sobota, 28 kwietnia 2012
KRONIKA ZDARZEŃ
II ROCZNICA TRAGEDII SMOLEŃSKIEJ
Wtorek 10 kwietnia- II rocznica katastrofy rządowego samolotu pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 członków rządu łącznie z Prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego małżonką. Zwykle czas zaciera rany, w tym jednak wypadku czas pozwolił wyjaśnić szereg wątpliwości co dotyczących przyczyny zaistniałej katastrofy. Wielu osobom a zwłaszcza rządzącej ekipie obecnie temat jest niewygodny-"Cicho obchodzona przez polskie władze rocznica ma jeden cel: uciszyć i zatrzeć pamięć, a wraz z nią pytania o prawdę......." – napisał w swoim blogu Jarosław Kaczyński. W mediach niestety wciąż trwa szum, bo na samym początku nie zostało wyjaśnione.
Tego dnia, wieczorem w Sanktuarium św. Floriana w Chorzowie mieszkańcy miasta oraz Biuro Poselskie Marii Nowak zamówili Mszę świętą w intencji ofiar tragedii smoleńskiej. Udział we mszy św. wzięli władze miasta z Prezydentem Miasta Andrzejem Kotalą na czele, członkowie PIS oraz wielu chorzowian ze sąsiednich prafii. Sprawujący Echarystje Mszę świętą sprawował ks. Proboszcz Damian Gajdzik. Po Ewangelii zamiast kazania pozostawił czas ciszy aby to co się zdarzyło przed dwoma laty każdy rozważył w swoim sercu.
CZWARTE URODZINY KABARETU SOCRATIRON
Mimo piątku i 13 kwietnia wyjątkowo uroczyście świętował czwartą rocznicę swojego istnienia świętował Kabaret SOCRATIRON, mający swoja siedzibę w Młodzieżowym Domu Kultury na Osiedlu Tysiąclecia w Katowicach od 2010 roku.
Kabaret powstał w 2008 roku, z inspiracji Tomasza Sporynia wraz z grupą uczniów
II LO im. Juliusza Ligonia w Chorzowie; we współpracy z Regionalnym Klubem Europejskim QUO VADIS w Chorzowie; obecnie prowadzony przez założyciela wraz
z managerem Mateuszem Wierzbickim i Grzegorzem Szołtysikiem w MDK "Tysiąclecie"
w Katowicach. Dzięki zaangażowaniu i pasji opiekunów Kabaret prężnie rozwija się, uczestniczy w przeglądach artystycznych; ostatnio na XIII Festiwalu Małych Form, 30 marca w MDK "Szopienice-Giszowiec" w Katowicach zdobył trzecie miejsce.
Na swoje urodziny przygotowali program pt.: – KABARET JAK ZA DAWNYCH LAT .
W rocznicowym spotkaniu wystąpili: Grupa Artystyczna „Wywenieni”, Grupa Teatralna „Atelier”, Zespół Pieśni i Tańca "Tysiąclatki", w asyście miłych Gości:
Ryszarda Zaorskiego – aktora Teatru Śląskiego w Katowicach, Mariana Makuli, śląskiego satyryka, poety, pisarza, Adama Podgórskiego, pisarza z Rudy Śląskiej, Andrzeja Bogdanowicza, Prezesa Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Rozsiane - Wichrowe Wzgórze, dr. Jacka Kurka z Uniwersytetu Śląskiego oraz Grona Przyjaciół z Regionalnego Klubu Europejskiego QUO VADIS w Chorzowie, i wspaniałej ponad 100-osobowej publiczności.
ZLOT MŁODZIEŻY RÓŻNYCH DRÓG
Kraków 14 kwietnia 2012 przy pomniku Adama Mickiewicza między kościołem Mariackim
a Sukiennicami O. Salezjanin ks. Andrzej Szpak powitał przybyłą na zlot Młodzież Różnych Dróg, których zaprosił na Eucharystię do Bazyliki Miłosierdzia Bożego w Krakowie Łagiewnikach. W wigilię Bożego Miłosierdzia Mszę świętą O. Andrzej odprawił w intencji ciężko chorego Marcelego, jednocześnie zawierzył Bożemu Miłosierdziu wszystkich tu przybyłych młodych ludzi. Należy dodać, że wielu tu przyjechało właśnie ze względu na ks. Szpaka. Tam gdzie jest Szpak, tam zawsze bezpiecznie i spokojnie. Przyjeżdżają z różnych stron Polski, niejednokrotnie z bardzo daleka aby przez kilka godzin być blisko siebie, odczuć serdeczność, bezinteresowną życzliwość. Są jak szpaczki pod skrzydłami Ojca Szpaka, jest im dobrze, bo Ojciec ich w sercu nosi, za każdego się modli.
Po mszy udali się do galerii Galerii Forty a po drodze zwiedzili dorobek wolontariatu misyjnego w Afrykańskiej Wiosce na Tynieckiej. W tym czasie O. Andrzej udaje się do Miechowa, swojej rodzinnej miejscowości spotkać zespół muzyczny „Echo Sacrosongu”, którym również się opiekuje. Na nocleg wszyscy spotkają się u Ojców Salezjanów.
ECHO SCROSONGU
Chór i Orkiestra „ECHO SACROSNONGU” przy parafii Opatrzności Bożej Księży Salezjanów w Rzeszowie ma już 12 lat. Założycielem, opiekunem, często też i dyrygentem jest Salezjanin O. Andrzej Szpak, który jednocześnie jest opiekunem Młodzieży Różnych Dróg. ECHO SACROSNONGU jest pokłosiem powstałego w 1969 roku festiwalu Sakrosong, który w dobie komunizmu szczególnie promował Kardynał Karol Wojtyła. Między innymi 25 kwietna 1971r. czestniczył w finałowym koncercie w kościele św. Antoniego w Chorzowie o czym przypomina wmurowana tablica. W 2001 r. zespół wystąpił przed Ojcem Świętym Janem Pawłem II w Watykanie. Po wysłuchaniu Ojciec Święty powiedział: "Jesteście wielcy, a już chciałem zwątpić, że jeszcze kiedykolwiek usłyszę Sacrosong". Jak podkreśla ks. Andrzej - "to wyróżnienie stało się dla nas siłą w utrzymaniu kondycji do dzisiaj”. Zespół koncertuje nie tylko w Polsce ale zwiedził już prawie całą Europę, Indie. Na chwałę Bogu zaśpiewał w ponad 120 kościołach. W tym roku pojadą na turnee do Stanów Zjednoczonych.
W sobotę 14 kwietnia zespół jedzie do Krakowa aby w Święto Bożego Miłosierdzia zaśpiewać Ojcom Salezjanom. Po drodze zatrzymuje się w Miechowie, rodzinnej miejscowości O. Andrzeja dać koncert tu, gdzie wszystko się zaczęło. Nie wielu wie ile sił, zdrowia, ale przede wszystkim serca każdego dnia aby ten zespół rozwijał się, aby przez śpiew i taniec głosił Chwałę Bogu. Koncert trwał ponad półtorej godziny. Chętnie by jeszcze gościł u swoich rodzinnych progach ale trzeba jechać dalej bo w Krakowie czekają na Niego, którzy przyjechali na Ogólnopolski Zlot Młodzieży Różnych Dróg, niektórzy przyjechali z bardzo daleka. Nie może ich zawieść. Na wieczór zespół zatrzymuje się w klasztorze ojców salezjanów na nocleg, również tutaj w salkach nocuje młodzież przybyła zlot. Razem ze swoimi szpaczkami na materacu, przykryty kocem nocuje też i ich opiekun – Ojciec Szpak.
Biała Niedziela Bożego Miłosierdzia - po szybkim śniadaniu zespół śpiewa w kościele Najświętszej Maryi Panny przy seminarium ojcom sprawującym Eucharystię i klerykom podczas mszy św., która wydłużyła się do półtorej godziny. Zaraz po mszy szybko zbierają instrumenty i autokarem jadą do Pychowic, parafii Najświętszego Serca Jezusa aby jeszcze raz zaśpiewać. I znowu Msza święta przedłużyła się ponad półtorej godziny- to jest modlitwa tych młodych ludzi – ECHO SACROSONGU. Po mszy proboszcz tutejszej parafii Jacek Ryłko ugościł młodych artystów obiadem, pysznym żurkiem.
MANIFESTACJA W OBRONIE WOLNYCH MEDIÓW W WARSZAWIE
Sobota 21 kwietnia w Warszawie niezwykle słoneczne i bardzo ciepłe przedpołudnie. Na Placu Trzech Krzyży już od godz. 10 gromadzą się rzesze przybyłych z różnych stron Polski słuchaczy, sympatyków Radio Maryja i Telewizji Trwam w obronie wolności słowa, mediów w Polsce oraz o przyznanie miejsca na cyfrowym multipleksie dla Telewizji TRWAM. Na ogólnopolskim Marszu poparcia szczególnie dużo przyszło członków i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski, Stowarzyszenie Solidarni 2010, Kluby Gazety Polskiej. Mszę świętą w
obronie wolności słowa koncelebrował ks. bp Antoni Pacyfik Dydycz , ordynariusz diecezji drohiczyńskiej. W homilii skierowanej do rzeszy zgromadzonej na placach Trzech Krzyży i przyległych ulicach powiedział , że gromadzimy się w Sercu Warszawy aby dać wyraz sprzeciwu wobec dyskryminacji katolickiej społeczności domagającej się sprawiedliwości w kształtowaniu ładu moralnego. Po Mszy świętej stutysięczna rzesza (według mediów publicznych tylko 20 tys.) całą szerokością Traktu Królewskiego skandując m/in. „Nie oddamy wam telewizji Trwam”, „Chcemy prawdy o Smoleńsku”. Pod Urzędem Rady Ministrów przemówił prezes PiS Jarosław Kaczyński, jeszcze raz przypomniał rządzącym, że odmowa koncesji Telewizji Trwam była bezprawna. – Bez praworządności nie ma normalnie funkcjonującego państwa – podkreślił. Do Kancelarii Prezydenta złożono 2,1mln podpisów za koncesją Telewizji Trwam.
Pod koniec manifestacji gdy czoło osiągnęło Pałac Rady Ministrów słońce przesłoniły chmury, zaczęło padać.
Była to bardzo pokojowa manifestacja. Nie usłyszało się żadnego nieprzyzwoitego słowa. Policja trzymała się w odległości. Manifestanci byli posłuszni porządkowym. Nie zdarzyło się żadnych incydentów.
Premier na czas manifestacji wyjechał wraz z małżonką aż do Dubaju nad Zatoką Perską. Prezydent także był nieobecny w Belwederze, swojej warszawskiej rezydencji.
Tekst i zdjęcia
Jan Mieńciuk
sobota, 24 marca 2012
POMNIK OFIAROM TRAGEDII SMOLEŃSKIEJ W MYSŁOWICACH
Sobota 17 marca – w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Mysłowicach koncelebra Mszy świętej za Ojczyznę oraz za tych, którzy dwa lata temu zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Na uroczystą Eucharystię przybył premier Jarosław Kaczyński z parlamentarzystami- m/in. Marią Nowak, Grzegorzem Tobiszewskim, Waldemarem Andzelem, Czesławem Ryszką oraz rodzinami osób, które tragicznie zginęły 10 kwietnia 2010r. pod Smoleńskiem. Podczas homilii kaznodzieja nawiązał do Czwartku Wielkiego, kiedy Jezus z uczniami wieczerzę spożywał. Wiedział Pan, co niebawem się zdarzy, widział serca apostołów i widział serce zdrajcy – Judasza. Wszystkich do końca umiłował, umył nogi. Na zakończenie Mszy świętej
odczytano list Metropolity Katowickiego Abp Wiktora Skworca, który (z uwagi na obowiązki zaplanowane wcześniej nie mógł osobiście przybyć) przesłał wyrazy duchowej łączności oraz udzielił pasterskiego błogosławieństwa zgromadzonym na Eucharystii. Po Mszy św. pochód ze sztandarami przeszedł przed pomnik. Niestety w nocy obelisk został oblany farbą – świadczy to, jak pewna grupa osób jątrzy nienawiść do tych, którzy chcą uszanować pamięć, chcą budować na sprawiedliwości. Na odsłonięcie przybyli parlamentarzyści, przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego, Sejmiku Śląskiego, władze miejskie. Przy pomniku stanęły ponad 33 poczty sztandarowe ze wszystkich organizacji na Śląsku. Premier Jarosław podziękował władzom miasta za decyzję usytuowania pomnika w centrum miasta, niedaleko Urzędu Miejskiego oraz
członkom Społecznego Komitetu Budowy Pomnika, którzy przez swoje zaangażowanie utrwalili pamięć przełomowych wydarzeń historycznych. Jest to bardzo ważną rzeczą dla tych, którzy zginęli, jak również dla świadomości naszego narodu. Dodał, że nie ma takich decyzji usytuowania pomnika w miejscach publicznych w innych miastach, jak w Warszawie, Krakowie.
Jan Mieńciuk
janekm2@tlen.pl
czwartek, 22 marca 2012
D R O G A K R Z Y Ż O W A
JAN MIEŃCIUK
POLSKA DROGA KRZYŻOWA
W
DWUDZIESTY
PIERWSZY
WIEK
Jan Mieńciuk
CHORZÓW
tel. 0503415136
email:janekm2@tlen.pl OGRÓD OLIWNY OGRÓD Miejsce wypoczynku po dniu ciężkiej pracy Miejsce wytchnienia dla człowieka. Przychodzą do ogrodu przyjaciele Aby dzielić się radościami, smutkami. Przychodzą zakochani wyznać miłość sobie Wyczytać w gwiazdach przyszłość szczęśliwą. Miłość jest zawsze szczęśliwa. OGRÓD OLIWNY W tym ogrodzie Jezus w oddaleniu, samotny Oparty o skałę - ołtarz ofiarny Przyjaciele Jego snem znużeni Nie zobaczą potu kropli krwawych Anioła z kielichem w ręku. Cierpi się zawsze w samotności. SAMOTNOŚĆ Jesteśmy blisko siebie W rodzinie, szkole, pracy Oddzieleni murem niebotycznym „EGO” Żyjemy według schematu na szklanym ekranie. Tam gdzie nie ma miłości Samotność bardzo boli. SAMOTNOŚĆ Jezus samotny w Ogrodzie Oliwnym Ojcze! Czy muszę wypić ten kielich? Ojcze! Nie moja, ale Twoja Wola niechaj się stanie. Jeżeli trzeba, wypiję do dna. Najważniejsze decyzje trzeba podjąć samotnie. STACJA I JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆWywiedli Jezusa przed oblicze Piłata, ale On nie znalazł winy, umył ręce. Ukrzyżuj, ukrzyżuj woła gawiedź przed pałacem Piłata podburzana przez Faryzeuszy. Tylko Ona, jedna przerażona, blada-cichym głosem woła: Ludzie, ludzie - co robicie? On leczył wasze rany, chlebem karmił na pustyni. Głosu Matki nie słucha nikt. Gawiedź posłuszna Faryzeuszom.DWUDZIESTY PIERWSZY WIEK Panowie Lóż Wysokich uchwalają prawo do aborcji, eutanazji. Prawo zabijania. Prawo wolności bez granic, bez miłości, bez Chrystusa. Ziemię, za którą nasze Ojce życie poświęcali w cudze ręce oddają. Jestem na placu przed Pałacem Piłata. To moja obojętność o przyszłość naszej ojczyzny, moich przyjaciół, troska o siebie samego postawiły mnie w tłumie krzyczącym: - ukrzyżuj. STACJA II JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONAA Kiedy już wyszydzili włożyli krzyż na ramiona, następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. Kto idzie za mną a nie bierze swojego krzyża nie jest Mnie godzien. Krzyż - dwie belki. Jego ciężar jest proporcjonalny do grzechu, braku miłości, braku pomocy, zrozumienia drugiego człowieka. Na ciężar tego krzyża składa się i mój grzech.... W tym krzyżu ukryta tajemnica zbawienia. Tę tajemnicę widzi Jezus. Może dostrzec ją każdy, kto patrzy oczyma miłości. STACJA III JEZUS PIERWSZY RAZ UPADA POD KRZYŻEM. Czy to był kamień zwyczajny na drodze, o który się potknął, czy ciężar krzyża był tak przytłaczający, że zachwiał się Jezus, upadł? Wstawaj! Szybko! Nie ma czasu. Trzeba iść dalej. Ciężar krzyża nie zmniejsza się, ale zawierzenie Ojcu, pragnienie, aby we wszystkim wypełnić Jego Wolę dodaje Tobie Jezu sił, aby iść dalej. Każdy upadek jest bolesny. Każdy grzech rani moją osobowość, moje człowieczeństwo. Jestem chrześcijaninem. Jestem winien świadectwa Twojej Miłości.</ STACJA IV JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ Na drodze krzyżowej, drodze największego pohańbienia i bólu Syn Boży spotyka Matkę swoją. Spotkanie oczu i Serc gorejących Miłością. Nie ma czasu na wyznania. Nie trzeba czasu. Miłość i ból są ponad czasem. Obejmują nasz czas. Nasze cierpienia. To tylko nasze zapatrzenie w siebie nie pozwala dostrzec zatroskanych oczu Matki. Wszyscy jesteśmy Jej dziećmi. STACJA VSZYMON CYRENEJCZYK POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ JEZUSOWI Pomagać komuś, kto jest uznany za wyrzutka społeczeństwa, za przestępcę nie należy do przyjemności. Nie chodzi o ciężar belki krzyża, ale o nienawiść, szyderstwo faryzeuszów, podburzanego tłumu towarzyszącego skazanemu. Szymon przymuszony przez żołnierzy do pomocy niesienia krzyża. Sam by się nigdy nie zdobył na ten gest. Można być bardzo pobożnym, mówić o godności, prawach człowieka, pokazywać się w kościele, na uroczystościach, gdy kamery, gdy ludzie patrzą. Ale nieść krzyż Jezusa, kiedy ze mnie szydzą, bo jestem niepoprawny politycznie, bo mówię rzeczy niepopularne? Czy jestem zdolny do takiego czynu, gdy moja pozycja jest zagrożona, moja praca? Czy jestem zdolny wyrzec się z własnych planów, ambicji dla Chrystusa?STACJA VI Św. WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI. Nawet się nie zastanawiała nad tym, że ryzykuje własną pozycję, naraża się Faryzeuszom. Weronika. Przedarła się przez tłum nienawistny. Kordon żołnierzy było łatwiej ominąć. Cóż mogła zrobić jedna niewiasta więcej niż chustą otrzeć twarz z nienawiści, plwocin, krwi zakrzepłej. W tym geście nie było żadnej kalkulacji, wyrachowania. Czysty gest miłości. Na chuście obraz Przenajświętszego Oblicza.ACJA VII JEZUS DRUGI RAZ UPADA POD KRZYŻEM Znowu upadek. Tak bardzo boli. Jednak nie można się zatrzymać. Na tej drodze nie ma zatrzymań, odpoczynku. Trzeba wstać i iść, czym szybciej do celu. Tym celem jest Golgota - Ołtarz ofiarny. Ojczyzno! Ile razy ty pod krzyżem ciężkim upadała? Ile razy gnębił Ciebie wróg? Zawsze jednak przychodził zbrojnie jako najeźdźca zza rubieży. Dziś przychodzi jako biznesmen z kraju bogatego. Za grosz i pustą obietnicę kupuje twój majątek, sumienie, twoją duszę. Przyjacielem każe ci się zwać. STACJA VIII JEZUS NAUCZA PŁACZĄCE NIEWIASTY Nie płaczcie nade mną, nie szlochajcie. Nie czas i nie miejsce na łzy, na rozczulanie się. Płaczcie nad sobą, nad dziećmi waszymi, a raczej ich brakiem. Zestarzejecie się, kto wam wtedy poda szklankę mleka? Będą domy starców, zastrzyki - ze słodką śmiercią. Nie płaczcie. Nie czas i nie miejsce na łzy, na ckliwość. STACJA IX JEZUS TRZECI RAZ UPADA POD KRZYŻEM Jeszcze jeden upadek. Krzyż staje się coraz cięższy. Tak trudno wstać aby iść dalej. Na tej drodze nie ma współczucia, zatrzymań. Żołnierze nie pozwolą. Tutaj nie liczy się człowiek. Jest skazaniec, przedmiot. W unijnym państwie państw nikogo nie interesują korzenie chrześcijaństwa, szacunek do ziemi, kultury ojców naszych. Tu się liczy tylko zysk, sukces medialny. Na miłość nie ma miejsca. Ojcze dodaj sił abym Twoją Wolę do końca wypełnił. Kocham moich braci. To nic, że szydzą, że kpią.STACJA X JEZUS Z SZAT OBNAŻONY Zdarto szaty z Syna Człowieczego. Ostatnie oznaki godności ludzkiej. Aby jeszcze bardziej poniżyć człowieka. Zaspokoić tłum spragniony widowiska. Niech się gawiedź gapi na nagość człowieka, niech się cieszy jego poniżeniem. U progu trzeciego tysiąclecia, w dobie postępu cywilizacji, nie obnaża się skazańca. Obnażanie godności człowieczeństwa powinno przynieść korzyć wymierną. Stworzono, więc programy typu Show Reality. Ile kosztuje godność człowieka? Ile kosztuje moralność człowieka? Ile kosztuje wieczność? STACJA XI JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY Żołnierze wykonują swój obowiązek z wyuczoną, wzorową dokładnością. Syn Boży rozciągnięty na drzewie krzyża jak struna wiolinowa. Zjednoczony z drzewem krzyża. Drzewo krzyża własną krwią obmył, uświęcił cierpieniem. Miłość żąda ofiary. Dwudziesty Pierwszy Wiek. Nie można głosić Nauki Chrystusa a żyć wbrew ewangelii. Polsko, Ojczyzno! Ile razy Ciebie krzyżowano? Mocarze obcych państw dzielili Ciebie jak szaty zdjęte z Chrystusa. Dziś rzucają los o tunikę Twoją decydenci. Pierś mają udekorowaną orderem. STACJA XII JEZUS UMIERA NA KRZYŻU I będą patrzeć na Tego, Którego przebodli. Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Wykonało się. Ojcze, w Ręce Twoje powierzam Ducha Mojego. Pod ten znak przyjdą wszyscy, którzy uwierzyli, że Chrystus jest Synem Boga Żywego, Jest Miłością. Przyjdą, aby dać świadectwo swojej wierności Ewangelii, Prawdzie. Przyjdą wszyscy, którym ten znak przeszkadza w realizacji swoich planów, zamierzeń, aby walczyć, aby szydzić. Dla jednych będzie znakiem chwały. Dla innych znakiem zgorszenia. STACJA XIII JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA Pod krzyżem pozostała tylko Matka i ci, którzy kochali Jezusa naprawdę. Miłość potwierdza się w chwilach szczególnych. Kiedy wszyscy odeszli, pozostali tylko: Ów uczeń, którego Jezus szczególnie miłował, siostra Matki Jezusa Maria, Maria Magdalena, Józef z Arymatei, aby pomóc w pochówku Jezusa? Nikodem przyniósł zioła aby ciało namaścić. DWUDZIESTY PIERWSZY WIEK Kiedy wszystkie racje w obronie Ewangelii, godności człowieka zawiodą pozostanie jedynie wierne trwanie przy Chrystusie. Czas próby naszej wierności Chrystusowi. STACJA XIV JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU Obwiązali ciało Jezusa w płótna razem z wonnościami stosownie do żydowskiego sposobu grzebania Józef złożył w nowym, przestronnym, wykutym w skale grobie. Ostatnią przysługę Chrystusowi oddali ci, których rzadko, albo wcale z Nim nie widziano. Józef, Nikodem. Niewiele mogli zrobić. Uczynili najwięcej. DWUDZIESTY PIERWSZY WIEK. Co zrobiłem dla Chrystusa? Co uczyniłem dla Ojczyzny?ZMARTWYCHWSTANIEOto zwyciężył Baranek Z Pokolenia Judy Raduje się niebo Ziemia się cieszy Chóry anielskie Śpiewają Hosanna, Hosanna. Pan prawdziwie ZMARTWYCHWSTAŁ ALLELUJA !!! W Zwycięstwie Chrystusa Udział wzięli Wszyscy, którzy poszli za Nim Krzyża się nie zlękli. Drzewo hańby Stało się Drzewem chwały. Szczęśliwym ludem się nazywają Którzy w znaku tym wiernie trwają. (Chorzów, Wielkanoc31 marca 2002r.)
CZUWANIE MODLITEWNE WOLONTARIUSZY
W sobotę 17 marca, tradycyjnie, już od pięciu lat w kaplicy Sióstr Szarytek przy kościele św. Jadwigi odbyło się modlitewne czuwanie wolontariuszy posługujących chorym w hospicjum w Chorzowie Batorym. Czuwanie poprowadził ks. Wojciech Szymczak z parafii św. Marii Magdaleny, który na stałe opiekuje się chorymi
w hospicjum. Zawsze w niedziele
i we wtorki sprawuje mszę św. w intencji chorych i tych, którzy odeszli już do Domu Ojca. Czuwanie rozpoczęto rozważaniem Drogi Krzyżowej. W wygłoszonej konferencji ks. Wojciech przytoczył przykład życia św. Ignacego Loyoli, który podczas leczenia ran odniesionych w wojnie o Nawarrę czytał dzieła religijne, m. in. „Vita Christi” Ludolfa Kartuza i „Złotą legendę” Jakuba de Voragine. Przeczytane lektury i przemyślenia spowodowały zmianę postawy oraz stosunek do życia, do świata, do Boga. Zrezygnował z kariery wojskowej, stał się pielgrzymem, pustelnikiem. We współczesnym świecie człowiek często ucieka „od...” tymczasem trzeba wejść w głębię ciszy, uciec „do...”, znaleźć czas aby być samemu z Bogiem. Wystawienie Przenajświętszego Sakramentu i adoracja, bezpośrednio po konferencji, pozwoliły pełniej odczuć jak bardzo konieczna cisza wnętrza naszych serc, zwłaszcza w obecnym czasie medialnego krzyku, chaosu. Podczas Eucharystii ksiądz przypomniał, że konieczne, aby jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, wywyższono Syna Człowieczego by każdy, kto w Niego wierzy miał życie wieczne. Wystarczy ufne spojrzenie.
Nie mów nic
Nie trzeba
Patrz na Mnie
Mój ZNAK ma MOC
Modlitwa bez słów
Jest serca modlitwą
Twój Bóg usłyszy
Odpowie.
Jan Mieńciuk
janekm2@tlen.pl
niedziela, 12 lutego 2012
SYMPOZJUM
SYMPOZJUM
Piątek, 18 listopada – Częstochowa – na Jasnej Górze XIX Sympozjum Duszpasterzy Katolickich Ośrodków i Wspólnot Pomagającym Osobom Uzależnionym na temat: „Współczesny profil osoby uzależnionej. Sposoby i cele terapii”
Otwarcia seminarium dokonał ks. bp Antoni Długosz, któremu łagodnością i delikatnością niewielu może dorównać. Wszystkich uczestników sympozjum obdarzył swoją płytą „Siewca radości” z nagranymi pieśniami we własnym wykonaniu. Kiedy płyt zabrakło poprosił o adres, aby przesłać pocztą? Podczas sympozjum zostały poruszone tematy - m/in.:
• Optymalny model etyczny człowieka
• Zmiana profilu osoby uzależnionej na przestrzeni ostatnich 30 lat
• Ośrodek Rehabilitacyjno – Readaptacyjny jako sposób leczenia uzależnień
• Ambulatorium jako sposób leczenia uzależnień
Prelegenci zwrócili szczególna uwagę, że obecnie profil uzależnień rozszerzył się,
bo wchodzą w to obok takich używek jak narkotyki, alkohol uzależnienia od hazardu, wróżb karcianych, a nawet od posiadania telefonu komórkowego. Choć te ostatnie nie wydają się groźne to jednak systematycznie powodują degradację osobowości osoby uzależnionej. Najlepszym, a może nawet jedynym niezastąpionym lekarstwem w wyzwoleniu z uzależnień jest poczucie bliskości drugiego człowieka, jego akceptacji. Trzeba, bowiem odbudować takie wartości jak uczciwość, nadzieja, szczerość, rozwój umiejętności bycia sobą, dostosowanie się do grup społecznych. Wieczorem, autobusem z Rzeszowa przyjechał zespół Echo Sacrosongu z Ojcem Salezjaninem Andrzejem Szpakiem, aby w Kaplicy Matki Bożej zaśpiewać podczas wieczornej mszy św. sprawowanej w intencji uczestników sympozjum.
Po Apelu Jasnogórskim w obszernej kaplicy domu Pielgrzyma im. Jana Pawła II, zespół zaprezentował przepiękny koncert śpiewu oraz tańca. Dyrygował założyciel i opiekun tego zespołu Andrzej Szpak. Koncert trwał prawie do godz. 23. Potem młodzi artyści wracali do Rzeszowa - cała noc w drodze?!. W drugim dniu sympozjum przewidziano spotkania tematyczne – warsztaty w grupach. Tematem dyskusji w naszej grupie – religijność jako, alternatywa narkomanów, alkoholików. Każdy z uczestników opowiedział o sobie, były to niezwykle osobiste i szczere wyznania ludzi, którzy w tym gronie spotykali się pierwszy raz.. Romek ma 35 lat, wyznał, że przez 15 lat był ateistą. Nie zaprzestawał jednak szukać sensu życia, ponieważ ateizm nic nie rozwiązywał, nie wyjaśniał. Wyjaśnienie, sensu życia daje wiara w prawdziwego Boga. Andrzej Szpak 60 lat - mówiąc o sobie zwrócił uwagę na religijność, w
szczególności katolicyzm, który jest atakowany szczególnie przez media, zwłaszcza narodowy katolicyzm, że nie wiadomo czy nie będzie przypisywano jemu wszystko zło w Polsce. Basia mieszka na Opolszczyźnie pracuje w szkole, udziela się w Stowarzyszeniu wsparcia AA, przyjechała aby bardziej rozwijać umiejętność pomocy uzależnionym. Andrzej ma 55 lat, miłośnik zwierząt, żyje w związku niesakramentalnym, mimo to stara się regularnie w niedziele przychodzić do kościoła na mszę św., często również i w tygodniu. Nie może jednak przyjmować sakramentu Komunii św. Często przebywa w środowiskach krytykujących kościół, właśnie tam trzeba szczególnie go bronić. Weronika była alkoholiczką, od 12 lat nie pije, odeszła od męża alkoholika, mieszka z synami o których bardzo się boi bo też czasem zaglądają do kieliszka. Mówi, że wyrwanie się z alkoholizmu zawdzięcza Matce Bożej, dlatego często przyjeżdża do Częstochowy, bo ma, za co dziękować, ale jeszcze więcej prosić, zwłaszcza o dzieci. Brat Hieronim jest we Franciszkańskim Zakonie Braci Mniejszych w Katowicach - Panewnikach, studiuje teologię. Rodzice się rozeszli przez alkohol. Lubi pracę z dziećmi, z bezdomnymi i... lubi się uśmiechać, to często rozładowuje wiele niezręcznych sytuacji, ludzie najczęściej odwzajemniają. Aleks z Żyrardowa, jest osobą współuzależnioną. Interesuje się uzależnieniami oraz metodami skutecznej pomocy. Tomasz jest alumnem piątego roku Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży. Piotr jest diakonem również z Łomży, w sympozjum już trzeci raz. Ukończył studia pedagogiki, resocjalizacji. Pracował z młodzieżą rodzin patologicznych. Leon, archiwista ze Szczecina ma problem natury erotycznej, od 12 lat spotyka się w grupach uzależnionych, od 9 lat chodzi na indywidualną terapię. Problemem są jednak niewłaściwe emocje uczuciowe, destrukcyjne wzorce rodzinne. Był nieakceptowany (odrzucony) przez matkę, bo ją ojciec wydziedziczył z gospodarki, ponieważ wyszła za mąż wbrew jego woli. O. Edward, franciszkanin z Połańca, jest socjoterapeutą.
Zainteresowania - to duchowość wschodu, przez pewien czas pracował jako misjonarz. Miłośnik parolotni, pasjonat zbierania fajek, sam też pali fajkę. Tadeusz ze zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, alumn, na szóstym roku studiów, współpracuje z osobami uzależnionymi od alkoholu, też jest dzieckiem alkoholika. Siostra Maria z bezhabitowego zgromadzenia Sióstr Pasterzanek pracuje w ośrodku socjoterapii, dodatkowo służy pomocą osobom prostytuującym się na ulicach Warszawy. Najwięcej satysfakcji daje praca z młodzieżą. Kleryk Marcin od księży Salwatorianów chce pogłębić wiedzę o psychologii uzależnień, aby bardziej pomagać w swoim środowisku. Tak wiele wokół nas osób uzależnionych. Piotr uczy się w technikum w Bydgoszczy, dodatkowo pracuje w wolontariacie. Niestety wśród osób potrzebujących pomocy najwięcej jest ludzi uzależnionych. Brat Maksymilian ze gromadzenia Franciszkanów w Katowicach - Panewnikach jest wolontariuszem w domu dziecka pochodzących z różnych środowisk. Największą radością jest właśnie praca z tymi dziećmi. Brat Krzysztof mieszka w Łodzi, studiuje socjoterapię, zajmuje się tematyką psychomanipulacji SEID. Beata mieszka w Tarnowskich Górach, pracuje w z dziećmi świetlicy szkolnej. Ukończyła studia resocjalizacji, to pomaga w pracy, dzieci bowiem pochodzą z różnych środowisk. Po pracy dodatkowo udziela się w resocjalizacji więźniów oraz w klubie AA. Mąż notorycznie przychodził do domu piany zaczynał od awantury i bicia. Gdy prosiła, aby poszedł do klubu AA nie chciał słyszeć, zawsze twierdził, że nie jest pijakiem. Aby ratować dzieci i siebie musiała odejść i wziąć rozwód. Potem zaczęła sama chodzić do klubu aby pomagać innym. Jarek w Tarnowskich Górach jest redaktorem gazety ŁOPOT – od łopot flagi lub żagla łodzi, gdy zmienia hals (kierunek). Opisuje życie Młodzieży Różnych Dróg /hipisów/, ma jedyny nałóg – palenie i nie umie się wyzpolić . Jest sympatykiem klubu AA. Żyje z Beatą w związku niesakramentalnym. Można się przyzwyczaić do takiego życia, zawsze jednak na dnie serca pozostanie rana, która nie przestaje boleć. Przyjeżdżają więc tutaj aby spotkać ludzi otwartych, życzliwych. Najważniejsze bowiem to być zrozumianym, akceptowanym takim jakim się jest. Ks. Andrzej podsumowując wszystkie wypowiedzi stwierdził, że z tego wynikło drugie sympozjum o uzależnieniach. Słuchając wielu wypowiedzi o sobie odkrywa drugiego człowieka, jak wiele w każdym człowieku jest dobra, możliwości. Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi o szydzeniu z katolików, narodowców, symboli religijnych, świętości rani uczucia, zawstydza. Młodzież wstydzi się religijności, angażować się religijnie. A co by było bez religijności, katolicyzmu? Historia kultury polskiej oparta ściśle na religii. Nie ma poetów w Polsce, którzy by nie nawiązywali do Bożego Narodzenia,
do Matki Najświętszej. Potrzeba pasji religijnej, zaangażowania. Pasja, to Dar Ducha Świętego, zaangażowanie - to męstwo. Pamiętamy jak piękne i wielkie uczucia do Matki Bożej wyzwalał Kardynał Stefan Wyszyński. Polska pobożność jest bardzo uczuciowa, ale właśnie dzięki temu przetrwaliśmy największe próby czasu. Teraz nasza uczuciowość, religijność jest wyszydzana (to niezwykłe - czynią to ludzie, którzy nie tak dawno uważali się za gorliwych katolików). Ważne jest jak rozwijamy naszą religijność, czy w ogóle rozwijamy? Dojrzała religijność uodparnia na uzależnienia. Po południu w Domu Sióstr Służebniczek dębickich O. Andrzej z dominikaninem O. Krzysztofem sprawuje mszę św. dla grupy hipisów, którzy przyjechali na sympozjum. Podczas homilii w rozważaniach nawiązał do Uroczystości Chrystusa Króla. Uznać Chrystusa za Króla to znaczy kierować się nauką, prawem Chrystusa tak w życiu osobistym jak i społecznym. Polska jest krajem katolickim, potrzeba więc aby rządzący kierowali się tymi zasadami. Są pewne rzeczy, granice, których nie wolno przekroczyć. Tradycyjnie do rozważań włączyli uczestnicy Eucharystii. Andrzej wyznał, że wszystko co posiada uznaje to za dar od Boga. Przychodząc z pomocą starszym, potrzebującym osobom stara się odpowiedzieć na Miłość Stwórcy. Przychodzi na msze niedzielne, niejednokrotnie i w tygodniu. Niestety żyje w związku
niesakramentalnym i nie może przyjąć Komunii Świętej. Odczuwa ogromny brak Eucharystii. Dla tych co nie mogą przyjąć Sakramentu Eucharystii przyniesiono chleb, kapłan pobłogosławił i podał do spożycia. Msza trwała tylko dwie godziny, ale to tylko ze względu na dom i kaplicę sióstr, bo zwykle trwa 4 godziny. Wystarczy być Po mszy O. Andrzej i jego „szpaczki” idą do gimnazjum im. Jana Matejki na nocleg. Lokujemy się w dużej sali gimnastycznej. Młodzież w tym czasie przygotowuje kolację. Madzia robi specjalną herbatę według sobie tylko znanej recepty, jest pyszna z kawałkami pomarańczy, cynamonem, imbirem. Teraz granie i śpiewanie przy świecach. Krótki sen na materacu gimnastycznym pozwolił zregenerować O. Andrzejowi siły. Teraz z Puńkiem i innymi przy świecach grają klimaty bluesowe, śpiewamy „Wzgarda”, „Mojżesz”. Ośmioletnia Magda,
bratanica Jacka, choć powinna już dawno spać, właśnie tańczy ze świecą majestatycznie tak, królewsko, jak Salome... Jak opisać świecy drżący płomień, który dużą salę zamienia w krainę baśni tysiąca i jednej nocy? W pewnym momencie w tych klimatach O. Andrzej śpiewa Jezus Najwyższe Imię/ Nasz Zbawiciel/ Książe Pokoju... Przy świetle świecy nikt nie zobaczy wzruszenia Marii, która zamknęła bar we Wrocławiu, aby być tu, nie zobaczy wzruszeń Brygidy, Anżeliki.... To co najważniejsze zawsze oczom niewidoczne pozostanie.
http://www.youtube.com/watch?v=bgdnIL0VjOc&list=UUnpPIT8Jxgocpe-oZW3RiKg&index=58&feature=plcp Tekst i zdjęcia Jan Mieńciuk janekm2@tlen.pl
Po Apelu Jasnogórskim w obszernej kaplicy domu Pielgrzyma im. Jana Pawła II, zespół zaprezentował przepiękny koncert śpiewu oraz tańca. Dyrygował założyciel i opiekun tego zespołu Andrzej Szpak. Koncert trwał prawie do godz. 23. Potem młodzi artyści wracali do Rzeszowa - cała noc w drodze?!. W drugim dniu sympozjum przewidziano spotkania tematyczne – warsztaty w grupach. Tematem dyskusji w naszej grupie – religijność jako, alternatywa narkomanów, alkoholików. Każdy z uczestników opowiedział o sobie, były to niezwykle osobiste i szczere wyznania ludzi, którzy w tym gronie spotykali się pierwszy raz.. Romek ma 35 lat, wyznał, że przez 15 lat był ateistą. Nie zaprzestawał jednak szukać sensu życia, ponieważ ateizm nic nie rozwiązywał, nie wyjaśniał. Wyjaśnienie, sensu życia daje wiara w prawdziwego Boga. Andrzej Szpak 60 lat - mówiąc o sobie zwrócił uwagę na religijność, w
szczególności katolicyzm, który jest atakowany szczególnie przez media, zwłaszcza narodowy katolicyzm, że nie wiadomo czy nie będzie przypisywano jemu wszystko zło w Polsce. Basia mieszka na Opolszczyźnie pracuje w szkole, udziela się w Stowarzyszeniu wsparcia AA, przyjechała aby bardziej rozwijać umiejętność pomocy uzależnionym. Andrzej ma 55 lat, miłośnik zwierząt, żyje w związku niesakramentalnym, mimo to stara się regularnie w niedziele przychodzić do kościoła na mszę św., często również i w tygodniu. Nie może jednak przyjmować sakramentu Komunii św. Często przebywa w środowiskach krytykujących kościół, właśnie tam trzeba szczególnie go bronić. Weronika była alkoholiczką, od 12 lat nie pije, odeszła od męża alkoholika, mieszka z synami o których bardzo się boi bo też czasem zaglądają do kieliszka. Mówi, że wyrwanie się z alkoholizmu zawdzięcza Matce Bożej, dlatego często przyjeżdża do Częstochowy, bo ma, za co dziękować, ale jeszcze więcej prosić, zwłaszcza o dzieci. Brat Hieronim jest we Franciszkańskim Zakonie Braci Mniejszych w Katowicach - Panewnikach, studiuje teologię. Rodzice się rozeszli przez alkohol. Lubi pracę z dziećmi, z bezdomnymi i... lubi się uśmiechać, to często rozładowuje wiele niezręcznych sytuacji, ludzie najczęściej odwzajemniają. Aleks z Żyrardowa, jest osobą współuzależnioną. Interesuje się uzależnieniami oraz metodami skutecznej pomocy. Tomasz jest alumnem piątego roku Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży. Piotr jest diakonem również z Łomży, w sympozjum już trzeci raz. Ukończył studia pedagogiki, resocjalizacji. Pracował z młodzieżą rodzin patologicznych. Leon, archiwista ze Szczecina ma problem natury erotycznej, od 12 lat spotyka się w grupach uzależnionych, od 9 lat chodzi na indywidualną terapię. Problemem są jednak niewłaściwe emocje uczuciowe, destrukcyjne wzorce rodzinne. Był nieakceptowany (odrzucony) przez matkę, bo ją ojciec wydziedziczył z gospodarki, ponieważ wyszła za mąż wbrew jego woli. O. Edward, franciszkanin z Połańca, jest socjoterapeutą.
Zainteresowania - to duchowość wschodu, przez pewien czas pracował jako misjonarz. Miłośnik parolotni, pasjonat zbierania fajek, sam też pali fajkę. Tadeusz ze zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, alumn, na szóstym roku studiów, współpracuje z osobami uzależnionymi od alkoholu, też jest dzieckiem alkoholika. Siostra Maria z bezhabitowego zgromadzenia Sióstr Pasterzanek pracuje w ośrodku socjoterapii, dodatkowo służy pomocą osobom prostytuującym się na ulicach Warszawy. Najwięcej satysfakcji daje praca z młodzieżą. Kleryk Marcin od księży Salwatorianów chce pogłębić wiedzę o psychologii uzależnień, aby bardziej pomagać w swoim środowisku. Tak wiele wokół nas osób uzależnionych. Piotr uczy się w technikum w Bydgoszczy, dodatkowo pracuje w wolontariacie. Niestety wśród osób potrzebujących pomocy najwięcej jest ludzi uzależnionych. Brat Maksymilian ze gromadzenia Franciszkanów w Katowicach - Panewnikach jest wolontariuszem w domu dziecka pochodzących z różnych środowisk. Największą radością jest właśnie praca z tymi dziećmi. Brat Krzysztof mieszka w Łodzi, studiuje socjoterapię, zajmuje się tematyką psychomanipulacji SEID. Beata mieszka w Tarnowskich Górach, pracuje w z dziećmi świetlicy szkolnej. Ukończyła studia resocjalizacji, to pomaga w pracy, dzieci bowiem pochodzą z różnych środowisk. Po pracy dodatkowo udziela się w resocjalizacji więźniów oraz w klubie AA. Mąż notorycznie przychodził do domu piany zaczynał od awantury i bicia. Gdy prosiła, aby poszedł do klubu AA nie chciał słyszeć, zawsze twierdził, że nie jest pijakiem. Aby ratować dzieci i siebie musiała odejść i wziąć rozwód. Potem zaczęła sama chodzić do klubu aby pomagać innym. Jarek w Tarnowskich Górach jest redaktorem gazety ŁOPOT – od łopot flagi lub żagla łodzi, gdy zmienia hals (kierunek). Opisuje życie Młodzieży Różnych Dróg /hipisów/, ma jedyny nałóg – palenie i nie umie się wyzpolić . Jest sympatykiem klubu AA. Żyje z Beatą w związku niesakramentalnym. Można się przyzwyczaić do takiego życia, zawsze jednak na dnie serca pozostanie rana, która nie przestaje boleć. Przyjeżdżają więc tutaj aby spotkać ludzi otwartych, życzliwych. Najważniejsze bowiem to być zrozumianym, akceptowanym takim jakim się jest. Ks. Andrzej podsumowując wszystkie wypowiedzi stwierdził, że z tego wynikło drugie sympozjum o uzależnieniach. Słuchając wielu wypowiedzi o sobie odkrywa drugiego człowieka, jak wiele w każdym człowieku jest dobra, możliwości. Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi o szydzeniu z katolików, narodowców, symboli religijnych, świętości rani uczucia, zawstydza. Młodzież wstydzi się religijności, angażować się religijnie. A co by było bez religijności, katolicyzmu? Historia kultury polskiej oparta ściśle na religii. Nie ma poetów w Polsce, którzy by nie nawiązywali do Bożego Narodzenia,
do Matki Najświętszej. Potrzeba pasji religijnej, zaangażowania. Pasja, to Dar Ducha Świętego, zaangażowanie - to męstwo. Pamiętamy jak piękne i wielkie uczucia do Matki Bożej wyzwalał Kardynał Stefan Wyszyński. Polska pobożność jest bardzo uczuciowa, ale właśnie dzięki temu przetrwaliśmy największe próby czasu. Teraz nasza uczuciowość, religijność jest wyszydzana (to niezwykłe - czynią to ludzie, którzy nie tak dawno uważali się za gorliwych katolików). Ważne jest jak rozwijamy naszą religijność, czy w ogóle rozwijamy? Dojrzała religijność uodparnia na uzależnienia. Po południu w Domu Sióstr Służebniczek dębickich O. Andrzej z dominikaninem O. Krzysztofem sprawuje mszę św. dla grupy hipisów, którzy przyjechali na sympozjum. Podczas homilii w rozważaniach nawiązał do Uroczystości Chrystusa Króla. Uznać Chrystusa za Króla to znaczy kierować się nauką, prawem Chrystusa tak w życiu osobistym jak i społecznym. Polska jest krajem katolickim, potrzeba więc aby rządzący kierowali się tymi zasadami. Są pewne rzeczy, granice, których nie wolno przekroczyć. Tradycyjnie do rozważań włączyli uczestnicy Eucharystii. Andrzej wyznał, że wszystko co posiada uznaje to za dar od Boga. Przychodząc z pomocą starszym, potrzebującym osobom stara się odpowiedzieć na Miłość Stwórcy. Przychodzi na msze niedzielne, niejednokrotnie i w tygodniu. Niestety żyje w związku
niesakramentalnym i nie może przyjąć Komunii Świętej. Odczuwa ogromny brak Eucharystii. Dla tych co nie mogą przyjąć Sakramentu Eucharystii przyniesiono chleb, kapłan pobłogosławił i podał do spożycia. Msza trwała tylko dwie godziny, ale to tylko ze względu na dom i kaplicę sióstr, bo zwykle trwa 4 godziny. Wystarczy być Po mszy O. Andrzej i jego „szpaczki” idą do gimnazjum im. Jana Matejki na nocleg. Lokujemy się w dużej sali gimnastycznej. Młodzież w tym czasie przygotowuje kolację. Madzia robi specjalną herbatę według sobie tylko znanej recepty, jest pyszna z kawałkami pomarańczy, cynamonem, imbirem. Teraz granie i śpiewanie przy świecach. Krótki sen na materacu gimnastycznym pozwolił zregenerować O. Andrzejowi siły. Teraz z Puńkiem i innymi przy świecach grają klimaty bluesowe, śpiewamy „Wzgarda”, „Mojżesz”. Ośmioletnia Magda,
bratanica Jacka, choć powinna już dawno spać, właśnie tańczy ze świecą majestatycznie tak, królewsko, jak Salome... Jak opisać świecy drżący płomień, który dużą salę zamienia w krainę baśni tysiąca i jednej nocy? W pewnym momencie w tych klimatach O. Andrzej śpiewa Jezus Najwyższe Imię/ Nasz Zbawiciel/ Książe Pokoju... Przy świetle świecy nikt nie zobaczy wzruszenia Marii, która zamknęła bar we Wrocławiu, aby być tu, nie zobaczy wzruszeń Brygidy, Anżeliki.... To co najważniejsze zawsze oczom niewidoczne pozostanie.
http://www.youtube.com/watch?v=bgdnIL0VjOc&list=UUnpPIT8Jxgocpe-oZW3RiKg&index=58&feature=plcp Tekst i zdjęcia Jan Mieńciuk janekm2@tlen.pl
poniedziałek, 30 stycznia 2012
LIKWIDACJA GOTÓWKI
Unia Europejska planuje likwidację gotówki
admin, ndz., 2012-01-29 13:32
Szeroko zakrojone plany zmierzające do delegalizacji transakcji gotówkowych niepokoją zwolenników wolności. Tak jak każde nowe podłe prawo tak i to oficjalnie będzie skierowane przeciwko "mafiom piorącym brudne pieniądze". Jak przy ACTA prawda jest taka, że celem są nie zwyrodnialcy tylko wszyscy ludzie.
W Europie gotówka może zniknąć szybciej niż nam się wydaje. Odpowiednie dyrektywy unijne już powstały. Upadające gospodarki południa Europy słyną z wielkich długów i monstrualnej szarej strefy. Jest to zjawisko zwykle przedstawiane w formie negatywnej a przecież szara strefa to tańsze produkty i usługi. Szara strefa jest naturalnym mechanizmem obronnym uciskanych fiskalnie społeczeństw. Dlatego właśnie jest solą w oku dla władzy.
Likwidacja gotówki to również eliminacja dużej części szarej strefy. To jest warunek konieczny wyjścia z kryzysu, bo pieniądze potrzebne na spłatę monstrualnych długów zaciągniętych przez polityjów będą pochodzić od ludzi. Im bardziej ludzie będą się starali ukrywać dochody tym bardziej rząd będzie się starał dopaść takie owieczki i ostrzyc je do zera. Przy okazji owieczkę zarzynając, ale kto by oczekiwał logiki od tych ludzi?
Ucisk fiskalny jest nieskuteczny właśnie, dlatego, że istnieje jeszcze gotówka. Trudno się, zatem dziwić, że snute są plany jej wycofania. Jak mogłoby do tego dojść? Bardzo prosto, przecież wszyscy już mamy karty płatnicze. Wystarczy wprowadzić odpowiedni monitoring transakcji i zobowiązać ustawowo każdy punkt usługowy i handlowy do posiadania czytników. Mogą wręcz karać za nieposiadanie czytników lub za ustalanie kwot minimalnych transakcji.
W Polsce są najwyższe w UE opłaty za transakcje bezgotówkowe. To ma się zmienić dzięki zapowiadanej interwencji UE, ale ceną za obniżkę będzie właśnie wprowadzenie dodatkowych regulacji zmuszających do korzystania z kart. To samo planują Niemcy, których martwi to, że aż 60% wszystkich transakcji odbywa się za pomocą gotówki.
Zwykły człowiek nie śledzi każdej dyrektywy wychodzącej z wyjątkowo płodnych w produkcji przepisów instytucji unijnych. A powinien. Na przykład dyrektywa 2009/110/EC otwiera drogę do wprowadzenia cytuję "innowacyjnych i bezpiecznych usług pieniędzy elektronicznych" umożliwiających transakcję bez gotówki. Ta dyrektywa wdrożona w całości ziści ten czarny scenariusz bez szarej strefy.
Na przykład we Włoszech, od 4grudnia 2011 kwoty powyżej 1000 € nie będą wypłacane w gotówce. Nowy premier Włoch Mario Monti jest zmuszony do zwiększenia wielkości udziału płatności bezgotówkowych gdyż tego oczekują od niego Niemcy i Francuzi. Zresztą, Monti był wcześniej komisarzem UE ds. usług finansowych i pracował jeszcze przed wprowadzeniem euro, aby znaczną część płatności gotówkowych w UE zastąpić za pomocą kart chipowych i przez kontrolowane przepływy finansowe.
Skłonności totalitarne przejawiane przez naszych władców widzieliśmy na własne oczy kilka dni temu. Mimo tego, że manifestacje zwykle nie są liczne w zimie ulice polskich miast zaroiły się od protestujących. A co na to władza? Nic i robi swoje. Wielu twierdzi, że to już dawno nie jest nasza władza tylko nominaci niczym namiestnicy. Ciekawa teoria, ale brak na nią dowodów, są tylko poszlaki.
Procesy następują bardzo szybko i wkrótce możemy się znowu obudzić na trzy dni przed podpisaniem czegoś, co miało być podpisane w tajemnicy a czego cele, pozornie zbożne są w istocie obliczone na zwiększenie opresyjności państwa względem obywateli.
Wiadomośc otrzymałem z pocztą e-mail
O wsi Wierszyna w Okręgu Irkuckim w Federacji Rosyjskiej dowiedzieliśmy się w swoim czasie dość sporo. Stało się tak za sprawą kilku wypraw naszych globtroterów, a także oficjalnych wizyt dostojników. Ponieważ zainteresowanie w Zagłębiu wsią Wierszyna było oczywiste, Wyższa Szkoła „Humanitas” ufundowała nawet stypendium dla studenta stamtąd - co jak się dowiaduję, nie zostało dotąd „skonsumowane” - wydaje nam się słuszne przypomnieć raz jeszcze o tym ciekawym epizodzie naszej historii. Zatem krótko, o co chodzi.
Otóż na przełomie XIX i XX wieku, kiedy sprawa osadnictwa na Syberii stawała się dla ówczesnych władz Rosji coraz bardziej paląca, a wśród wielu dygnitarzy tamtego czasu dojrzewała myśl, że tego dzieła nie da się dokonać tylko przy pomocy knuta, a w każdym razie nie tylko, zaczęto werbować ochotników. Jedna z takich akcji u progu XX wieku znalazła całkiem spory odzew wśród mieszkańców naszego regionu. Ogłoszony przez cara werbunek, wsparty całkiem niebagatelną sumą 300 rubli przyniósł rezultat w postaci zdeklarowania się kilkudziesięciu rodzin, i to wywodzących się z Zagłębia, z miast i okolicznych wsi. Mogli zająć tyle ziemi, ile zdołają uprawić. W 1910 roku założyli na Syberii własną kolonię - wieś Wierszynę, kilkadziesiąt kilometrów na północny wschód od Irkucka, nad rzeką Idą w otoczeniu osad Buratów i Rosjan. Oczywiście „otoczenie” należy rozumieć „po syberyjsku”, czyli, że jedna osada od drugiej bywają oddalone o dziesiątki kilometrów. Na początku przyjechało tu kilkadziesiąt rodzin z Sosnowca, Będzina, Olkusza, Dąbrowy Górniczej. Planując tę wielką przeprowadzkę nie zdawali sobie być może sprawy z ogromu pracy, jaka ich czekała. Jednak podjęli wyzwanie. W upalne lato wytrwale karczowali tajgę. Potem musieli się bardzo spieszyć z wykopaniem ziemianek, żeby przetrwać swoją pierwszą, syberyjską zimę. A zima na Syberii jest długa i mroźna. Kolejną spędzili już w solidnych, drewnianych domach, z których wiele stoi do dziś. Zbudowali też kościół. Od 29 grudnia 2009r. proboszczem tutejszego kościoła jest Ojciec Karol Lipiński ze zgromadzenia Księży Oblatów, zawsze w niedzielę sprawuje Mszę Świętą, prowadzi katechezy. Uprawiana z mozołem ziemia dawała dobre plony. Okoliczni Rosjanie mówią, że w Wierszynie mieszkają bardzo porządni ludzie w odróżnieniu od innych miejscowości zamieszkiwanych, ich zdaniem, przez pijaków i złodziei. Być może twierdzenie brzmi nazbyt drastycznie, ale wygląd innych miejscowości niedwuznacznie wskazuje, że jest w nim sporo prawdy. To jest także niezwykłe we współczesnej Rosji, może wręcz dziwić, że po studiach (w Rosji lub w Polsce) większość młodych ludzi wraca do Wierszyny, chociaż autobus przyjeżdża tu tylko raz w tygodniu, jeśli akurat droga jest przejezdna - zdarza się, że przez wiele tygodni bywa inaczej - a sama wieś, chciałoby się napisać, położona jest „na krańcu świata”.
Nazwa „Wierszyny” pochodzi od geograficznego położenia - dookoła bowiem są wzniesienia 750-900m. npm., Tutaj kończy się jedyna droga, dalej tylko tajga i tajga. Wioska ta różni się od innych wzorowym porządkiem, uporządkowanymi zagrodami, zadbanymi domami. Największe moje zdumienie wywołało wnętrze odwiedzonego domostwa. Czy ja śnię? Przecież to pokój moich dziadków w Polsce, do których przyjechałem w1965 roku z Wileńszczyzny! Ale to nie był sen, tu naprawdę są polskie domy i polski wystrój ich wnętrz. Do tej pory wszyscy mieszkańcy mówią poprawnie po polsku, zachowali tradycje, z pietyzmem odnoszą się do pamiątek po swych dziadach – pionierach. Obecnie mieszka tu około 150 rodzin polskich.
Nie wszystko i nie zawsze układało się dobrze. Zdarzały się okresy (jak w całej Rosji) dramatyczne i tragiczne w skutkach. 19 lutego 1938, jak to wówczas bywało, na podstawie wyssanych z palca oskarżeń i pomówień 30 mieszkańców wsi zostało rozstrzelanych przez oddział NKWD. Zostali zrehabilitowani w 1957 roku. W „domu pamięci”, w miejscowym muzeum kultywuje się pamięć o ofiarach podobnie jak pamięć o założycielach Wierszyny. 10 lipca 2010r świętowali setną rocznicę przybycia pierwszych osadników - założycieli.
Na jubileuszowe obchody przybył 4 września 2010r. marszałek Senatu Bohdan Borusewicz wraz
z delegacją polskich parlamentarzystów oraz grupą działaczy polonijnych. Podczas spotkania z mieszkańcami powiedział: „Polska o rodakach na Syberii nigdy nie zapomniała i zawsze będzie wspierać, abyście zachowali nadal polskie korzenie”. Działa tam Polskie Stowarzyszenie Kulturalne „WISŁA” którego Prezesem od roku Od 2008 jest Halina Janaszek. W lutym br. będzie gościła w Polsce. Przewiduje również odwiedzić Sosnowiec. Chętnie się spotka z mieszkańcami, którego przodkowie byli pionierami i zdobywcami tak trudnej do ujarzmienia Syberii.
Jan Mieńciuk janekm2@tlen.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)