Środa Wielkanocna, 4 kwietnia 2018 r. W kraju mojego
dzieciństwa, czyli na wileńszczyźnie zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa
świętowało się cztery dni. W tym czasie powstrzymywało się od prac
niekoniecznych. Nawet w kołchozach. W tym dniu szczególnie modlono się o
urodzaj, o pogodę. Czwarty dzień Wielkanocy nazywano Środą Gradową. Nie znano
tam określeń „OKTAWA”. Słyszałem takie opowiadanie, że w sąsiadującym kołchozie
dyrektor surowo nakazał wykonać prace na polach- siewu zboża. Tegoż lata
zdarzyło się, przyszła burza i takie gradobicie, że po zasiewach nic nie
zostało, nie było, co zbierać. Natomiast o miedzę dalej ani jednej kulki gradu.
Dziś ja też nic praktycznie nie robię. Skoczyło ciśnienie do
170 / 76. Nie zachęca to do żadnych prac. Tylko kilka zdjęć z archiwalnego
dysku wydobyłem na Fb.
Nie każdy dzień jest niezwykle atrakcyjny. Codzienność
szarych dni trzeba kochać, Bogu dziękować. . Zdjęcie
przedstawia pędzenie bydła na wypas
w polskiej wsi Wierszyny. Wykonane
w 2010roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz