środa, 31 marca 2021

NATURALNA SELEKCJA ?


Wielka Środa, 31 marca 2021 r. Wielki Tydzień trwa od Niedzieli Palmowej, którą wyjątkowo przeżyłem w Piekarach. W piątek ubiegłego tygodnia Alicja ze swoim „groźnym zwierzem” wyjechała do domu. Jest cisza i nie ma żadnych przykrych aromatów. Obrażona, że zrobiłem zdjęcie z kupami jej psa zamknęła swój pokój. No cóż  panna ma prawo się obrażać. Może ta scysja zmobilizuje ją do szukania nowego mieszkania do kupienia.... Chociaż nie bardzo to widzę. Widząc jej zapał nie bardzo wierzę.... Może jednak się uda. Wyjdzie to wszystkim na dobre.

Wielka  Środa jest wyjątkowo słonecznym i ciepłym dniem. Byłem umówiony telefonicznie na wizytę u dr reumatolog w Świętochłowicach. Gdy przyszedłem (trochę wcześniej) okazało się, że nie ma mnie w rejestrze osób zapisanych (nie zabrałem notatki z nr telefonu i daty kiedy dzwoniłem). Zaproponowano  inny termin, zaraz po świętach. Wiedząc, że nic nie wskóram zgodziłem się. Wracałem przez Skałkę. Prawie tłumy młodych ludzi na spacerze, młodych rodziców z dziećmi. Więcej niż połowa bez maseczek. Tymczasem nowych zachorowań na koronawirusa 32874 - zdiagnozowane nowe przypadki, w tym na Śląsku 6092. A swoją drogą chciałbym wiedzieć – ile bakterii mieści się  w maseczce po jednym dniu noszenia. W przypadku drugiego i trzeciego dnia zapewne do potęgi  n-tej.

Pomału, systematycznie wszyscy przechorujemy. Słabsze organizmy umrą, bez względu na wiek. Czy to naturalna selekcja ? 

wtorek, 30 marca 2021

GROŹNY OBROŃCA ALISI

 

Żadne prośby i uwagi do Alicji, że mieszkając w takim psim odorze, ubranie nasiąknie tymi „perfumami” niestety nie skutkowały. Znowu Jacek usłyszał szczekanie, a po krótkim czasie poczuł okropny odór. Więc otworzył drzwi i zobaczył, że ponownie pies  załatwił się na podłogę. Tym razem z progu pokoju zrobił zdjęcie (2021-03-12) oraz posłał na priv Fb. Niestety nic nie poskutkowało, a nawet odwrotnie. Wyznała, że musi  mieć pieska przy sobie bo się boi gdyż jestem niebezpiecznym „seksistą” i ten „rottweiler” będzie ją bronił. No rzeczywiście przy każdej okazji robi sporo hałasu, a jeszcze więcej smrodu. Na pytanie to po coś przyjechała?  Przecież twoja mama zna mnie od wielu lat i dla Twojego dobra by ostrzegła. Najbardziej wstrząsającą była odpowiedź Alicji- jest tu po to, aby za mnie się modlić. Ale ja nie potrzebuję aby jakieś baby za mnie albo nade mną się modliły. Wystarczy, gdy wszystkie troski i radości złożę na ołtarzu Pana podczas Eucharystii. Przypomniało mi się spotkanie modlitewne, które odbyło się wcześniej. Otóż  w piątek, 27 listopada 2020 r. po mszy wieczornej odwiedziła mnie grupa modlitewna z Bukowna. Przy zapalonych świecach uwielbialiśmy Ojca Stworzyciela wszelkiego dobra, Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata zrodzonego z najczystszej Dziewicy Maryi i Ducha Świętego, Który Jest. Wszystko transmitowała z komórki na swoją stronę Fb. Po pewnym czasie modlitw lider zasugerował, że będzie modlić się nad każdym obecnym na modlitwie. Odmówiłem, wyjaśniając (później) że taką modlitwę z nałożeniem rąk może prowadzić tylko egzorcysta i w szczególnych sytuacjach kapłan ( w wersji uproszczonej opisałem w poście z dnia 27 listopada 2020 r. ).

Odczułem jakiś wielki niepokój...  Ten piesek, wprawdzie mały ale groźnie warczący, wydzielający okropną woń zaczyna mi się z czymś kojarzyć... Tylko w filmowych horrorach czarny brytan jako uosobienie demona. W rzeczywistości szatan jest o wiele bardziej przebiegły i może przywdziać każdą skórę....

 

Ludzie nad brzegiem wielkiego jeziora

ubrani w togi dostojeństw

czekali

z głębin wypłynie ogromne monstrum

tymczasem kilka metrów dalej

na piasku wygrzewał się młodziutki

niewinnie wyglądający smok.

 

 

 

Ciąg dalszy nastąpi

poniedziałek, 29 marca 2021

LOKATORKA

 Gdy wrócił Jacek z sanatorium w listopadzie, lokatorka Alicja mieszkała w swoim pokoiku z  swoją psiną. Ponieważ był zajęty szeregiem spraw na początku nie zwracał szczególnej uwagi na jakieś niemiłe zapachy z jej pokoju. Potem, w połowie grudnia wyjechał w poznańskie do rodziny. Wrócił do domu na początku stycznia.  Znowu odczuł odór z pokoju lokatorki. Alicja wprawdzie przed zamieszkaniem wspomniała, że chce  mieszkać ze swoją pupilką –pekińczykiem- suczką Gagą i tylko ona będzie opiekować się  nią i wychodzić na spacer. Jacek widział  tego rodzaju pieska u sąsiadów o piętro niżej- taka bardzo miła pieścioszka i lizuska. W mieszkaniu nie było czuć żadnych niemiłych zapachów. Nie miał więc żadnych przeciwwskazań.  Tymczasem Alicja z pieskiem swoim na spacer wychodzi o  6 rano i o godz. 16, gdy wraca z pracy. Pies przez 10 godz. musi siedzieć w pokoju sam. W umowie Jacek nie zaznaczył żadnych warunków dobrego współmieszkania. Przecież oboje chodzą do kościoła, wierzą w tego samego Boga, Chrystusa, więc współdzielenie mieszkania miało być bez żadnych problemów. Rzeczywistość jednak okazała się zupełnie inna. Jacek kilka razy zwracał uwagę lokatorce, że z jej pokoju strasznie jedzie odorem. Alicja wciąż twierdziła, że nic nie czuje. Pewnego razu gdy pies szczekał a z pokoju szedł wyjątkowo silny odór otwarł drzwi jej pokoju. Na podłodze zobaczył psie odchody i mocz. Pannie lokatorce ten odór nie przeszkadzał. Odchody posprzątała i była szczęśliwa.

Ciąg dalszy nastąpi

niedziela, 28 marca 2021

W DOMU

  

Stosuj środki ostrożności

wobec wielkich pobożności

Jacek wrócił ze sanatorium, do domu już około godz. 16. Przed domem pożegnał się z Frankiem. Nie zapraszał na kawę do mieszkania, co zwykle czyni. Ale po trzytygodniowej nieobecności w domu był ciekaw jak to mieszkanie wygląda – pod opieką lokatorki Alicji.

Właściwie nic się nie zmieniło.  Na stole przykrytym obrusem przybyła dodatkowo serwetka ze wzorem adwentowym. Alicji nie było w mieszkaniu. Przyszła z mamą Beatą. Były na mszy w naszym kościele na godz. 16. Beata pochwaliła się, że poprosiła proboszcza o zgodę, aby czytać liturgię Słowa. Zaskoczyło to Jacka ogromnie- taka niecodzienna inicjatywa. Czy nie za bardzo pcha się zaraz na piedestał?  Zwłaszcza, że jak później wyznała, ponoć rozmawiała z proboszczem o zainicjowaniu grupy modlitewnej.

To już całkiem niezrozumiałe... Przyjechały baby z Bukowna ewangelizować Chorzów?
Jacek wiedział, że Beata lubi być na świeczniku i gdzie tylko da „się wpychać”. Ale żeby aż tak...  Ale umowa już była podpisana i Alicja zameldowana na pobyt czasowy –do sierpnia.  W domu były takie, takie pobożne..., że aż strach. Jacek też jest pobożny, ale zawsze boi się, aby jego wiara nie była tylko na pokaz.  Najbardziej krzyżują Chrystusa właśnie ludzie, których pobożność na pokaz.

To przecież najbardziej pobożni faryzeusze i uczeni w piśmie wydali wyrok na Jezusa. Pobożnym żydom zgromadzonym przed Piłatem nakazali, aby krzyczeli „-Ukrzyżuj ...”.

Nic, albo całkiem nie wiele od tamtego czasu się zmieniło....

 

 

Ciąg dalszy nastąpi

czwartek, 18 marca 2021

NIEZWYKŁY TURNUS

Jesienny wiatr ostatnie liście zrywa z drzew. Kończy się turnus sanatoryjny. W  Polsce wzmaga się ilość zakażeń koronawirusem. To był ostatni turnus. Od listopada wszystkie sanatoria wstrzymują przyjęcie kuracjuszy. Jeszcze tylko kilka spacerków po okolicach zrobi Jacek. Przyjdzie do  Kościoła Chrystusa Króla.  Tutaj wieczorna msza jest sprawowana o godz.16. Ksiądz po przeczytaniu Ewangelii nie prawi kazań, a w zamian jest rozbudowana modlitwa wiernych. Eucharystia jest tak dopasowana aby kuracjusze mogli zdążyć przed kolacją. 
Czas aby zrobić posumowania pobytu w tutejszym uzdrowisku.  To niezwykłe – okazuje się, że czas spędzony w izolatce nie wyrządził Jackowi szkody, ale pomógł nauczyć się jak organizować pożytecznie czas. I to, że  szybko zareagował po otrzymaniu SMS-u od księdza o dodatnim wyniku testu na COVID 19, pokazał lekarzowi przysporzyło mu serdecznych ludzi. Ostatni dzień –wyjątkowo słoneczna niedziela. Tradycyjnie rano msza św. w kościele. Jeszcze krótki spacer, zrobienie kilku zdjęć. Po obiedzie jedziemy grupką do domu. Był to pobyt zupełnie inny od wszystkich turnusów.  Najbardziej niezwykły turnus nie tylko dla Jacka ale też dla wszystkich kuracjuszy – jedyny turnus podczas którego nie było żadnych imprez, spotkań w kawiarni, wycieczek krajoznawczych.

 






Ciąg dalszy nastąpi

środa, 17 marca 2021

JESIEŃ W SANATORIUM.

 

Od 27 października Jacek  może w pełni uczestniczyć w życiu sanatoryjnym.  Rano śniadanie, potem szereg zabiegów. Jackowi przepadło trochę zabiegów z czasu kwarantanny. Pozostały tylko dwa tygodnie. Nie wiele jednak przejmuje się  tym. Najważniejsze było, że może ze wszystkimi jeść posiłki- śniadania, obiady, kolacje.  Do obiadu czas wypełniony zabiegami. Po obiedzie jest więcej wolnego , właściwie tylko 3 godziny, bo o 17 kolacja. Nie bardzo jest jednak gdzie iść. Tylko na spacer do pobliskich uroczysk. Wszystkie kawiarnie zamknięte, w sklepach obowiązuje przepisowa odległość między osobami. Na ulicy, na spacerze  wszyscy zamaskowani, tylko niektórzy  noszą przeźroczyste przyłbice. Najnowsza wiadomość głosi, że to ostatni turnus dla kuracjuszy. Od listopada wszystkie sanatoria  mają być zamknięte ze względu na pandemię COVID 19. Więc Jacek chodzi tylko najbliższymi ścieżkami po okolicy. Nie ma takich butów aby wyjść na grząskie jesienne szlaki np. do Równicy.  Miejsca są jednak bardzo piękne. Na każde wyjście zabiera aparat. Zawsze jest coś do utrwalenia w okiem obiektywu. Wystarczy kilka metrów od głównej drogi a już jest piękne uroczysko. Można się zatrzymać i zachwycać się pięknem polskiej jesieni, widokiem spadających, żółtych liści, oddychać zapachem jesieni.






Ciąg dalszy nastąpi

wtorek, 16 marca 2021

OSTATNI DZIEŃ NA KWARANTANNIE


 


Poniedziałek, 26 października 2020r.  

Jacek niecierpliwie ale z nadzieja czeka na wynik testu

 

06,15-wstanie ( trochę za późno)

06,20- krótki pacierz

06,25 – gimnastyka

06,50 – nowenna

07,00 – Msza św.  (transmisja internetowa z Częstochowy)

07,40 – Jutrznia

07,50 – pobranie wymazu ( laborantka pobrała wymaz w pokoju)

08,10 – śniadanie

09,00 – czeka na wynik testu

            Jaki będzie- ujemny?

            A co jak dodatni?

            Będę dalej kochał Ciebie Jezu

            A minuty, godziny tak się dłużą

            Odmówię różaniec

            Pod Płaszcz Maryi się schowam

09,10 - różaniec, trzy części (pompejanka)

10,10 – czytanie książki, drzemka

10,45 – Telefoniada

12,00 – obiad

12, 50 – czekanie z zaciśniętymi zębami

15, 10 – wynik testu ujemny. HURRA!!!

JESTEM CZYSTY

 17,00 – kolacja na wspólnej jadalni

17,20  warsztaty poetyckie   online

18,30 – nieszpory/  kompleta.

Już nie będzie musiał oglądać barwy jesieni przez okno

       

Ciąg dalszy nastąpi

poniedziałek, 15 marca 2021

SANATORIUM

Pięć dni przed terminem wyjazdu do sanatorium Jacek musiał zrobić test na obecność patogenu koronawirusa. W piątek otrzymał telefon z sanatorium z wiadomością, że ma wynik ujemny i w poniedziałek 19 października powinien przyjechać do sanatorium „MALWA” w Ustroniu. Uradowany szybko spakował walizkę i czekał na termin wyjazdu. W sobotę zadzwonił zaprzyjaźniony ksiądz Marian /imię zmienione/ z zapytaniem czy zechciałbym przyjechać do jego kościoła, aby zrobić zdjęcia podczas mszy św. w intencji chorych. Jacek nawet  bardzo ucieszył się z takiej propozycji. W niedzielę nie miał żadnych zajęć a ponadto lubił brać udział w takich mszach. Jest to wielka Łaska i dar. Po mszy wracali razem z nabożeństwa. Marian  zgodnie z  zaleceniami w maseczce, Jacek w przyłbicy.

W poniedziałek rano jego przyjaciele zawieźli przed sanatorium.  Otrzymał pokój –dwójka  studyjna, czyli dwa pokoje po dwie osoby i jeden wspólny pokój tzw. kawowy. Pięknie, widok z okna na ukochane góry Jacka z widokiem na Równicę, do tego miłe towarzystwo.

Krótka wizyta u lekarza oraz zlecenie zabiegi na cały turnus już od następnego dnia.

Po kolacji jeszcze przez jakiś czas Jacek jakiś czas rozmawiał z Adamem, Frankiem, Kazikiem. . Wyluzowany położył się spać około 22 godz., nagle, gdy już zasypiał, coś go szarpnęło jakby impuls prądu o wysokim napięciu tak, że z wielkim krzykiem obudził się . Był cały drżący jak skatowany. Wstał, więc z łóżka odmówił krótka modlitwę i znowu się położył. Po jakimś czasie znowu „ktoś” szarpnął Jackiem, że z głośnym krzykiem „wyskoczył” z łóżka budząc Adama. Tym razem dłuższy czas siedział na krawędzi łóżka aż się dobrze rozbudził. Ukląkł i odmówił dziesiątkę różańca i jeszcze „Aniele Boży...” Znowu położył się spać. We wtorek obudził się jak po jakiejś bitwie. Po śniadaniu poszedł na pierwszy zabieg – masaże  kręgosłupa. Czekając na swoją kolej do gabinetu kilka minut przed wejściem otrzymał SMSem wiadomość, że ksiądz Marian, z którym wracał z kościoła do domu ma dodatni wynik koronawirusa. Grom z jasnego nieba! Co robić? Czuje się na ogół dobrze. No, ale jechał razem z tym księdzem samochodem. Co robić? Mieszka z trzema osobami, wspólna łazienka. Już się otwierały drzwi do masażysty, ale Jacek  poszedł do dyżurki pielęgniarskiej, aby powiadomić, że otrzymał takiego SMSa.

Efekt natychmiastowy. Jacka odseparowali do osobnego pokoju z łazienką na czas tygodniowej kwarantanny. Nie wolno mu wychodzić z pokoju, kontakty tylko przez telefon.

Całe szczęście, że z domu na czas pobytu w sanatorium zabrał laptop. Zamierzał, bowiem robić zdjęcia górskim, potem opracowywać i wysyłać do znajomych. Teraz będzie robił widoki górskim krajobrazom tylko z okna. Resztę czasu poświęci na czytanie książki, czytanie wiadomości internetowych i słuchanie ulubionego Beethovena i Kilara.        

 

 

 

Ciąg dalszy nastąpi

niedziela, 14 marca 2021

KORONKA CIERNIEM ZNACZONA

 

PROLOG

Najbardziej niebezpieczni

 ludzie bardzo pobożni.

Nie wolno nic im powiedzieć

bo się obrażą

zdołują, zniszczą .

Z Chrystusem też tak postąpili
winien śmierci – orzekli

najbardziej pobożni żydzi.

 

 

Już wspomniałem na jednym z wpisów swojego blogu, że od października 2020 r. mieszka
u mnie lokatorka Alicja / imię zmienione/ . Jest córką koleżanki, z którą kiedyś pracowałem na kolei oraz należeliśmy do Katolickiego Stowarzyszenia Kolejarzy Polskich. Beata /imię zmienione/ jeszcze pracuje na kolei, a ja jestem na emeryturze.

Stosunkowo dawno nie mieliśmy kontaktów, zapomniałem więc, że  ma skłonności dyktatorskie, w każdej sytuacji lubi być dominującą.

Pewnego dnia końca lata  zadzwoniła do mnie z zapytaniem- czy mogłaby u mnie zamieszkać jej córka jako lokatorka. Znalazła bowiem w Chorzowie pracę, w szkole specjalnej.

Nie widziałem, żadnych przeszkód aby wynająć pokój, do którego wejście  jest wprost z przedpokoju. Ponadto Alicja udziela się podobno we wspólnocie „Wielbimy Pana”.

Tak więc bez żadnych uprzedzeń spisałem najprostszą umowę o najem pokoju.  Nie wpisywałem żadnych warunków, obostrzeń. Przecież znamy się ze wspólnoty, spotkań modlitewnych.

Podczas jednego z pierwszych spotkań z jej mamą i babcią dowiedziałem się, że zamierza w Chorzowie kupić kawalerkę. Mama dodała :” - a może znajdzie męża”. Chciała ponoć najpierw iść do zakonu ale Pan wybrał dla niej inną drogę, hmm, ciekawe jaką?   

wyraziłem też zgodę, że będzie miała tutaj przy sobie małego pieska – pekińczyka.

Taki mały pupilek jest u sąsiadki o piętro niżej-bardzo miły pieścioch i lizus. Ten z kolei agresywny, szczekający.

Nigdy nie miałem psa więc nie zdawałem sobie  sprawy, że pies ma znacznie szybszy metabolizm. Wyprowadzanie zaś na „spacer” rano o godz. 6 i o godz. 16. Niestety kilka razy załatwiał się w pokoju, z którego mimo drzwi zamkniętych ciągnął straszny odór- jak to zwykle psie odchody.  Kilka razy mówiłem, że pies nie może tak długo być zamknięty w pokoju. Ale to do niej nie przemawiało. Stwierdziła, że to tylko pies więc nie musi się martwić. Owszem, ale te odchody śmierdzą.  

Szczęśliwie tak złożyło, że na początku października Jacek musiał pojechać do sanatorium.

Ciąg dalszy nastąpi