Wtorek, 27 lipca 2021r. To już tradycja, że rozpoczynam dzień Eucharystią. Dziś przyjechałem do kościoła św. Jadwigi znacznie wcześniej, prawie godzinę (tak często robię) przed rozpoczęciem mszy św. Lubię tak wcześniej przyjść aby w ciszy odmówić różaniec zanim rozpocznie się msza św. W autobusie spotkałem moją sąsiadkę z pierwszego piętra, co mieszka pode mną. Oświadczyła , że zalałem jej łazienkę. Zaskoczyło mnie to. Owszem, w poprzedni piątek prałem w łazience i wylało mi się na łazienkę prawie wiadro wody. Starałem jak najszybciej się pozbierać rozlaną wodę. Jednak chyba nie wszystko zebrałem i część przesiąkła przez łazienkową podłogę i jakiś ślad zrobiła na suficie sąsiadki. Pod pralką jest odpływ na wodę ale chyba skorodował i pozostałości wody nie spłynęły ale przesiąkły na sufit. Przygotowuję się na wyjazd za granicę. Dawno nie wyjeżdżałem więc trudno wybrać, co najbardziej potrzebne. Na razie zapakowałem sześć koszu i piżamę. Martwi mnie ta wiadomość o zalanej łazience. Co powie moja niezastąpiona? Zapewne „-jak żeś narozrabiał to trzeba naprawić”. -No trzeba...
Parafrazuję K.I. Gałczyńskiego
Oto jest nasz dzień codzienny
codzienność nasza, zatroskanie
nasze małe budowanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz