czwartek, 13 marca 2025

CHAOS MEDIALNY

 

Kiedyś, czekając na autobus, podzieliłem się ze znajomym refleksją, że nie mam telewizora, a wiadomości czerpię wyłącznie z radia i Internetu. Mój rozmówca spojrzał na mnie z dezaprobatą i stwierdził: „Telewizja nie tylko pokazuje, co dzieje się na świecie, ale i uczy nas życia”. Nie skomentowałem tego, ale telewizora nie kupiłem. Cóż, nie wszyscy lubią oglądać filmy i programy reality show… Pozostałem więc przy wiadomościach z forów internetowych. Czasem również uważnie wsłuchuję się w wypowiedzi przypadkowo napotkanych ludzi.

A te stają się coraz bardziej negatywne, często agresywne, a nawet ordynarne. Każdy „mówca” – zarówno w rzeczywistości, jak i w przestrzeni internetowej – przedstawia swoją „jedynie słuszną” wizję tego, co należy czynić i jak żyć, aby w naszym kraju było lepiej i bezpieczniej. Problem w tym, że każda z tych osób ma inną koncepcję i własny pomysł na naprawę chaosu w Polsce.

Im bliżej wyborów prezydenckich, tym większy zamęt – zarówno w mediach, jak i w społeczeństwie. Każdy trwa w przekonaniu, że im głośniej krzyknie, tym lepiej zostanie usłyszany. Niestety, te „krzyki”, zwłaszcza w mediach publicznych, są przepełnione agresją, lawiną wzajemnych oskarżeń i nienawiści.

W 2001 roku napisałem krótki felieton „Wieże Babel”, odnoszący się do ówczesnej rzeczywistości. Dziś jego treść wydaje się jeszcze bardziej aktualna. Żadne rady ani wskazówki nie są w stanie rozwiązać tego problemu.

Jedynie w niektórych kościołach odprawiane są Msze Święte w intencji Ojczyzny.
Mój przyjaciel, który żyje skromnie, mając niewielką emeryturę, również nie posiada telewizora, a wiadomości czerpie wyłącznie z radia (gazety kupuje rzadko). Postanowił co miesiąc zamawiać Mszę Świętą za Ojczyznę. Idąc za jego przykładem, również zamówiłem Mszę Świętą, już po raz drugi.

Zostanie odprawiona 14 kwietnia 2025 r. o godz. 18:00 w kościele św. Jadwigi w Chorzowie.

Takie Msze Święte za Ojczyznę powinny być zamawiane przez wszystkich, którym leży na sercu dobro naszego kraju. Szczególnie powinni o to zadbać działacze polityczni – jeśli rzeczywiście zależy im na wyborze prezydenta, który będzie zawsze stawiał na pierwszym miejscu dobro Ojczyzny i jej obywateli. Aby Polska zawsze pozostała wierna Bogu, a ludzie mogli żyć bezpiecznie.

Jan Mieńciuk
Chorzów, 13 marca 2025r.  

HISTORIA WIEŻY BABEL

 


Opowiedziana Rafałkowi Kocie Oczko – przyszłemu literatowi.

Pewnego dnia Rafałek wrócił ze szkoły i zapytał:

– Tato, co to znaczy "Wieża Babel"?

– Widzisz, synu, dawno temu nasi przodkowie próbowali zbudować bardzo wysoką wieżę, ale nie udało im się.

– Tato, słyszałem, że Bóg pomieszał im języki, by nie mogli się porozumieć. Czy to prawda? Opowiedz, dlaczego nie mogli dokończyć budowy.

– To nie Bóg im pomieszał języki, lecz sami sobie zaszkodzili przez pychę.

– Tato, opowiedz, jak to było...

W starożytnym Babilonie pewnego dnia ludzie dowiedzieli się, że grozi im wielki potop. Mieszkańcy widząc Noego budującego arkę wraz z synami, głośno z niego szydzili, lecz po cichu zastanawiali się, jak zabezpieczyć się przed kataklizmem. Postanowili wspólnie wznieść wieżę tak wysoką, by sięgała ponad chmury. Byli pracowici i zdolni, szybko podzielili się na grupy: jedni wyrabiali gliniane cegły, drudzy je wypalali, inni dostarczali materiały, a kolejni budowali wieżę.

Praca szła sprawnie, a wieża rosła w oczach. Wkrótce stała się widoczna z każdego miejsca w Babilonie. Wtedy jeden z murarzy powiedział:

– Chłopcy, my to jesteśmy najlepsi! Bez naszej pracy wieża nie byłaby tak okazała.

– Masz rację, Warszoł! Powinniśmy domagać się lepszego traktowania! Wybierzmy spośród nas przedstawiciela, który będzie bronić naszych praw.

Warszoł, choć w pracy nie był najpilniejszy, słynął z wymowy. Wybrano go na przewodniczącego. Gdy wieść o żądaniach murarzy rozeszła się, oburzyli się woźnicy. Postanowili zrobić przerwę w dostawie materiałów. Przez trzy dni radzili, ale każdy miał inne zdanie. W tym czasie murarzom zabrakło cegieł, zaprawy, żywności a woźnicy nie mieli czego wozić.

Po trzech dniach wyrób cegieł wznowiono ale  wyrabiający cegły zażądali wyższych wynagrodzeń. Każdy zaczął liczyć cegły zamiast dbać o ich jakość. Aby uniknąć błędów, zatrudnili buchaltera. Woźnicy poszli w ich ślad, również wynajmując rachmistrza. Koszty rosły, jakość pracy malała.

Wkrótce wieża zaczęła się chwiać. Gdy nadeszły ulewne deszcze, górne warstwy, zrobione z wadliwych cegieł, rozmokły i runęły, grzebiąc tych, którzy szukali tam schronienia.

Deszcz ustał. Na wodach potopu dryfowała arka. W oddali widać było osuwające się resztki wieży. Po czterdziestu dniach zza chmur wyszło słońce. Po tygodniu gołąb przyniósł Noemu gałązkę oliwną.

– Tato, ale w Piśmie Świętym napisano, że to Bóg pomieszał języki Babilończykom.

– Tak, synu. Ale po latach, jeśli nie uda się odbudować jedności w Polsce, ktoś może napisać, że Bóg odebrał Polakom zdolność trzeźwego myślenia, przez co zaczęli się oskarżać i kłócić.

– Czy to dlatego mówi się o polskiej Wieży Babel?

– Tak, Rafałku. Kiedyś Polacy mieli wspólny cel: walczyli z komunizmem. Powstał wielki ruch "Solidarność", pełen życzliwości i jedności. Nawet stan wojenny tego nie zniszczył. Ale po zwycięstwie przywódcy zaczęli się spierać, każdy uważał się za najlepszego. Tworzyli partie, programy, przekonywali ludzi, że tylko ich droga jest słuszna.

– Tato, a dlaczego ludzie ich nie słuchają?

– Bo każda partia mówi co innego, twierdząc, że tylko ona ma rację. Ludzie chcieliby słuchać, ale nie wiedzą, kogo. Politycy nieustannie wskazują błędy innych, by ukryć własne.

– A czy jest szansa na jedność?

– Tak, ale to opowiem ci innym razem. Jest już późno.

– Dobranoc, Tatko!

Chorzów, 18 marca 2001 r.

Jan Mieńciuk

wtorek, 11 marca 2025

WYKSZTAŁCIUCHY

 


Wczoraj, tj. w poniedziałek 10 marca 2025 r., przeczytałem post o Ukrainie, który ponownie wkleiłem na swoją stronę. No i zaczęło się! Wielka burza na forach. Jedni bronili tez zawartych w poście, inni atakowali, twierdząc, że to rosyjska prowokacja. Nawet pan Maciej napisał do mnie po rosyjsku, że jestem proputinowski. Daleko mi jednak do ideologii rosyjskiej czy putinowskiej. Na forach zapanowało niezwykłe zacietrzewienie. Każdy podkreślał swoje racje, słuszność swoich poglądów i widzeń. Jedni popierali tezy zawarte w poście, inni wyrażali swój sprzeciw i negację, nie szczędząc przy tym epitetów.

Znam wiele osób, które ukończyły wyższe szkoły, posiadają dyplomy, a przed nazwiskiem mają skrót tytułu. Niektórzy zajmują ważne pozycje w naszej społeczności, są bardzo zaangażowani w partie polityczne.

Pozostaje pytanie: dlaczego osoby posiadające wiedzę i wykształcenie nie potrafią znaleźć wspólnego języka ani kompromisu? Nie potrafią podjąć dialogu, tylko od razu skaczą sobie do oczu. Czy to rzeczywiście ludzie wykształceni, czy tylko "wykształciuchy", dla których tytuł przed nazwiskiem służy jedynie do budowania pozycji w społeczności?

Mój przyjaciel nie ukończył wielkich szkół – zaledwie szkołę podstawową. Gdy uczęszczał do szkoły zawodowej, został potrącony przez samochód. Cudem uratowany, w szpitalu jakoś go poskładali. Kiedy wrócił do względnego zdrowia, mimo że kulał na jedną nogę, postanowił pieszo pójść do Częstochowy, by podziękować za ocalenie życia. Później, mimo utykania brał udział w kolejnych pielgrzymkach. Przeszedł w ten sposób całą Polskę. Poznałem go podczas pielgrzymki z Kętrzyna do Ostrej Bramy w latach 2009–2012.

Zapamiętałem go jako człowieka zawsze pogodnego, chętnego do pomocy każdemu w potrzebie. Był bardzo skromny, a nawet nieśmiały. Później ożenił się. Czasem się odwiedzamy. Ma bardzo trudne życie, ale nigdy nie narzeka. Nie biega codziennie do kościoła – przychodzi tylko wtedy, kiedy może, kiedy czas mu pozwala. Niewiele mówi o Bogu, ale po prostu żyje w zgodzie z Nim. To właśnie on jest dla mnie wzorem do naśladowania – niestety wciąż mi daleko do takiej skromności, pokory i cierpliwości.

Podczas wczorajszego, niestety niemiłego dialogu w komentarzach napisałem krótki wiersz pt. "Wykształciuchy". Niektórzy zapewne poczuli się obrażeni. No cóż – posiadanie dyplomu zobowiązuje do czegoś więcej niż tylko do podkreślania swojego "ja".

 

Dołączam wczorajszy wiersz

Tyle mądrych się namnożyło

każdy rację swoją udowadnia.

 

Wykształciuchy z tytułem

udowadniają racje swego „ja”.

 

wiedzą wszystko najlepiej,

ich prawda jest jedyną,

cudza myśl to błąd.

 

 

Nie usłyszą głosu innego,

bo w lustrach własnej mądrości

widzą jedynie swój blask.

 

Nie zmieni ich nic –

ani czas, ani doświadczenie,

 wiedzą wszystko.

10.03.2025 21:47:59

Jan Mieńciuk

sobota, 8 marca 2025

GROMNICA -2018

 


GROMNICA

Piątek, 2 lutego 2018 r. – Święto Ofiarowania Pańskiego, tradycyjnie zwane Gromnicą. Tego dnia na wszystkich mszach święci się świece. Powinno się je zapalać zawsze w przypadku zagrożenia – zwłaszcza podczas burzy i uderzeń piorunów. Dobrze jednak uczynić to także w momentach głębokiego przeżycia. Na Wileńszczyźnie gromnicę zawsze zapala się przy umierającym. Moja Mama podarowała świecę gromniczną dziewięciu osobom. Sama odeszła w szpitalu, w nocy, bez światła.

Zwykle zapalam poświęconą świecę podczas prywatnej modlitwy w domu, w czasie odmawiania różańca. Czasami jednak, w szczególnych chwilach, zapalam Gromnicę. Pamiętam dawne gromnice – musiały być wykonane z czystego wosku. Kiedy się je zapalało, całe mieszkanie wypełniał piękny, naturalny zapach. Dziś świece w większości produkuje się z parafiny, zawierają jedynie śladowe ilości wosku albo substancji woskopodobnych. Cóż, takie są realia współczesności.

Pozostaje jednak wiara, że Światło Chrystusa ma tę samą moc, co przed wiekami, gdy chodził po ziemi. Tak zwyczajny, że ci, którzy z Nim jedli i pili, nie rozpoznali Go. Dziś napisano niezliczone traktaty o prawdziwości Chrystusa, tyle wiemy o Jego życiu, a mimo to wciąż trudno nam uwierzyć w Jego realną obecność w Przenajświętszym Sakramencie. Nawet gdy nieoczekiwanie Hostia zaczerwieni się, szukamy racjonalnych wytłumaczeń.

Dziś kapłan poświęcił mi dwie świece. Jedną zaniosłem na grób Mamy.

Wieczór – Parafia Wniebowzięcia NMP w Chorzowie Batorym – V Hajduckie Uwielbienie.

Nie było spektakularnych zdarzeń, nadzwyczajnych emocji ani omdleń, zwanych „zaśnięciem w Panu”. Była za to modlitwa dziękczynienia, przeproszenia, akt wybaczenia tym, którzy nas skrzywdzili, oraz zawierzenie wszystkiego Panu Jezusowi. Na zakończenie każdy podszedł przed Przenajświętszy Sakrament, który trzymał ksiądz Marcin. Można było położyć dłoń, prosić o najważniejsze sprawy dla siebie i najbliższych, a także ucałować Hostię. Wiele osób wyrażało wdzięczność łzami za tę niezwykłą chwilę.

Wieczór Uwielbienia głęboko poruszył. Pan Bóg nie potrzebuje spektakularnych uniesień. Potrzebuje SERCA.

Piątek, 2 lutego – Parafia Wniebowzięcia NMP w Chorzowie Batorym.
Wieczór Uwielbienia prowadzi ks. dr Marcin Niesporek.

I jeszcze to:

Aby uwierzyć,
Że w Hostii
Jest Który Jest.
Zawsze Prawdziwy,
Twoje i moje
Tajemnice serca zna.

Jan Mieńciuk


sobota, 1 marca 2025

Cywilizacja prawdy alternatywnej

 




Cywilizacja prawdy alternatywnej


Lubię czytać Zenka.
Jego wiersze to
swego rodzaju karykatura
rzeczywistości, która
nicią pojęczą omotuje nas,
pokazuje w krzywym zwierciadle.

A jednak czytam, analizuję
ten nowy trend poetycki –
dytkizm.


W świecie cywilizacji
prawd alternatywnych
każdy udowadnia
słuszność swoich racji.

Tak Zenek stwierdził, że to Lucyfer
"dał jabłko z drzewa
wiadomości dobrego i złego,
otworzył ludziom oczy.
To może
on nie jest taki zły,
ten Lucyfer?"

To nie Lucyfer dał jabłko,
tylko przesłonił
jasność widzenia,
obudził ciekawość niewiasty,
pożądanie.
Ewa zerwała owoc.


Bóg uczynił człowieka wolnym,
nie zatrzymał ręki przed zerwaniem jabłka.

/ zatrzymał rękę Abrahama z nożem na górze,
gdy w ofierze Bogu
chciał zabić jedynego syna, Izaaka/.

Pozwolił, aby człowiek wybierał.
Tymczasem
Lucyfer zniewala umysły,
mistrz kłamstwa,
zło nazywa dobrem,
zamęt w świecie sieje.

Wojny, cierpienie i śmierć
– konsekwencje nieposłuszeństwa Bogu.

Środa, 13 lutego 2019; 22:29:25

Jan Mieńciuk