Mówi się, że jesteśmy tym, co jemy — i rzeczywiście, sposób odżywiania często wpływa nie tylko na nasz wygląd, ale także na zapach ciała.
Przykładem może być czosnek: wiele osób go lubi
(sam również należę do tego grona), ale spożyty przed wyjściem do ludzi może
pozostawiać po sobie wyrazisty i nie zawsze mile widziany aromat. Dlatego sam
zwykle jem go wieczorem, gdy już nigdzie się nie wybieram.
Istnieją też przypadki bardziej skrajne — osoby,
które nie dbają o higienę, piją różne rzeczy, ale rzadko, jeśli w ogóle, się
myją. Ich zapach bywa trudny do zniesienia, choć sami zazwyczaj go nie
dostrzegają.
Pamiętam sytuację z autobusu, gdy zwróciłem
znajomemu uwagę na jego nieprzyjemny zapach. Byliśmy kiedyś razem na
pielgrzymce z Chorzowa do Częstochowy, więc czułem się na tyle swobodnie, by
szczerze się odezwać. Niestety, odpowiedział dość ostro: „To ty śmierdzisz!”.
Od tamtej pory zastanawiam się, czy w takich sytuacjach nie lepiej po prostu
milczeć.
>>>>>
>>>>>
Przy kościele św. Jadwigi w Chorzowie funkcjonuje punkt pomocy charytatywnej,
wspierający osoby potrzebujące i bezrobotne. Codziennie rano rozdawana jest
odzież, a około godziny 10 – kilka kromek chleba. Z pomocy często korzystają te
same osoby.
Jednym z regularnych bywalców jest starszy
mężczyzna, który przybywa przed kościół kilka godzin wcześniej, aby być
pierwszym w kolejce. Zawsze ma ze sobą plecak i cierpliwie czeka na rozdawanie
chleba. Choć wydaje się nie nadużywać alkoholu, od pewnego czasu roztacza wokół
siebie coraz silniejszy zapach, co może sugerować brak dbałości o higienę.
Pewnego dnia kierowca minibusa zwrócił mu uwagę,
że następnym razem nie pozwoli mu skorzystać z pojazdu. Od tego momentu
mężczyzna przestał korzystać z tego środka transportu. Czy teraz przychodzi
pieszo z osiedla Gwarecka, oddalonego o niewielką odległość od kościoła? Trudno
powiedzieć.
Poniedziałek, 5 maja 2025 r.
Jan Mieńciuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz