Niedziela, 27 czerwca 2021 r. Słoneczny poranek. Przez uchylone okno dobiega radosny trel ptaków, dobiega odgłos bicia dzwonów z sąsiedniej parafii. Za chwilę donioślejsze bicie dzwonów z pobliskiego kościoła naszej parafii. Jak zwykle idę na pierwszą mszę św., tj. na godz. 7. Śniadanie po przyjściu z kościoła. Nie ma zbyt wielkiego upału. Jadę więc autobusem do Parku Śląskiego. Idę od żyrafy przez sporą część parku obok kanału i jeziora, skansenu do parku Redena. Po drodze w jednej z budek gastronomicznych chcę kupić suchego gofra. Pani na stoisku mówi, że kosztuje 10 zł. Zrezygnowałem. Ta pandemia niektórym uderza do głowy. Zresztą bynajmniej nie jestem głodny. Chciałem tylko wypróbować smaki. Z rynku już podjechałem kawałem do domu. Ta cała wyprawa zabrała mi prawie trzy godziny. Pod wieczór odwiedził mnie Piotr. Ma ciężki stan nerwicy.
Z powodowało to, że przyplątały się inne choroby. Opowiedział o wszystkich problemach. Nie wiele mogłem pomóc. Wysłuchałem oraz zaproponowałem, że zawsze może przyjść. Jeżeli będę mógł w czymś pomóc. Piotr uspokojony poszedł do domu.
W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że jego obecne problemy są bardzo podobne do tych, które przeżywałem będąc w jego wieku, może nawet większe.
Zbliża się dzień moich 70 urodzin. Czas aby zrobić analizę przeżytych lat- wzlotów i upadków, zrobić rachunek sumienia.
*****
Ludzie trzeciego tysiąclecia
kulturalni, wykształceni
żyją według schematów
ram ściśle określonych
w klatce swoich racji
nie zobaczą potrzeb drugiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz