ze sobą, wzajemnie pomagają, udzielają na wzajem sobie wsparcia. Bardzo ważne jest sposób komunikowanie się między sobą w budowaniu tożsamości grupowej, czasem stosuje się zamiast imion pseudonimy. Innym sposobem budowania tożsamości grupowej jest mentalność grupowa - wspólne poszukiwanie wartości. Wartości są fundamentem do każdej wspólnoty. Najwięcej osób, które przyjeżdżają do ks. Andrzeja ma problem z niedostatkiem ojca. Tutaj - zostają w pełni zaakceptowani bez względu na to jak się zachowują. Zabierając głos Ks. Szpak przypomniał, że pierwszymi zlotami hipisów zaopiekował się ks. Kardynał Stefan Wyszyński. Ponieważ w tym czasie policja prześladowała hipisowskie grupy młodzieżowe, więc Kardynał spowodował, że pierwsze dwa zloty były organizowane na terenie klasztoru jasnogórskiego. W swoim wystąpieniu nie opowiadał, jak opiekował się młodzieżą, która garnęła się z całej Polski do tego kapłana - Ojca Salezjanina. Wszyscy wiedzą, że był dla nich rzeczywiście ojcem i matką, i bratem, i przyjacielem. Opowiedział natomiast o osobach, które przyczyniały się do rozwoju poziomu zlotów hipisowskich, m/in. odwiedzinach redaktorów wielu gazet, czasopism, którzy opisywali swoje doświadczenia z tych zlotów, niejednokrotnie powracali na spotkania z hipisami. Przypomniał jak prowadził jedną z pierwszych pielgrzymek młodzieży hipisowskiej z Warszawy do Częstochowy, gdy ówczesny przewodnik Pieszej Pielgrzymki Warszawskiej wyraził zgodę pod warunkiem, że młodzież hipisowska będzie szła o jeden dzień za pielgrzymką warszawską, na co nie było zgody od władz. Dzięki reżyserowi Mieczysławowi Siemińskiemu nie tylko odbyła się pielgrzymka, ale jeszcze został zrobiony ciekawy film o hipisach. Potem powstało jeszcze kilka krótkometrażowych filmów o tej młodzieży, również o różnych wyznaniach chrześcijańskich. Na uwagę zasługuje fakt, że wielu narkomanów, którzy przeszli pielgrzymkę z ks. Szpakiem wyzwoliło się z nałogu. Ciekawostką jest, że pielgrzymki hipisowskie także wymyślili sami hipisi. Podczas zlotów hipisów msza św. odprawiana przez ks. Szpaka trwała około czterech godzin. Witając przybyłych na msze święta ksiądz każdego nazywał po imieniu. Nie było osób anonimowych, każdy tam czuł się zauważony. Zajmowało więc to sporo czasu. Tak samo kazanie ksiądz zaczynał mówić następnie uczestnicy zgromadzenia Eucharystycznego mówili nawzajem do siebie, a kapłan tylko nadzorował, pilnował aby nie było wypaczeń, nieprawidłowości teologicznych. Taka homilia czasem trwała około dwóch godzin. Również znak pokoju każdy przekazywał osobiście każdemu. To była wielka uczta, w której udział brali wszyscy. Dla osób, które nie mogły przyjąć konsekrowanej Eucharystii (żyjący w związkach nie sakramentalnych) na ołtarzu był położony bochen chleba, który ksiądz błogosławił i każdemu dawał ułomek. W tym środowisku nie było osoby, której nie przywitałby osobiście ks. Szpak. W zlotach brało udział wielu wybitnych osób, jak ks. Twardowski, Soyka. Po wieczornej mszy św. w kaplicy jasnogórskiej młodzież hipisowska spotkała się z ks. Szpakiem w holu recepcji domu Jana Pawła, aby wspólnie pośpiewać ale przede wszystkim, aby być ze sobą. Wielu spośród nich przyjechało tylko ze względu na ks. Andrzeja. ( hm...ja też choć nie jestem hipisem, to w tym środowisku czuje się najlepiej. Tyle tam ciepła i serdeczności a przede wszystkim każdy jest sobą, nikt nie nakazuje manier poprawnych zachowań "poprawnych politycznie", jest wolność ale nie swawola). Największe szczęście to kochać i być kochanym - tego wieczoru ks. Andrzej Szpak był naprawdę szczęśliwy, był otoczony tymi, których kochał i którzy go kochali. Gdyby nie on wiele osób stoczyłoby się do przysłowiowego rynsztoka - dzięki niemu niektórzy założyli firmy, skończyli studia, ułożyli swoje życie, założyli rodziny, mają wspaniałe dzieci. Dalej są szpaczkami tulącymi się pod skrzydła Szpaka. A Szpak siedzi z gitarą na fotelu otoczony kochającym gronem i śpiewa: " Jezus to święciarz absolutny" - bo to Jezus świętuje, że tylu młodych ludzi wróciło na Jego Łono - ks. Szpak wykonał dobrą robotę W drugim dniu Sympozjum odbyły się warsztaty problemowe. Zapraszając do uczestnictwa ks. Szpak przypomniał słowa Ojca św. bł. Jana Pawła: "Kto wierzy nie jest samotny" Podczas ćwiczeń problemowych ks. Szpak. przedstawił jak przez wiarę, bliskość Boga młodzież zbuntowana, protestująca, hippisi wracali do Boga. W ramach ćwiczeń zostały poruszone tematy: 1. ćwiczenie - nasze najwcześniejsze doświadczenie samotności; 2. ćwiczenie - co może zwiększyć ryzyko samotności, negatywne i pozytywne skutki; 3. ćwiczenie - wiara lekiem na samotność 4. ćwiczenie - czy potrafię mówić o swojej samotności 5. ćwiczenie - medytacja obrazu Jezus w Ogrójcu 6. ćwiczenie - wzorem radzenia sobie z samotnością 7. ćwiczenie - rola duszpasterza w rozwijaniu wiary 8. ćwiczenie - psychodrama - rozmowa duszpasterza z osobą, która traci wiarę Myśli wypowiedziane podczas warsztatów - -Każdy z nas musi przejść śmierć w samotności. Będą wokół mnie ludzie ale życie, to moja indywidualna rzecz. -Przyczyny samotności są fizyczne i duchowe. -Nawracasz tym, czym żyjesz - same nauki niewiele mogą zrobić, uczynić jeżeli nie będzie świadectwa. -Każdy autentyczny katolik jest prywatnym świadkiem wiary - według II Soboru Watykańskiego. -Samotny to ktoś, kto mówi: - nie mam człowieka, to młodzież tak często mówi " nie mam człowieka /który by mnie zrozumiał/. Wielu młodych jest bardzo samotnych, samotny człowiek nie daje sobie rady. -Najpiękniejsza praca - to praca nad sobą - pewnego dnia powiedział "Indianin" - narkoman. -Nie wolno siedzieć z problemem w domu, trzeba koniecznie wyjść do ludzi, wprawdzie nie rozwiążą twego problemu, z którym trzeba samemu się zmierzyć ale ludzie pomogą zachować dystans, zobaczyć problem innej strony, z różnych stron. -Andrzej około 40 lat, niepijący alkoholik, do tej pory nie rozróżniał samotności od osamotnienia. -Osamotnienie jest nie z własnego wyboru, samotność zawsze z wyboru - niejednokrotnie bywa bardzo twórcza. -Kasia stwierdziła, że najważniejsza to jest rodzina. Tylko w rodzinie mogą wytworzyć się zdrowe relacje międzyludzkie. -Możemy pomagać ludziom na wieloraki sposób ale aby pomoc była skuteczna musimy być "uzbrojeni wiarą" -stwierdził ks. Andrzej Szpak.
wtorek, 25 grudnia 2012
SYMPOZJUM
sobota, 3 listopada 2012
III FESTIWAL PIEŚNI SAKRALNEJ
To się dzieje obok
czyli
III FESTIWAL PIEŚNI SAKRALNEJ
We wtorkowy wieczór 30 października w Centrum Kultury Śląskiej w Świętochłowicach odbył się III Festiwal Pieśni Sakralnej - organizatorami byli C. K. Śl Świętochłowice oraz Parafia Rzymsko - Katolicka pw. św. Augustyna w Świętochłowicach-Lipinach.
W konkursie wzięły udział ośrodki kultury, parafie i osoby prywatne z miejscowości:
Ruda Śląska, Bytom, Chorzów, Zabrze, Katowice, Sosnowiec
i Świętochłowice- w sumie zaprezentowało się 230 uczestników.
Komisja w składzie :
Przewodniczący – Ksiądz Proboszcz parafii św. Augustyna w Lipinach Bogdan Wieczorek
członek komisji – Edward Kawka
członek komisji – Wojciech Loska
Nie lada problem mieli jurorzy w wyborze najlepszego zespołu. Nie znam się wprawdzie na ocenach śpiewu ale wszystkim bym dał I miejsce, bowiem ci młodzi artyści śpiewając pieśni na Bożą chwałę naprawdę gorąco się modlili - w śpiew włożyły cały swój kunszt, zdolności, całe swoje serce aby jak najpiękniej zaśpiewać Panu i dla ludzi. Bóg czyta serce, ludzie oceniają według ustalonych kryteriów. Ostatecznie komisja przyznała:
GRAND PRIX -Chór kameralny SANTARELLO z MDK w Katowicach
W kategorii solista/duet
I m. Natalia Kaczmarczyk, Agnieszka Wsuł z OPP 4 przy Centrum Edukacji Twórczej w Zabrzu
II m. Agnieszka Budak z Miejskiego Klubu im. Jana Kiepury w Sosnowcu
III m. Kinga Stecuła z Bytomskiego Ogniska Artystycznego w Bytomiu
W kategorii zespół/schola:
I m. Zespół VOCE z OPP 4 przy Centrum Edukacji Twórczej w Zabrzu
II m. Zespół VENIMUS z Centrum Kultury Śląskiej w Świętochłowicach
III m. Wokalny Zespół Muzyki Rozrywkowej I TO SIĘ CENI z Miejskiego Klubu im. J. Kiepury
w Sosnowcu
W kategorii zespół dziecięcy:
I m. Zespół NUTKI z Centrum Kultury Śląskiej w Świętochłowicach
II m. Zespół KIEPURKI z Miejskiego Klubu im. Jana Kiepury w Sosnowcu
III m. BEL CANTO z SP nr 45 w Bytomiu
W kategorii chór:
I m. nie przyznano
II m. Żeński Zespół Wokalny -niezrzeszony
III m. nie przyznano
W kategorii dyrygent:
I m. P. Iwona Bańska
II m. P. Katarzyna Kotyczka
III m. P. Justyna Kramorz
Koncert laureatów oraz wręczenie nagród odbędzie się 18 listopada o godz. 18 w Parafii św. Augustyna w Świętochłowicach-Lipinach. Ci, młodzi artyści naprawdę pieśnią oddają Bogu chwałę i radosny zachwyt wywołują w sercach słuchających. Na takie koncerty warto chodzić - tylko wzruszenie jak fala potężna oceanu ogarnia, serce rytm zmienia.
CZUŁOŚĆ JEST SIOSTRĄ MIŁOŚCI.
Centrum Afirmacji Życia przy Hospicjum w Chorzowie 26 października - ostatni piątek miesiąca wykładem "Obecność w czułość zamienić" -o kojącej roli spotkania dr. Katarzyny Gabryś rozpoczęło cykl comiesięcznych spotkań dotyczących dobrych relacji międzyludzkich. Dr Katarzyna, pedagog, współzałożycielka oraz szefowa od 30 lat- tj. od samego początku istnienia ochronki dla dzieci przy parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Chorzowie Batorym. Najbardziej uzdrawiającą moc mają dobre relacje międzyludzkie. Szczególnie to jest ważne gdy spotykamy się z osobami chorymi. Czułość jest rodzajem obecności, która nie naruszając granic osobowości daje ciepło, poczucie bliskości, obecność.
Autorka wykładu dokonała analizy właściwej interpretacji czułości, obecności - według definicji: czułość jest rodzajem przeżycia, wzruszenia drugą osobą, która wyraża się w trosce o osobę potrzebującej tej opieki. Jest delikatna, łagodna, uważna, która obdarowując nie narusza granic intymności a jednocześnie jest wrażliwa na jej potrzeby. Człowiek w cierpiący szczególnie odczuwa samotność - obecność drugiej osoby łagodzi ból, cierpienie. Czułość jest najbardziej delikatnym uczuciem, wymaga dojrzałości, bowiem likwiduje pancerz ochronny a odsłonięcie naraża na zranienie. Miłość, wzajemność, otwartość składają się na kojąca siłę, dającą poczucie bliskości, łagodzącą cierpienie, zmniejszają ból samotności. Najważniejsze aby między ludźmi było jak najwięcej miłości.
Bez miłości samotność nie do zniesienia.
Być dorosłym - to być czułym, być wrażliwym na kruchość drugiej osoby, która reaguje delikatną czułością. W spotkaniu z drugim człowiekiem największą czułość wywołują dzieci - ich bezradność, bezgraniczna ufność. Spotkanie z drugim człowiekiem oznacza doświadczenie jego obecności, jego twarzy. Doświadczenie twarzy drugiego człowieka - według Tisznera- odsłania jego prawdę, ale musi towarzyszyć odsłonięcie własnej twarzy. Wyraz twarzy mówi często o całym człowieku- dlatego twarz jest zdolna porwać, zachwycić. Na twarzy człowieka często jest naznaczona cała historia jego życia - wzloty i upadki- autorka wykładu mówi: "na twarzy człowieka przemija jego życie, jego piękno". Nie musi być wszystko jak najlepiej ale ważna jest by w spotkaniu z drugim człowiekiem było jak najwięcej miłości - daje to siłę i odwagę realizacji wartości. Czuła obecność w spotkaniu z osobą cierpiącą- relacja siły ze słabością, zdrowia z chorobą, kruchością, która cechuje nas wszystkich a tylko w danej chwili jest tak, że jesteśmy silniejsi, wyglądamy na zdrowszych choć niekoniecznie. tylko miłość ma siłę kojącą a nawet leczniczą. Czasem, gdy brakuje słów wystarczy dotyk, wystarczy być przy drugiej osobie.
Droga którą idziemy przeszedł już Chrystus. Tak w cierpieniu jak i radości nie jesteśmy pierwsi- był przed nami Chrystus.
Czułość jest siostrą miłości.
Tak nie wiele, nie wiele
wystarczy
dotyk twej źrenicy
jeden
słońca błysk
jesteś
jesteś
Miłości Bożej Dar
wtorek, 11 września 2012
LICZY SIE TYLKO MIŁOŚĆ
W słoneczny poniedziałkowy poranek 30 lipca br. w chorzowskim Sanktuarium Św
Floriana po porannej mszy św. ks. proboszcz Damian Gajdzik udzielił sakramentu małżeństwa wdowie Irenie z domu Zwolak, która w tym roku ukończy 67 lat i wdowcowi Wawrzyńcowi Grzesiukowi- emerytowanemu majorowi Wojska Polskiego, 78 rok życia. Oboje urodzili się w tej samej wsi - Stanisławce k/Zamościa
Rodziny Zwolaków i Grzesiuków byli najbliższymi sąsiadami, we wszystkim sobie pomagali, łączyła ich wieloletnia serdeczna przyjaźń. Grzesiukowie mieli dwoje dzieci. Starszy syn Wawrzyniec - urodził się 22 listopada 1934r., po ukończeniu szkoły średniej oraz WSW jako podchorąży, potem oficer na zawsze związał się ze służbą wojskową. Irena Zwolak miała jeszcze dwóch starszych braci, jako najmłodszą córka, urodziła się już po II wojnie światowej - w 1945 r. W 1964 roku mając za ledwie 19 lat / w tamtych czasach było to całkiem naturalne/ wyszła za mąż za Euzebiusza, z którym przeżyła 25 lat, urodziła 2 córki Małgorzatę i Annę. Niestety na skutek ciężkiej choroby mąż w 1989r zmarł. Owdowiała Irena bez reszty poświęciła się opiece nad wnukami, których ma już sześcioro.
Wawrzyniec ożenił się w 1957r., w ostatnim czasie służył w chorzowskiej jednostce wojskowej, w Ośrodku Szkolenia Specjalistów Wojsk Radiotechnicznych. W 1989 r. w stopniu majora odszedł na emeryturę. Żona Alina, z którą przeżył 56 lat po długotrwałej chorobie w 2011r. zmarła. Niedobrze, gdy w tym wieku człowiek nagle pozostaje sam. Pewnego dnia pojechał do rodzinnej miejscowości odwiedzić swoich rodziców, którzy już od dawna spoczywają w mogiłkach. Nie wypada majorowi okazywać wzruszenia ani łez ale to chwila była szczególna. Z zamyślenia wytrąciło delikatne położenie ręki na jego ramieniu. Widzisz- usłyszał cichy, łagodny głos - nasi rodzice leżą głowami zwróceni do siebie, jakby wciąż mają coś do powiedzenia sobie, zapewne to, co dobre nigdy się nie kończy - tylko nasze ziemskie istnienie ma początek i koniec - dodała. -Irena! Skąd tu się wzięłaś? - Widziałam Cię jak szedłeś przygarbiony, jakbyś dźwigał 100-kilogramowy ciężar. Często tu przychodzę, tu też mój mąż leży. Jestem wdową już od 25 lat. - Jak sobie radzisz? Nieśmiało zapytał. -Można się przyzwyczaić. Owszem, oszalałabym, gdyby nie córki, potem wnuki. Właściwie to oni wypełniali cały mój czas. Teraz ptaki odrosły, jedne wyleciały, następne już niedługo wylecą z gniazda w świat a ja coraz częściej zostaję sama w swoim domku. Do wszystkiego trzeba nabrać dystansu, starość nie musi być smutna, trzeba tylko pogody. Często powracam pamięcią do lat dziewczęcych. Gdy miałam 16 lat Ty już byłeś oficerem..., o! Jak ja ci zazdrościłam. Jak mi się śniłeś... Tak, pewnego razu śniłeś mi się, że jesteśmy z sobą...
- Wiesz? najbardziej przerażają puste ściany mieszkania, gdy nie ma do kogo się odezwać. Dopóki chorowała, wszystko robiłem koło Aliny, teraz, kiedy odeszła, wszystko straciło sens. Tak brakuje choćby jednego słowa. Zawsze z każdej podróży wracałem jak tylko możliwe najszybciej do domu, bo tam ktoś na mnie czekał. W ostatnim czasie byłem zawsze blisko domu, wiedziałem, że jestem potrzebny, że muszę być przy Alinie. Teraz nikt nie czeka na mnie w domu, ale i nigdzie miejsca dla siebie znaleźć nie mogę.
- Muszę już iść, córka czeka na mnie. Mam jej pomóc w przygotowaniu wnuka .... do wyjazdu na studia do Krakowa. Oto mój telefon, zadzwoń do mnie, będzie miło porozmawiać, podała kartkę z zapisanym numerem telefonu.
Długo za nią patrzył jak oddalała się aż znikła za bramą cmentarza. Włożył kartkę do portfela, powoli poszedł na dworzec. Najbliższym pociągiem udał się do Krakowa. Już było po północy gdy dotarł do domu. To była chyba pierwsza noc, którą spokojnie przespał. Następnego dnia była już chyba dziesiąta gdy się obudził. Pierwszą czynnością jaką zrobił to wybrał numer telefonu otrzymany na kartce. Chciał powiedzieć tylko kilka słów, że zajechał do domu szczęśliwie, dobrze, że się spotkali. Rozmowa jednak przedłużyła się ponad godzinę. Teraz dzwonił każdego dnia. Mieli tak wiele do powiedzenia, że rozmowy zawsze trwały bardzo długo. Miesięczne rachunki za telefon teraz wynosiły tyle co kiedyś prawie za cały rok. Po ośmiu miesiącach rozmów- konferencji telefonicznych poprosił: - Ireno, proszę przyjedź do mnie, będzie nam lepiej być blisko siebie. - Dobrze-odpowiedziała - przyjadę i zostanę, ale mam tylko jeden warunek - musimy wziąć ślub.
Lipcowe słońce w witrażach kościoła grało wszystkimi kolorami tęczy - Irena i Wawrzyniec składali przysięgę małżeńską mając ręce przewiązane stułą.
Jan Mieńciuk
PEREGRYNACJA
MATKI BOŻEJ JASNOGÓRSKIEJ W OBRONIE ŻYCIA Zwykle to ludzie pielgrzymują do sanktuariów Matki Bożej, aby zanieść swoje prośby, podziękowania. Tym razem Matka Boża Częstochowska ruszyła przez świat w wielką pielgrzymkę w obronie życia. Peregrynująca Ikona Częstochowska została 28 stycznia 2012r. przyłożona do oryginału i poświęcona na Jasnej Górze przez abpa Stanisława Nowaka, metropolitę częstochowskiego. W dniu 15 czerwca, po modlitwie w prawosławnym kościele we Władywostoku, Ikona stanęła nad brzegiem Oceanu Spokojnego. Tak Matka Boża rozpoczęła swoją wędrówkę ze Wschodu na Zachód, przez Kraj Usuryjski, Syberię. Podczas przejazdu przez Moskwę prawosławni obrońcy życia zorganizowali IV manifestację samochodową w obronie życia "Stop Aborcji". Na Białorusi, gościła w Mińsku w cerkwi prawosławnej p.w. św. Mikołaja Japońskiego, której proboszcz o. Paweł Serdiuk jest bardzo zaangażowany w obronę życia. Liderzy ruchów pro-life z Europy i Rosji utworzyli Międzynarodowy Komitet. Peregrynacja Ikony Częstochowskiej przez świat to wielki akt wiary i zawierzenia w Boże Miłosierdzie. W obronę życia zaangażowane są obecnie 23 kraje, które jednoczą się w obronie życia przeciw cywilizacji śmierci. Na Boże Narodzenie 2012 Ikona Częstochowska dotrze do Fatimy - blisko Oceanu Atlantyckiego. Od 2 sierpnia Ikona Matki Bożej Jasnogórskiej peregrynuje po Polsce. We czwartek 23 sierpnia o godz. 14:00 samochód "pro-live van", którym pielgrzymuje obecnie ikona, podjechał przed Bazylikę Piekarską. Po uroczystym wniesieniu obrazu do świątyni wszystkie stany złożyły hołd - poczynając od dzieci przedszkolnych. Matki powierzyły życie swoje i swoich dzieci Matce Jasnogórskiej : "-Matko matek módl się za nami". Ojcowie składając hołd Matce prosili o ukazanie głębokich, prawdziwych wartości, cel "dla którego warto poświęcać koleżeńskie spotkania przy kieliszku". W szczególny sposób prosili, aby swoim wstawiennictwem u Syna pomogła wiernie przekazywać skarb wiary, trwać na straży obrony życia. Zawierzając się opiece Matki Bożej kapłani przyrzekli wiernie stać na straży wartości, ewangelicznych, godności człowieka. Powierzyli ludzi pielgrzymujących do tego świętego miejsca. "-Oddajemy się Tobie Maryjo całkowicie w macierzyńską niewolę miłości, poświęcamy ci ciało i dusze nasze". Siostry zakonne powierzając się Matce prosiły o wyjednanie gotowości bezwarunkowego poddania woli Jezusa Chrystusa. Wyznały, że tylko wtedy apostolska praca wyda owoce, kiedy będą wzorować się na niepokalanej czystości Serca Maryi. Uroczystą mszę świętą koncelebrował abp Damian Zimoń. Podczas homilii zwracając się do wiernych słowami: "-Kochani czciciele Matki Najświętszej" nawiązał do niedzieli 19 sierpnia czyli do stanowej pielgrzymki kobiet z całego regionu śląskiego, do przybycia tak matek z dziećmi jak i osób starszych. Pielgrzymka jest związana bezpośrednio z życiem - bo każda kobieta jest matką w sposób fizyczny albo duchowy. We współczesnym świecie trzeba nowych znaków, mocy. Matka Boża przybywa w obrazie Jasnogórskim by pogłębić temat życia, małżeństwa, rodziny w czasie gdy dookoła tyle zagrożeń początków życia - zabijanie nienarodzonych dzieci. Dzisiejsza Ewangelia mówi przypowieść o zaproszonych na ucztę, ma uświadomić nam, że każdy z nas zostanie wezwany na spotkanie z Panem twarzą w Twarz w Królestwie Bożym. Cała ludzkość kiedyś się zgromadzi przy powtórnym przyjściu Chrystusa. Aby znaleźć się na uczcie niebieskiej poucza już prorok starotestamentalny, że trzeba nowego serca i nowego ducha, którego dać tylko Pan Bóg może. "Pokropię was czystą wodą, abyście się stali czyści od wszelkiej zmazy, bożków". To się właśnie dokonuje przez peregrynację Obrazu Jasnogórskiego. Matka Najświętsza wyprasza nam tę łaskę dla rodziny ludzkiej, jednoczącej się Europy. Kiedyś zabroniono, aby obraz Jasnogórski peregrynował - w 60-tych latach został uwięziony, bo ludzie będący przy władzy bali się Matki Bożej. Ateizacja - to była walka z Bogiem, ale stracił na tym tylko człowiek. Obecnie człowiek jest szczególnie zagrożony przez ateizację. "...Hańbą współczesnej cywilizacji jest nie tylko terroryzm i konflikty zbrojne, ale także aborcje i eutanazja". Postawą każdego społeczeństwa jest rodzina - związek mężczyzny i kobiety ustanowiony przez Boga. Wymaga szacunku i obrony. Tylko w rodzinie człowiek jest zdolny do prawidłowego rozwoju. Peregrynacja kopii Częstochowskiej Ikony (nawiedzi 14 sanktuariów, 9 katedr razem 25 miejscowości) w Polsce zakończy się 26 sierpnia i zostanie przekazana czeskim obrońcom życia w Cieszynie. Nowego ducha i nowego serca nam potrzeba. Chrystus nam to przekazuje w tej Eucharystii, Siebie ofiarowuje Bogu Ojcu i pokazuje nam swoją Matkę Miłości i Sprawiedliwości Społecznej - powiedział arcybiskup.Tekst i zdjęcia Jan Mieńciuk janekm2@tlen.pl
sobota, 25 sierpnia 2012
PIELGRZYMKA MĘŻCZYZN DO MATKI BOSKIEJ PIEKARSKIEJ
Tradycyjnie, w ostatnią niedzielę miesiąca maja ze wszystkich śląskich miast i okolicznych miejscowości pielgrzymują mężczyźni do Matki Miłości i Sprawiedliwości Społecznej aby tu, na wzgórzu piekarskim wspólnie modlić się za nasze rodziny, środowiska w których nam dano żyć i pracować. W tym roku ze Sanktuarium św. Floriana z relikwiami Patrona Chorzowa, św. Floriana wyruszyło175 osób.. Grupę 120 pielgrzymów z parafii św. Jadwigi wzorem lat poprzednich prowadzi ks. proboszcz Emanuel Pietryga. Główną intencją tegorocznej pielgrzymki jest budowa ogrodu Biblijnego na terenie parafii, tuż przy kościele - (już jest bardzo zaawansowana). Wielką troską ks. proboszcza są osoby żyjące bez ślubu, w związkach niesakramentalnych. Najliczniejszą chyba grupę bo aż 230 pielgrzymów z Chorzowa prowadził Proboszcz parafii św. Antoniego ks Antoni Klemns. W sumie na wzgórzu piekarskim zgromadziło się ponad sto tysięcy mężczyzn. W tym dniu do Piekar przybywają nie tylko z okolicznych śląskich miejscowości ale też i z innych odległych miast. Jest to jedyna w Europie pielgryzmka, która w jednym czasie gromadzi tylu mężczyzn. Tylko ŚLĄSKA GOSPODYNI- PANI PIEKARSKA tak potrafi. Witając zgromadzoną rzeszę mężczyzn Meropolita katowicki Abp. Wiktor Skworc
zwrócił uwagę na wytrwałe pielgrzymowanie do matki Boskiej Piekarskiej hutnika Norberta Niedbałę, który już 65 raz przychodzi do śląskiej matuchny a od 25 lat ze sztandarem św. Floriana.Witając przybyłych biskupów z całej Polski w szczególny sposób powitał Kardynała Stanisława Dziwisza, który w darze dla sanktuarium przywiózł relikwie błogosławionego Jana Pawła II. Spełniły się oto słowa Papieża - Polaka, który powiedział, że "z tego Wzgórza nigdy się nie wyprowadzi".
Przypomniał papieskie słowa testamentu jakie zostawił mieszkańcom Sląska i Zagłębia : "Czeka nas wielki moralny wysiłek związany z Ewangelią Pracy. Wysiłek zmierzający do wprowadzenia w polskie życie sprawiedliwości i miłości społecznej". Razwijając myśl papieską arcybiskup zwrócił uwagę, że ład społeczny i postęp powinien opierać się na prawdzie. Gospodarka jest bardzo ważna ale najważniejszy jest człowiek, ważny jest kapitał ludzki. Ostrzegł że jeżeli zdewaluuje się ideał, wartości moralne to nie pomogą żadne pieniądze. Mimo katastrofalnej sytuacji demograficznej w Polsce jest ukrywana prawda, że dla polskiej rodziny jest najniższe wsparcie ekonomiczne w całej Unii Europejskiej. Reforma emerytalna wymaga skutecznej polityki rodzinnej.
Trudna sytuacja pracowników handlu, bardzo dużej grupy ludzi, z pośród których dominującą część stanowią kobiety zmuszane do pracy w niedzielę. Aby prawda została ocalona w dużej mierze zależy od środków masowego przekazu. Możliwość szybkiego kontaktu, przepływu informacji niestety nie sprzyja zbliżaniu ludzi. Męczennicy XX wieku, którzy poświęcili swoje życie w obozach dziś stawiają nam pytanie: co zrobiliśmy z odzyskaną wolnością - wolność nie może być swawolą".
CZUWANIE MODLITEWNE WOLONTARIUSZY
W sobotę 17 marca, tradycyjnie, już od pięciu lat w kaplicy Sióstr Szarytek przy kościele św. Jadwigi odbyło się modlitewne czuwanie wolontariuszy posługujących chorym w hospicjum w Chorzowie Batorym. Czuwanie poprowadził ks. Wojciech Szymczak z parafii św. Marii Magdaleny, który na stałe opiekuje się chorymi w hospicjum. Zawsze w niedziele i we wtorki sprawuje mszę św. w intencji chorych i tych, którzy odeszli już do Domu Ojca. Czuwanie rozpoczęto rozważaniem Drogi Krzyżowej. W wygłoszonej konferencji ks. Wojciech przytoczył przykład życia św. Ignacego Loyoli, który w czasie leczenia ran odniesionych w wojnie o Nawarrę czytał dzieła religijne, m. in. „Vita Christi” Ludolfa Kartuza i „Złotą legendę” Jakuba de Voragine. Przeczytane lektury i przemyślenia spowodowały zmianę postawy oraz stosunek do życia, do świata, do Boga. Zrezygnował z kariery wojskowej, stał się pielgrzymem, pustelnikiem. We współczesnym świecie człowiek często ucieka „od...” tymczasem trzeba wejść w głębię ciszy, uciec „do...”, znaleźć czas aby być samemu z Bogiem. Wystawienie Przenajświętszego Sakramentu i adoracja, bezpośrednio po konferencji, pozwoliły pełniej odczuć jak bardzo konieczna cisza wnętrza naszych serc, zwłaszcza w obecnym czasie medialnego krzyku, chaosu. Podczas Eucharystii ksiądz przypomniał, że konieczne jest, aby tak jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, wywyższono Syna Człowieczego by każdy, kto w Niego wierzy miał życie wieczne.
Wystarczy ufne spojrzenie.
Nie mów nic
nie trzeba
patrz na Mnie
mój ZNAK ma MOC
modlitwa bez słów
jest serca modlitwą
twój Bóg usłyszy
Odpowie.
Tekst i zdjęcia
Jan Mieńciuk
janekm2@tlen.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)