Środa, 14 lutego 2018 r. Rozpoczęliśmy Wielki Post. Głowy posypane popiołem. Który to już raz przezywamy ten czas? Łatwo policzyć – nasze lata mówią. I co z tego, że każdego roku powtarzamy to samo. Przecież żyjemy według starych zasad schematów. Bo tak trzeba.
Otóż nic tak nie trzeba. Chrystus nie musiał narodzić się w
ubogiej stajence. Nie musiał 40 dni pościć na pustyni. Nie musiał umierać na
krzyżu. Pozwolił się ukrzyżować, bo ukochał swoich braci ponad życie
swoje.
Podejmujemy w tym czasie wiele postanowień
-, że cukierków jeść nie będziemy
- bardziej dbać o kalorie
- dodatkowo odmawiać pewne modlitwy
- w piątki rozważać drogę krzyżową
- w niedzielę chodzić na gorzkie żale
Aż tyle?... Czy tylko tyle?...
A co jak by tak
stanąć pod krzyżem i powiedzieć: - Jestem gotowy na śmierć z Tobą Jezu.
A moja modlitwą będzie przyjmowanie wszystkich przeciwności
napotkanych na drodze mojego życia aż po opuszczenie, po krzyż.
Czy to za wiele?
Dziś Walentynki – nazywają to święto zakochanych.
Przywędrowało z zachodu. Ale dziś
Popielec – obowiązuje ścisły post.
Wieczór- warsztaty poetyckie z Maciejem Szczawińskim. Lubię
te spotkania. Bo nie tylko rozmawiamy o poezji, ale o wielu ważnych sprawach
naszego życia naszej codzienności.
Te rozmowy czasem są ważniejsze od czytanych wierszy.
Dziś jednak każdy z uczestników przeczytał jeden swój
wiersz. Tradycyjnie nagrałem. Tylko swojego wiersza nie nagrywałem. Przecież
nie muszę. Lubię innych słuchać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz