Choć jestem tylko gorolem,
przychodzę na spotkania
Ślązaków,
bo jest ich tak mało.
Dobrzy to ludzie –
szczere mają serca,
zawsze prawe.
Lubię ich i im przaję.
Razu pewnego, na spotkaniu
Związku Górnośląskiego,
słuchałem
anegdoty:
– Gdyby wszyscy gorole
ze Śląska
wyjechali,
każdy Ślązok własny blok
dziesięciopiętrowy
by miał.
Hmm, co by to było,
gdyby tak jedna rodzina
w całym
bloku mieszkała,
co ma jedno dziecko albo dwoje?
Kto by tę
budowlę utrzymywał?
Miasto pustoszeje.
Puste domy, puste sklepy i witryny,
nie
ma dzieci – puste piaskownice,
na spacerze więcej piesków
niż ludzi.
Dziś znam tylko jedną niewiastę,
co z mężem trzy pokoje
miała
trzech synów i trzy córki porodziła.
dla wszystkich
miejsca stało.
Gdy ją teraz odwiedzają z rodzinami,
jak gołąbki w jednym
miejscu się gromadzą –
tam, gdzie miłość, nigdy nie ma
ciasno,
dla każdego miejsce jest.
Coraz mniej młodych ludzi
boi się rodzić –
tak
Ślązaczki, tak i Gorolki.
Prezydent Chorzowa nowy
stadion
będzie budował,
ale w piaskownicach dzieci brak.
Młodym niewiastom
dedykuję ten wiersz:
DO MŁODYCH KOBIET I PANIEN
Wyjść za mąż,
zrodzić dzieci –
to o wiele, wiele
więcej
niż codziennie wołać:
„Panie,
Panie”,
pielęgnując nieustannie
swoje „ja”.
2025-02-03 14:45
Jan
Mieńciuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz