poniedziałek, 28 czerwca 2021

MÓJ DZIEŃ

 

Niedziela, 27 czerwca 2021 r. Słoneczny poranek. Przez uchylone okno dobiega radosny trel ptaków, dobiega odgłos bicia dzwonów z sąsiedniej parafii. Za chwilę donioślejsze bicie dzwonów z pobliskiego kościoła naszej parafii. Jak zwykle idę na pierwszą mszę św., tj. na godz. 7. Śniadanie po przyjściu z kościoła.  Nie ma zbyt wielkiego upału.  Jadę więc autobusem do Parku Śląskiego. Idę od żyrafy przez sporą część parku obok kanału i jeziora, skansenu do parku Redena. Po drodze w jednej z budek gastronomicznych chcę kupić suchego gofra. Pani na stoisku mówi, że kosztuje 10 zł. Zrezygnowałem. Ta pandemia niektórym uderza do głowy. Zresztą bynajmniej nie jestem głodny. Chciałem tylko wypróbować smaki.   Z rynku już podjechałem kawałem do domu. Ta cała wyprawa zabrała mi  prawie trzy godziny. Pod wieczór odwiedził mnie Piotr. Ma ciężki stan nerwicy.

Z powodowało to, że przyplątały się inne choroby. Opowiedział o wszystkich problemach. Nie wiele mogłem pomóc. Wysłuchałem oraz zaproponowałem, że zawsze może przyjść. Jeżeli będę mógł w czymś pomóc.  Piotr uspokojony poszedł do domu.

W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że jego obecne problemy są bardzo podobne do tych, które przeżywałem będąc w jego wieku, może nawet większe.

Zbliża się dzień moich 70 urodzin. Czas aby zrobić analizę przeżytych lat- wzlotów i upadków, zrobić rachunek  sumienia. 

 

*****

Ludzie trzeciego tysiąclecia

kulturalni, wykształceni

żyją według schematów

ram ściśle określonych

w klatce swoich racji

nie zobaczą potrzeb drugiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz