Jesienny wiatr ostatnie liście zrywa z drzew. Kończy się
turnus sanatoryjny. W Polsce wzmaga się
ilość zakażeń koronawirusem. To był ostatni turnus. Od listopada wszystkie
sanatoria wstrzymują przyjęcie kuracjuszy. Jeszcze tylko kilka spacerków po
okolicach zrobi Jacek. Przyjdzie do
Kościoła Chrystusa Króla. Tutaj
wieczorna msza jest sprawowana o godz.16. Ksiądz po przeczytaniu Ewangelii nie
prawi kazań, a w zamian jest rozbudowana modlitwa wiernych. Eucharystia jest
tak dopasowana aby kuracjusze mogli zdążyć przed kolacją.
Czas aby zrobić posumowania pobytu w tutejszym
uzdrowisku. To niezwykłe – okazuje się,
że czas spędzony w izolatce nie wyrządził Jackowi szkody, ale pomógł nauczyć
się jak organizować pożytecznie czas. I to, że
szybko zareagował po otrzymaniu SMS-u od księdza o dodatnim wyniku testu
na COVID 19, pokazał lekarzowi przysporzyło mu serdecznych ludzi. Ostatni dzień
–wyjątkowo słoneczna niedziela. Tradycyjnie rano msza św. w kościele. Jeszcze
krótki spacer, zrobienie kilku zdjęć. Po obiedzie jedziemy grupką do domu. Był
to pobyt zupełnie inny od wszystkich turnusów.
Najbardziej niezwykły turnus nie tylko dla Jacka ale też dla wszystkich
kuracjuszy – jedyny turnus podczas którego nie było żadnych imprez, spotkań w
kawiarni, wycieczek krajoznawczych.
Ciąg dalszy nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz