Tylko wspólna modlitwa i zawierzenie Bogu naszej
Ojczyzny przyniesie zwycięstwo.
Nie wystarczą najpiękniejsze
hasła ani najmądrzejsze programy. Przeciwnicy również mają swoje
programy, wyrafinowane zdolności i środki manipulacji
społeczeństwem.
Pokazywanie błędów oponentów nie
przyniesie wielkich efektów, a często nie przynosi
żadnych.
Podkreślanie własnych zasług dla Ojczyzny czy
społeczności także nie wystarczy. Trzeba, by inni, zwłaszcza ci o
odmiennych poglądach, dostrzegli te zasługi i dobre czyny — a to
jest o wiele trudniejsze.
Oponenci zawsze będą przeinaczać słowa i
umniejszać wszelkie dobre działania prawicy.
Nie jest to walka
między ludźmi ani nawet między partiami. Toczy się walka między
zwierzchnościami, czyli między mocami dobra i zła. Transparenty,
hasła, manifestacje — przeciwnicy robią to samo.
Należy
pamiętać, że spośród wszystkich istot na świecie szatan jest
najbardziej przebiegły. Potrafi wykorzystać inteligentów,
profesorów i teologów do burzenia porządku.
Wygrana Trumpa wcale nie była pewna. Jego
oponentka miała bardzo wysoką pozycję. Jednak amerykańscy
chrześcijanie dostrzegli w Trumpie jedyną szansę na odbudowę ładu
moralnego. Przyczynili się do jego zwycięstwa nie tyle hasłami,
ile powszechną modlitwą. To właśnie modlitwa zjednoczyła
prawomyślnych Amerykanów.
Jan Mieńciuk 1grudnia2024r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz