wtorek, 20 czerwca 2017

XXV PIELGRZYMKA ZWIĄZKU GÓRNOŚLĄSKIEGO DO PIEKAR




W niedzielę, 18 czerwca 2017 r. członkowie kół  Związku Górnośląskiego ze śląskich miast przybyli z pielgrzymką po raz 25.  do Matki Miłości i Sprawiedliwości Społecznej - Śląskiej Gospodyni. O godz. 10:00 przed pomnikiem św. Jana Pawła  II stanęły  poczty sztandarowe, przedstawiciele kół złożyli kwiaty u stóp świętego, który jako biskup, potem kardynał wiele razy pielgrzymował do Piekar Śl., wołał o sprawiedliwość społeczną w trudnych czasach komunistycznych. Następnie pielgrzymi przeszli do Bazyliki aby uczestniczyć w koncelebrowanej mszy św. w intencji Związku Górnośląskiego  pod przewodnictwem kapelana ks. prof. Arkadiusza Wuwera.  Po mszy św. spotkali się w sali konferencyjnej Muzeum Sanktuaryjnego. Prezes Zw. Górnośląskiego  Grzegorz Franki poruszył bardzo istotną sprawę – o przyszłości Związku oraz przyszłości Śląska. Ks prof. Arkadiusz wygłosił konferencję: jak nie zatracić tego, co jest dla nas najważniejsze. Ostatnim, miłym  akcentem pielgrzymki Górnoślązaków było udanie się do ogrodu Aniołów na tzw. śląskie klachy przy kawie i kołoczu.








Jan Mieńciuk

piątek, 16 czerwca 2017

MOTYWY RODZINNE




Czerwiec na Śląsku w bieżącym roku  zaznaczył się wielością i różnorodnością imprez artystycznych. Między innymi  w piątek 9 czerwca w zaadaptowanych na cele kulturalne  pomieszczeniach po byłej kopalni KWK Polska dalej zwanymi „Wieże KWK POLSKA” odbył się wernisaż  malarstwa Pana Michała Kwarciaka. W obrazach artysta  zaprezentował świat wyobrażeń dziecka. Inspiracją bowiem były rozmowy z dziećmi, czytanie bajek –„Sen o lataniu”, dialogi z żoną- „Ulotność”, „Nocna muza”. Obrazy wywołują bardzo wiele pozytywnych emocji, wspomnień o własnym dzieciństwie, marzeniach. Artysta pokazał właśnie to co każdy z nas w dzieciństwie przeżywał- chciał latać balonem, mieć skrzydła Ikara, jak „Calineczka zamknięta w  bąbelku powierza”. Na wernisaż wśród gości, przyszło kilka rodzin z dziećmi. 
 Przybyłych gości, miłośników sztuki malarskiej przywitała Dyrektor CKŚ w Świętochłowicach Justyna Kramarz oraz zaprosiła  koncert  Alicji Olschowsky i jej przyjaciół. Pogoda dopisała, więc goście z rodzinami mogli wysłuchać koncertu na specjalnej  scenie, nad wodą obok szybu kopalni.
 
 
 
       *****
Zaczarowany ogród
                        Nad zaczarowanym jeziorem
Calineczka zamknięta
w bąbelku powietrza

Czajkowski,
łabędzie
Świat -
                        po drugiej stronie
                                                dzieciństwa    

Jan Mieńciuk


środa, 14 czerwca 2017

U PRZYJACIÓŁ


Od dawna wybierałem się z odwiedzinami do moich przyjaciół – Joli i Darka, jednak wciąż coś stało na przeszkodzie. Nareszcie w czerwcową  sobotę znalazłem się na dworcu  Warszawa Zachodnia. Na spotkanie przyjechał Darek. Po ok.40 minutach jazdy samochodem dotarliśmy do uroczego, piętrowego, domku, kilkanaście kilometrów za Warszawą, w Kątach. Gdy wprowadzili się tu z Jolą dom był w  bardzo złym stanie, praktycznie nadawał się do rozbiórki. Ale Darek należy do tych ludzi, którzy łatwo nie ustępują i nie zrażają  się trudnościami. Niezastąpioną pomocą i oparciem była jego małżonka Jola. Zawsze, wszystko robili razem. Byli zdani tylko na siebie. Wspólny trud pozwolił pokonać wszystkie przeciwności.  Było warto- dziś mają piętrowy, drewniany, dom w pięknym uroczysku, niedaleko drogi, kilka kilometrów od Konstancina. Jest to dzielnica prominentów, najbardziej zamożnych ludzi w Warszawie - artystów, aktorów, celebrytów. Przywitała mnie bardzo serdecznie Jola, tak jak wita się rodzonego brata. Zaraz po kolacji pojechaliśmy zwiedzić Konstancin. Znajduje się tu park zdrojowy, oraz tężnia.   Konstancin w tych dniach świętuje 120 lecie swojego istnienia, więc odbywa się tu wiele imprez. W parku zdrojowym, w amfiteatrze występowali znani artyści, m.in. Andrzej Piaseczny. Wróciliśmy tuż przed północą. Mimo, że późno poszliśmy spać, niedzielę rozpoczęliśmy już o 8:30 mszą św. w kościele Wniebowzięcia NMP w Konstancinie. Ze względu na obowiązki Joli i Darka a również i moje plany tuż po obiedzie musiałem wracać do domu. Mimo, że było to krótkie spotkanie, ale jakże miłe, budujące. Było to najmilsze spotkanie w tym roku. Bogu dziękuję za ludzi, przyjaciół, serca otwartość.   
....
Tak nie wiele
nie wiele
wystarczy słońca błysk
serca otwartość
ziemia w słońcu
okrągleją kwiaty.



  
Jan Mieńciuk


CZEKAJĄC W KOLEJCE DO LEKARZA




Ludzie czekają w  kolejce do lekarza - obowiązuje milczenie.
 Trzeba mówić tylko szeptem, należy cierpliwie czekać aż lekarz  zawoła. Obecnie dzięki komputerom wprowadzono przychodzenie  na określoną godzinę i ... minutę wyznaczoną  już przy rejestracji wizyty, która jest planowana za kilkanaście dni, albo tygodni czy  miesięcy. Wiele było uwag, petycji, że kolejki się dłużą. Wszystko jest dalej tak jak było.
Cóż z tego, że wprowadzone zostało rejestracja komputerowa. Problem w tym że nikt nigdy nie przestrzega. W rejestracji nie można zwrócić uwagi bo rejestratorka obrazi się, że ją poganiają, „ustawiają”. Lekarzowi też nie można zwrócić uwagi, bo się obrazi, wkurzy i badanie, leczenie zrobi na odwal co poskutkuje jeszcze większą szkodą.
Siedzą więc ludzie w kolejce, lekarz za (zamkniętymi drzwiami ) potrafi rozciągnąć czas bez względu na to jak dużo należy czynności wykonać przy pacjencie. Oczywiście każdy pacjent wymaga innej uwagi i czasu badania, zabiegu.  Fundusz zawsze zapłaci – bez względna to co robi lekarz i jak wykonuje swoją czynność, pracę.
A ludzie czekają w kolejce –obowiązuje milczenie.  
Tymczasem lekarz przyjmuje w gabinecie z posępną miną zmęczonego, przepracowanego. Najbezpieczniej więc nic nie mówić, nie narzekać. Nie można oczywiście generalizować- jest bowiem również wiele lekarzy wykonujących swoje czynności solidnie, z zaangażowaniem.
Można przyjść do lekarza na wizytę prywatnie. W tym wypadku lekarz przyjmie bez zwłoki na ściśle określoną godzinę i minutę. Bardzo mile wypyta o wszystkie dolegliwości, obsłuży, zrobi niezbędne badania – oczywiście za opłatą, w/g cennika zabiegów prywatnych.
Raz odważyłem się wypowiedzieć głośno niezadowolenie. Och! Ależ się naraziłem !!! Skutek ten, że na przyjęcie do lekarza urologa trzeba było poczekać trzy godziny. Bowiem najpierw kartotekę i „numerek kolejkowy” dali do innego lekarza. Potem, gdy okazało się, że ma mnie przyjąć inny lekarz, dali inny numer i znowu trzeba było poczekać kolejną godzinę.
A ludzie czekają w kolejce –obowiązuje milczenie.
Niedawno miałem wizytę u kardiologa ( rejestracja na wizytę była  w listopadzie 2016). Miałem zgłosić się na godz. 16,00. Około godz. 14,30 Pani z rejestracji zadzwoniła  do mnie z informacją, że p. doktor będzie  mogła mnie przyjąć dopiero o godz. 20. Nie musiałem więc niepotrzebnie siedzieć w poczekalni( na korytarzu). Przyszedłem na wyznaczoną godzinę . Po kilku minutach czekania zostałem przyjęty. Pani doktor kardiolog bardzo dokładnie  bada każdego pacjenta. Wykonała więc niezbędne badania, ustaliła terminy kolejnych kontrolnych badań. Cóż,  Pani Doktor Kardiolog należy do tej niedużej grupy lekarzy, którzy swoje czynności wykonują solidnie, z zaangażowaniem. 

niedziela, 11 czerwca 2017

LIST OD PANI MAŁGORZATY



Szanowni Państwo! 

    Dokonywanie zbrodni na masową skalę jest łatwiejsze niż działanie w pojedynkę, o czym wiedzą nie tylko czytelnicy kryminałów. Na naszych oczach dokonuje się zbrodni z udziałem narzędzia w postaci prymitywnych, brutalnych, islamistów. Gry pozorujące obronę są właściwie tylko na niby.

    Gdzie zatem przebiega prawdziwy front? Wcale nie między policją a terrorystami, bo w Europie Zachodniej oni są po tej samej stronie. Unijni przywódcy może do najmądrzejszych (i najtrzeźwiejszych) nie należą, ale trudno zakładać, że w ogóle nie wiedzą co czynią. Na pewno nie przeszkadzają (jak powinni), przemytnikom w masowym procederze transportu nielegalnych emigrantów do Europy, na którym ci zbijają fortuny. Usłużne im media robią obywatelom wodę z mózgów.

    Dla Unijnych elit jedynymi wrogami są takie państwa jak Węgry i Polska, stąd niewybredne ataki na naszych obecnych liderów. To my rzekomo jesteśmy prawdziwym zagrożeniem dla Unii Europejskiej, której kierownictwo dość skutecznie, jak dotąd, zwalcza wszelkie wartości i oznaki cywilizacji zachodniej. Zdyscyplinowani Niemcy i tchórzliwi Francuzi nie sprzeciwią się swoim władcom. Ograniczą się do rysowania swoich „protestów” kolorowymi kredkami na jezdniach, dając tym dowód zdziecinnienia. 

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd